|
| Autor | Wiadomość |
---|
Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Gabinet prof. Stanvolda Wto Maj 28, 2013 8:44 pm | |
| |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Sro Maj 29, 2013 9:48 pm | |
| Bjorn czuł się w zamku coraz lepiej. Na początku wydawało mu się, że wszystko się zmieniło. Czuł się obco i nieswojo, jednak z każdym dniem te uczucia mijały. Teraz właściwie zaczynał czuć się jak swój! Okazało się, że zamek nadal pamięta lepiej jak własną kieszeń. Nie zapomniał żadnych tajemnych przejść i skrótów, a w tym momencie miał jeszcze większy dostęp! Już nie musiał się skradać do niektórych pomieszczeń. Po raz pierwszy w życiu, wszędzie mógł wchodzić LEGALNIE. Robiło mu to sporą różnicę i było mu z tym nieco dziwnie. Gabinet nadal wyglądał tak, jak zostawił go poprzedni nauczyciel. Bjorn miał ciekawsze rzeczy do roboty niż przemeblowywanie pomieszczeń. Stwierdził jednak, że nadszedł ten dzień... Kucnął przy jednej z wielkich szaf i wysunął szuflady. Westchnął głęboko, widząc ile tam jest dziwnych i zakurzonych rzeczy. Musi to wszystko przejrzeć, nie ma innego wyjścia. Wyjął mnóstwo grubych ksiąg i położył je obok siebie na ziemi. Nie miał zamiaru ich tu trzymać, odda je do biblioteki. A może właśnie stamtąd pochodzą? Znalazł również przeterminowane Fasolki Wszystkich Smaków. Nabrał na nie ogromnej ochoty, chyba sobie kupi. Wyjął dziwne przyrządy, które pierwszy raz w życiu na oczy widział. Wolał nic z nimi nie robić, więc zostawiał je w szufladzie. Mijały kolejne minuty, już zaczynał kichać od tej ilości kurzu. Właściwie mógłby zaklęciem to sprzątnąć, wyjąć, włożyć. Jednak ze względu na... hm... właściwie to mugolskie wychowanie, nie lubił każdej czynności zastępować magią. Nie lubił być aż tak leniwy. W końcu udało mu się uporządkować pierwszą część. Podszedł do komody, kucnął i zaczął zajmować się kolejnymi szufladami. |
| | | Aurora Kemppainen Skąd : Alta, Norwegia Liczba postów : 125 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Sro Maj 29, 2013 10:26 pm | |
| Minęło trochę czasu, od tego niefortunnego spotkania Bjorna, które nie tylko zatrzęsło jej całkiem nieźle ułożonym światem w posadach, ale i spędziło sen z powiek z niesamowita skutecznością. I nie wiedzieć czemu, bo akurat z tym nic wspólnego nie miał, znowu zaczęły ją nawiedzać koszmary, budziła się w środku nocy zlana zimnym potem, nie mogąc złapać tchu i z sercem tak tłukącym się o żebra, jakby miało zaraz wyskoczyć i z krzykiem uciec gdzie pieprz rośnie. Niewyspana i dręczona przez swój odwieczny lęk chodziła cała spięta i podenerwowana. Starała się jak mogła nie odbijać tego na uczniach, choć pewnie nie do końca jej to wychodziło, ale okazja wyładowania tego wszystkiego pojawiła się sama, niespodziewanie. Normalnie na pewno nie zareagowałaby tak skrajnie, postawiłaby na rozmowę, ale w tym wypadku... Wparowała do gabinetu Bjorna bez pukania, niczym burza, aż od podmuchu wiatru jakieś papierzyska lekko się uniosły szeleszcząc złowrogo. Oj, niedobrze, Aurora zdecydowanie nie miała miny świadczącej o tym, że przyszła na ploteczki przy herbatce. Wzrokiem ciskała gromy, była lekko zaróżowiona z wściekłości, która kipiała w niej z niewiadomych powodów (no, w sumie wiadomych, ale aż taki stopień wrzenia nie miał jakiegoś racjonalniejszego wyjaśnienia), pewnie jakby była psem albo kotem, to zjeżyłaby sierść na karku, choć jej własne blond włosy sprawiały wrażenie, jakby ich było... więcej. Trzasnęła jakąś teczką, czy innym cholerstwem o blat stołu, żeby zwrócić na siebie uwagę Miśka, jeśli jeszcze jej nie zauważył. - Jak ŚMIESZ wlepiać MOJEMU PODOPIECZNEMU dwutygodniowy szlaban bez uzgodnienia tego wcześniej ZE MNĄ, bez powiadomienia mnie, że coś przeskrobał?! - Nie mówiła cicho, emocje wzięły górę, od razu mówiła podniesionym głosem, choć jeszcze nie krzyczała. - Myślisz, ze możesz tak po prostu się tu zatrudnić i kozaczyć, jakbyś się znalazł na SWOIM PODWÓRKU?! - Była zła. Wściekła. Nie tylko przez to, że faktycznie dał chłopakowi z domu, którego jest opiekunka, szlaban dość... nieprzyjemny (coś się wymyśli!) nie uzgadniając tego z nią, ale... do głosu dorwały się chyba stłumione dawno emocje. Była zła, że znowu pojawił się w jej życiu i musiała to znosić. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Sro Maj 29, 2013 10:56 pm | |
| Już mu nogi zdrętwiały od tego kucania przy jednej z szuflad, gdy nagle usłyszał skrzypienie drzwi. W tej chwili oglądał jakieś przedziwne i prehistoryczne urządzenie, więc nie miał ochoty się odwracać i sprawdzać kto to. Był zbyt zaoferowany, nie skupiał się na niczym innym. Dopiero gry w gabinecie rozległ się huk, odwrócił się bardzo szybko, jednocześnie uderzając głową o otwarte drzwiczki od szafki. Czuł lekki pulsujący ból w czole, ale momentalnie o nim zapomniał widząc Rori. Wściekłą Rori. On nie widział jej nigdy tutaj w dobrym humorze. Może to za sprawą jego obecności? Nie miał pojęcia. Wiedział jednak, że ta złość i rozdrażnienie były zaraźliwe. Gdy tylko ujrzał chłód jej oczu i mocno niesympatyczną minę, sam poczuł się źle. Po prostu na sam jej widok, puls podskoczył mu dwukrotnie. A jak usłyszał jej wrzaski! Przy pierwszym spotkaniu był spokojny i w miarę opanowany. Teraz nie miał siły na trzymanie emocji na wodzy. Zresztą Bjorn zazwyczaj miał z nimi problem, to Rori należała do tych rozważnych i trzeźwo myślących. - Zasłużył, to mu dałem! - powiedział, nie siląc się tym razem na żadne uprzejmości. - Nie kozaczę, tylko odwalam swoją pracę. Poza tym, nie wyobrażam sobie przylatywania do ciebie z każdą, błahą sprawą, bo to TWÓJ PODOPIECZNY. Mam chodzić do ciebie po pozwolenie, naprawdę? - zapytał zdziwiony i wściekły. Czy ona na siłę szukała jakiejś zaczepki? To tylko szlaban, a ona robi aferę na cztery fajery! Bjornem rządziły teraz silne emocje, choć zaledwie dwie minuty temu był spokojnym człowiekiem. |
| | | Aurora Kemppainen Skąd : Alta, Norwegia Liczba postów : 125 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Sro Maj 29, 2013 11:18 pm | |
| No nie przesadzajmy, to nie były wrzaski... jeszcze. Jedynie podniesiony ton. Dość bardzo podniesiony. I zdecydowanie ostry, jakby zawarła w nim całą tone nowiusieńkich żyletek. Nie obchodziło ją, jakie zdanie na te temat ma Bjorn, miała totalnie gdzieś, że pewnie trochę przesadza z tym naskakiwaniem na niego i równie bardzo gdzieś miała to, że pewnie na korytarzu ich słychać, bo zostawiła niedomknięte drzwi. Nie myślała o tym, bo jedyne o czym teraz myślała, to jak bardzo Bjorna nienawidzi i jak bardzo chce wyładować w końcu te wszystkie emocje, żeby nerwy jej odpuściły. - Tak, owszem, masz do mi mówić o przewinieniach MOICH podopiecznych i masz ze mną USTALAĆ ich szlaban, a nie od razu wysyłać ich cholera wie gdzie! Mam gdzieś, że NADAL nie wyrosłeś z tego braku poszanowania dla zasad, ale TUTAJ, w TEJ SZKOLE takie mamy zasady! SZLABANY MASZ USTALAĆ Z OPIEKUNAMI DOMÓW! Tym bardziej TAKIE szlabany! - No rozsadzało ją od środka, miała wrażenie, że zaraz eksploduje. Miała ochotę cisnąć w niego jakimś silnym zaklęciem, żeby w końcu przestał... właściwie co? Przestał być wciąż tym zabójczo przystojnym Miśkiem? Fakt, zawsze to ona była tą bardziej spokojną i zrównoważoną i zwykle to ona uspokajała jego, ale też... zawsze przy nim budziły się w niej skrajnie silne emocje. I pewnie też to tak bardzo ją teraz wkurzało, że nie potrafiła być obojętna, nawet pomimo tylu lat. - Skoro już musisz się tu PANOSZYĆ, to chociaż zastosuj się do pewnych ZASAD! No doprawdy, jakbyś nie mógł zostać w tej cholernej Anglii i uprzykrzać życia innym! To nie, uwziąłeś się na mnie! Nie mogę nawet SPOKOJNIE uczyć w szkole, która jest OSTATNIM miejscem, gdzie miałam nadzieję cię spotkać?! - Właściwie teraz zaczęła mieć do niego wyrzuty, że tak jakby wszedł na jej teren. Do tej pory czuła się tu... bezpiecznie. Ale odkąd się pojawił nie potrafiła nawet spać spokojnie! |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Sro Maj 29, 2013 11:42 pm | |
| Bjorn też nie spodziewał się jej spotkać w szkole, gdyż czysto teoretycznie Aurora miała być Uzdrowicielką. Miała pracować w szpitalu, a nie szkole. On sam również widział zawód nauczyciela na ostatnim miejscu swojej listy, ale cóż... Życie płata figle. - TAKIE SZLABANY? Nie wysyłam go nie wiadomo gdzie i po co! Nie przesadzaj! - powiedział, czując na nią niesamowitą złość. Naprawdę nie pamiętał, kiedy ostatnio się na kogoś tak wściekł. Aż kipiał ze złości, nie miał siły na nią patrzeć. Za dużo wspomnień, szczególnie, że niewiele się zmieniła. Z aparycji, bo jak widać wewnątrz... uschła! Zero emocji! Zero empatii! Zimna, oschła i jędzowata! To nie ta sama i kochana Rori! - PANOSZYĆ?! To twój zamek czy jak?! NIE, NIE MOGŁEM ZOSTAĆ W ANGLII! - mówił, a ostatnie zdanie prawie wykrzyczał. - Tak! Specjalnie wróciłem do Norwegii i objąłem to stanowisko, żeby ci uprzykrzać życie! Ja nawet NIE WIEDZIAŁEM, że tutaj pracujesz i że w ogóle skończyłaś studiować zaklęcia! - powiedział, rzucając jakimś materiałem, ścierą czy czymś, co akurat trzymał w dłoni. - Niestety NIE ZAMIERZAM stąd wyjeżdżać, więc będziesz MUSIAŁA przywyknąć do mojej obecności. Bardzo mi przykro - powiedział, przewiercając ją swoim spojrzeniem. Jemu nie było łatwo patrzeć w jej niebieskie oczy, które tak dobrze pamiętał. Z tymi oczami jak i całym ciałem i osobą wiązało się tak wiele wspomnień, które nagle ożyły. W którymś momencie zasnęły i Bjornowi zaczęło się żyć całkiem nieźle, aż do tego felernego spotkania. KONIEC! BAM! Teraz głównym tematem jego myśli była Aurora. Jego mózg nie znajdował niczego lepszego, cały czas ona! W głowie we śnie, w głowie na jawie i do tego na żywo przed nim, jako ta prawdziwa i niepowtarzalna Rori. - Tak poza tym to przyszłaś tutaj ze względu na swojego ucznia, czy na mnie? - zapytał wściekły, wręcz wycedzając to zdanie przez zęby. - Bo nie wydaje mi się, żeby ten szlaban był AŻ TAKĄ aferą! - powiedział, próbując się opanować, ale na daremnie. |
| | | Aurora Kemppainen Skąd : Alta, Norwegia Liczba postów : 125 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 12:02 am | |
| Cóż, fakt ona miała zostać Uzdrowicielką odnoszącą sukcesy w swojej dziedzinie Magomedyki, a on miał zostać graczem Quidditcha światowej sławy. Albo znanym plejbojem, na widok którego kobietom same spadają majtki. Ale nie, klops, obydwoje znaleźli się w Durmstrangu jako nauczyciele, złośliwy los spłatał im figla i kiedy już każde z nich zaczęło sobie układać życie bez drugiego, wpadli na siebie w miejscu, gdzie po raz pierwszy ich ścieżki się skrzyżowały. Och, no i właściwie w przypadku Aurory nie było to ZERO emocji, bo był to wręcz... nadmiar. Tylko że zdecydowanie nie było to te ciepłe emocje, które kiedyś w niej obudził. Prawda, uschła. Uschła z tęsknoty, żalu, smutku. Miała prawo. Tak samo jak i on miał prawo przestać być wewnątrz tym przebojowym imprezowiczem, podrywaczem, duszą towarzystwa. Najwyraźniej jednak u niej dużo więcej tych zmian zaszło. Nie mogła tego znieść, całą aż się trzęsła od tej złości. Nie zakonotowała nawet kiedy dobyła różdżki i ściskała ją tak mocno, jakby ktoś poraził ją prądem. W tej wściekłości machnęła krótko owym zaczarowanym drewienkiem i wszystkie drzwiczki i szuflady w gabinecie pootwierały się z hukiem. - Myślisz, że CHCIAŁAM zrezygnować ze studiów Uzdrowicielskich?! Że CHCIAŁAM wyjść za tamtego idiotę, którego moi rodzice uważali za idealnego kandydata na męża dla ich wspaniałej czystokrwistej córeczki?! MYŚLISZ, ŻE CHCIAŁAM BEZ CIEBIE ŻYĆ?! - Zdecydowanie szlaban odszedł w niepamięć, a ta kłótnia stała się zdecydowanie prywatną. Ponownie machnęła różdżką, a wszystkie papiery i książki poderwały się w powietrze i zawirowały w pomieszczeniu, obijając się o ściany, szafy, Bjorna (ale ją omijały) i wszystko inne, co stanęło im na drodze. - Sześć lat, SZEŚĆ PIEPRZONYCH DŁUGICH LAT WALCZYŁAM O ROZWÓD! I jak w końcu CHOĆ TROCHĘ uporządkowałam swoje życie, znalazłam jakieś SPOKOJNE i BEZPIECZNE miejsce, pojawiasz się TY i ROZWALASZ to wszystko z dziecinną łatwością! TAK, WKROCZYŁEŚ NA TEREN MOJEGO TERYTORIUM, TEN ZAMEK TO MOJE TERYTORIUM! - W końcu nie wytrzymała i też zaczęła krzyczeć. Właściwie kto wie, może pod drzwiami już zebrało się stadko ciekawskich studentów i przytykają uszy do szpary przy niedomkniętych drzwiach? Ale kogo by to w tej chwili obchodziło? Znowu machnęła różdżką i stojące w kącie... dziwne coś, poszybowało w kierunku Bjorna z dużą prędkością. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 12:23 am | |
| Nawet nie obejrzał się, słysząc huk spowodowany otwieranymi drzwiczkami szaf. Był zbyt zaoferowany kłótnią, a właściwie wykrzykiwaniem swoich żali i myśli. - A ty myślisz, że mi było TAK ŁATWO cię ZOSTAWIĆ?! Że zrobiłem to z ogromną przyjemnością, że się od ciebie uwolniłem? Że wiodłem bardzo bogate życie towarzyskie w Wielkiej Brytanii i O TOBIE ZAPOMNIAŁEM?! Że po drodze miałem setki innych kobiet, które wymieniałem jak rękawiczki I CIESZYŁEM SIĘ "WOLNYM" ŻYCIEM?! ŻE PRZELECIAŁEM PÓŁ ANGLII? - mówił, machając wściekły dłonią, by odgonić się od latających i przeszkadzających papierów i książek. W końcu machnął różdżką, by je wszystkie uspokoić. - Współczuję ci z powodu tego ustawionego małżeństwa, ale... ale... NA PEWNO było jakieś wyjście! JA rozwalam?! TY TEŻ MI NICZEGO NIE UŁATWIASZ! - kłótnia przerodziła się we wrzaski, co tu kryć. Bjorn już dawno puścił wodze emocjom, a Rori wcale nie pozostawała w cieniu. Ich krzyki najprawdopodobniej roznosiły się po całym piętrze, przywołując uczniów, a może i innych nauczycieli pod drzwi. - TWOJE TERYTORIUM? - zapytał, parsknąwszy śmiechem. - A to przepraszam bardzo! Trzeba było przed wejściem powiesić jakąś tabliczkę! - mówił, kątem oka dostrzegając lecące w jego kierunku ciężkie coś. Bezwiednie machnął różdżką, a to coś nagle stało się gumową kaczką, która od razu spadła na ziemię, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk. - Wtedy NA PEWNO nie uraczyłbym cię swoją osobą! - mówił dalej, czując swoje serce, które biło jak oszalałe. |
| | | Aurora Kemppainen Skąd : Alta, Norwegia Liczba postów : 125 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 12:37 am | |
| - Jakoś nie wykazywałeś wielkiej chęci ZOSTANIA! PO PROSTU UCIEKŁEŚ, KIEDY POJAWIŁ SIĘ PROBLEM! TAK, BJORN, BYŁAM NIESAMOWICIE PRZESZCZĘŚLIWA, KIEDY ZNIKNĄŁEŚ, ZOSTAWIAJĄC MNIE SAMĄ Z TYM BAJZLEM! - Ironizowała, grając bardzo nieczysto, ale tama do tej pory trzymająca wszystkie żale w jakimś względnym spokoju i ładnie nagle pękła z trzaskiem. Nie była dumna z tego, co mówiła, nie była w ogóle dumna z tego, że doprowadziła (obydwoje doprowadzili) do tej kłótni i rzucania w siebie nawzajem słowami, które były przepełnione uleżanym żalem. - TAK, BYŁO WYJŚCIE! POSTAWIĆ SIĘ MOIM RODZICOM I PATRZEĆ, JAK KTOŚ, KOGO TAK CHOLERNIE KOCHAŁAM UPADA NA SAMO DNO, BO MOI RODZICE SĄ WPŁYWOWI I BEZ WIĘKSZEGO WYSIŁKU ZNISZCZYLIBY CI KARIERĘ I ŻYCIE BEZ MOŻLIWOŚCI POWROTU! - Och, była taka strasznie zła, że to wszystko miało miejsce! A przede wszystkim była wściekła przez to, że była tak bardzo bezsilna i naprawdę nie widziała innej drogi, jak zgodzić się na to małżeństwo, żeby Bjorn mógł wieść normalne, spokojne życie pozbawione czyhających za każdym rogiem demonów. Nie potrafiłaby oglądać jego upadku, na który też nie mogłaby nic zaradzić. Emocje naprawdę sięgały zenitu. Rozjuszona tym, że nie była w stanie przyłożyć mu niczym ciężkim, bo zamieniło się to w gumową kaczkę, która opadła na kamienna posadzkę, wydając z siebie groteskowy pisk, agresywnie machnęła różdżką. Z korytarza dobiegł jakiś huk, szuranie, krzyki (to podsłuchujący uczniowie rozpierzchli się na boki) i po sekundzie ciężkie drewniane drzwi rąbnęły o ścianę, wprawiając w drżenie najbliższe szafki Pewnie aż coś z nich pospadało. Do pomieszczenia wbiegła zbroja, wyglądająca na bardzo ciężko i bardzo zdeterminowaną, żeby Bjorna uszkodzić. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 1:00 am | |
| - A co ja miałem na to poradzić?! TWO RODZICE UWAŻALI MNIE I NADAL UWAŻAJĄ ZA JAKIEŚ ŚCIERWO! TYLKO ZE WZGLĘDU NA CZYSTOŚĆ KRWI! Myślisz, że gdybym do nich poszedł, to by coś zmieniło?! Roześmialiby mi się prosto w twarz! - mówił, opadając już z sił. Podczas tamtej sytuacji czuł się bezsilny, a jest to jedno z uczuć, których się po prostu boi. Nie lubi być bezsilny, nie lubi wiedzieć, że nie ma żadnych szans ani żadnego wyjścia. Jej kolejnych słów słuchał nadal uniesiony złością, jednak coś w nim pękło. Jeżeli była to prawda, a najprawdopodobniej, najpewniej, na pewno tak... Patrzył na nią z niedowierzaniem zmieszanym ze smutkiem i złością. - Tak czy siak nie bylibyśmy razem, prawda? - powiedział zrezygnowany. - Sytuacja beznadziejna... - mruknął, na chwilę milknąc. Musiał to wszystko przeanalizować, a pod wpływem tak silnych emocji, nie było to proste. Cały się aż trząsł od natłoku myśli i uczuć. Nagle do gabinetu z wielkim hukiem wkroczyła... zbroja. Dość tępa, ale nadal ciężka i uzbrojona zbroja. Z przyłbicy dało się ujrzeć wściekłe spojrzenie nakierowane właśnie na Bjorna. - CO TO W OGÓLE MA BYĆ?! - zapytał, ściskając mocniej różdżkę i zamieniając zbroję w.... jaskółkę. - Co do... - mruknął wściekły, zamieniając ją od razu na same piórko. Zamienienie wielkiej, martwej zbroi w małego i żywego ptaszka było bardzo trudnym procesem, a Bjorn zrobił to jednym machnięciem różdżki bez większego myślenia (dlatego wyszła z tego jaskółka, a nie coś... mniej kojarzącego się z Aurorą). Emocje naprawdę wyzwalają w ludziach nieznane pokłady energii i mocy. Rozkojarzony wpadnięciem tego historycznego przedmiotu, w końcu skupił swoje myśli. - Mogłabyś kochanie przestać próbować MNIE ZABIĆ?! - zapytał wściekły, przeogromnie chcąc ją w coś zamienić. Cokolwiek. |
| | | Aurora Kemppainen Skąd : Alta, Norwegia Liczba postów : 125 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 1:20 am | |
| - NO TO JEST NAS DWOJE, BO NAJWYRAŹNIEJ ROZWÓD BYŁ DLA NICH TAK WIELKA UJMĄ NA HONORZE RODZINY, ŻE KWALIFIKOWAŁ SIĘ DO WYDZIEDZICZENIA! - Nie miała mu tego za złe, broń bożeno! Choć powiedziała to w niewyobrażalnej złości, to tak naprawdę bardzo cieszyła się z tego, że w końcu prawdziwie uwolniła się od rodziców, ich wpływów i prób ingerencji w jej życie. Odcięli źródełko, ale po prawdzie nigdy nie chciała ich pieniędzy, potrafiła o siebie zadbać. Wykrzyczała to chyba tylko dlatego, że nie wiedziała co innego mogłaby mu odpowiedzieć, a nie mogła pozostawić tego bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Musiała mieć ostatnie słowo. Nie on jeden nie cierpi poczucia bezsilności. To chyba jedno z gorszych uczuć, które wywołuje wiele niepożądanych emocji i reakcji. W Aurorze wzbudza to gniew do tego stopnia, że czasem po prostu płacze. Powinna się uspokoić, powinna zapanować nad sobą, powściągnąć emocje... ale nie była w stanie. To zaszło już za daleko. Stąd też kompletnie nie przemyślany udział zbroi w tej kłótni. Obudziła ją do życia instynktownie, żeby się bronić. Tak naprawdę nie broniła się przed Bjornem, a przed sobą samą, ale on w tej chwili był jedyna osobą, na której mogło się to skumulować. I której by to nie skrzywdziło, wiedziała to podświadomie. Sapnęła wściekle, kiedy niewielka jaskółka śmignęła jej koło głowy, zaraz zamieniając się w samo szare piórko lądujące na stole. Nie mała teraz do tego głowy, ale jakby się zastanowiła nad tym jak trudna jest to magia i ile trzeba mieć wiedzy i mocy, żeby z taką łatwością tego dokonać... byłaby pełna podziwu i zaskoczenia, jak bardzo wiele jej Misiek osiągnął przez ostatnie dwadzieścia lat. Nigdy w niego nie wątpiła, ale tak zaawansowana transmutacja była naprawdę niesamowicie trudna. - Mógłbyś przestać nazywać mnie kochaniem, KOCHANIE?! NIE... POMAGASZ... MI! - W miejscu każdego wielokropka następowało machnięcie różdżką i jakieś dużo mniej szkodliwe zaklęcie szybujące w stronę Bjorna. Właściwie nie wiedziała skąd te słowa, bo niby w czym miał jej pomagać? Jakby choć trochę otworzyła się na własne emocje, gotujące się w niej niczym w kociołku ustawionym na wysokim ogniu, to przemknęła by jej przez głowę myśl, że nie pomaga jej w próbie nie kochania go. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 11:34 am | |
| Bjorn oddychał głęboko, czując jak złość rozsadza każdą komórkę jego ciała. Tym razem nie pozwolił sobie jednak na taki brak kontroli i niedźwiedzia na pewno Rori nie zobaczy. Nie zmienia to faktu, że kwestia WYDZIEDZICZENIA go niesamowicie zaskoczyła i nawet nie wiedział co powiedzieć. Nigdy nie lubił jej rodziców, właściwie nie cierpiał i nie znał, bo oni jego również poznać nie chcieli. Ale żeby od razu wydziedziczać?! - Jak to... WYDZIEDZICZENIA?! - zapytał zszokowany, choć nadal wściekły. Właściwie, co go to obchodzi? W pewnym sensie to przez niego... Nie, to właśnie przez niego! Zaczynał być przez to jeszcze bardziej wściekły, choć już się gubił - czy na nią, czy na siebie? Najbardziej denerwował go fakt, że nadal coś do niej czuł. Dlatego nie mógł o niej zapomnieć, a ponowne spotkanie wywołało tak wiele emocji. Myślał, że tylu latach czas wyleczy rany i będą potrafili żyć bez siebie, a nawet przy jakimś spotkaniu (które uważał za niemożliwe), będą potrafili spokojnie porozmawiać. Nie dało się. Zderzyły się zbyt mocne charaktery, które tak łatwo nie odpuszczą i nie schowają się za miotłą jak mała myszka. Piórko, które przed chwilą było morderczą zbroją, spokojnie wylądowało na biurku. Wpadnięcie ożywionego rycerza, było dziwnym przerywnikiem, podczas którego mogli nabrać oddechu. I rozpocząć kontynuowanie kłótni. Bjorn zaskoczony blokował jej zaklęcia, choć nie było to proste przez jej atak furii. Już miał dość! Najpierw krzyki i pretensje, potem latające ciężkie coś, zbroja usiłująca go zabić i mnóstwo zaklęć szybujących w jego stronę. - PRZESTAŃ! - powiedział stanowczo, chcąc jeszcze trochę pożyć. - TY MI TEŻ NIE POMAGASZ, BEZ PRZERWY CISKAJĄC WE MNIE ZAKLĘCIAMI! - tym razem to on przejął pałeczkę i prowadzenie w tej kłótni i zamierzał wszystko jej wykrzyczeć zanim to ona dojdzie do głosu. - ŻAŁUJĘ, ŻE TAK TO WSZYSTKO SIĘ POTOCZYŁO! CHOLERNIE ŻAŁUJĘ! - mówił dalej, podchodząc bliżej niej. - WIEM, ŻE MASZ MI WSZYSTKO ZA ZŁE, ALE CHOCIAŻ PRZEZ CHWILĘ POSTAW SIĘ W MOJEJ SYTUACJI. MOŻESZ MNIE UWAŻAĆ ZA SKOŃCZONEGO IDIOTĘ, BO ZAPEWNE NIM JESTEM, ALE CAŁA WINA NIE LEŻY TYLKO PO MOJEJ STRONIE - kontynuował, powoli się do niej zbliżając. - PRZESTAŃ SIĘ JUŻ NA MNIE WYDZIERAĆ I CZEPIAĆ O KAŻDĄ PIERDOŁĘ! - cóż, on też wrzeszczał, ale jakby nie było - to ONA zaczęła. Stanął, gdy znalazł się bardzo blisko niej. Ostatni raz stali tak pewnie ze dwadzieścia lat temu. Bjorn patrzył jej prosto w oczy, będąc po ogromnie wściekłym. - Już NIC nie mów - powiedział, gdy tylko kobieta otworzyła usta, by prawdopodobnie znowu się wydrzeć. Mężczyzna przysunął ją dłońmi bliżej siebie i pocałował. Stanowczo, wręcz brutalnie (choć może to zbyt mocne słowo), żeby się zamknęła. Kobieta najwyraźniej była zszokowana, tak jak on sam swoją reakcją. Po chwili niespodziewanie przestał i odsunął się o jeden krok do tyłu. Nie przeprosił jej, nie uważał tego za coś aż tak złego. Zrobił to z premedytacją, choć nieco bezmyślnie. Czy poczuł się lepiej? Trochę tak, ze względu na widok szoku wymalowanego na jej twarzy. Z drugiej strony nie, bo smak jej ust nadal był taki sam i kolejna bolesna fala wspomnień, przeleciała przez całe jego ciało. |
| | | Aurora Kemppainen Skąd : Alta, Norwegia Liczba postów : 125 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 12:03 pm | |
| Nie sądziła, że zwróci na to aż tak bardzo uwagę. I nie sądziła, że go to zdziwi. Choć widział się z jej rodzicami może z dwa razy, to bardzo dużo mu o nich opowiadała, więc wiedział, że mają obsesję na punkcie czystości krwi i dobrej renomie nazwiska. A rozwód córki z czarodziejem noszącym jakieś słane nazwisko, o krwi czystej od pokoleń? To było dla niech niewybaczalne. Chociaż owszem, z założenia miłość rodziców do dziecka powinna być bezwarunkowa i pomimo buntów jednak pozostać niezmienną. Może faktycznie nieco inaczej by do tego podeszli, gdyby Aurora nie miała rodzeństwa była ich jedyną córką, ale w tym wypadku... cóż, odcięli się od córki, która sprawiała problemy. - TAK TO! - To było bardzo dziecinną odzywką, ale znowu nie mogła po prostu pozwolić na to, żeby on miał ostatnie słowo. Nie pozwalała jej na to wściekłość i trochę kulejący w tej chwili honor. I pewnie dalej wylewałaby na niego cały jad, który uzbierał się przez lata, gdyby nie podniósł się i nie pozwolił jej dojść do słowa, ignorując to, że otwierała kilkakrotnie usta, żeby się odezwać. A kiedy już stał tak blisko, że mogłaby z powodzeniem policzyć jego niewyobrażalnie długie rzęsy, otworzyła ponownie usta i nabrała powietrza w płuca, zamiarem wydarcia się na niego ponownie. I pewnie by to zrobiła, gdyby sytuacja nie obrała diametralnie innych torów. Pocałował ją. I to nie byle jak lekko, szczeniacko i niepewnie, a z mocą, determinacją i... czy to była nuta tęsknoty? Aurora była w tak ogromnym szoku, że to się w ogóle stało, że nie zareagowała od razu. Nie oddała pocałunku, nie odepchnęła Bjorna, w ogóle nawet przestała oddychać. W końcu się odsunął, a ona patrzyła na niego przez kilka długich sekund szeroko otwartymi oczami. Ta cała wściekłość na moment gdzieś uleciała, zaginęła w chaosie, który teraz wypełniał jej głowę. ... i wróciła ze zdwojoną siłą. Stopniowo jej wyraz twarzy się zmienił z tego zaskoczenia na jeszcze bardziej wściekły, niż wcześniej. Jakby to było możliwe, to oczy zaszłyby jej czerwienią, a z nozdrzy buchnęła para. Zamachnęła się i najzwyczajniej w świecie przyłożyła mu w twarz z głośnym plaskiem, aż poczuła piekący ból dłoni. Wycelowała w niego palcem, próbowała coś powiedzieć... ale nie potrafiła w żaden sposób ułożyć choć jednej myśli w sensowne zdanie. Dlatego też fuknęła wściekle i z widoczna w jej postawie i krokach furią ruszyła w pośpiechu do drzwi. Musiała stąd jak najszybciej wyjść, bo atmosfera zgęstniałą do tego stopnia, że można ja było kroić nożem. Nie było to bezpieczne dla żadnego z nich. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 30, 2013 12:27 pm | |
| Bjorn poczuł dziką satysfakcję, gdy ją pocałował, choć nie był to przemyślany ruch. Zrobił to z premedytacją, jednak pod wpływem bardzo silnych emocji. Jej bardzo zdziwiona mina tylko mu poprawiła humor. To po prostu oznacza, że on dla niej również nie jest obojętny. Nie wiedział dlaczego go ten fakt cieszy,ale jego złość i furia nieco zelżały. Patrzyła na niego swoimi wielkimi oczami, w których jakby roztopił się nieco ten lód. Przez chwilę ujrzał dawną Rori, jednak trwało to chwilkę, a następnie ponownie zobaczył jej złość i poczuł jak dostaje od niej w twarz. Poczuł pieczenie na swoim policzku. Odruchowo przyłożył tam swoją dłoń. Miała siłę w tych drobnych dłoniach! Przyglądał jej się zaciekawiony, czekając aż w końcu wypowie jakieś zdanie. Ona jednak odwróciła się na pięcie i szybko wyszła z sali. Bjorn odprowadził ją wzrokiem, ale nie zatrzymywał. Możliwe, że trochę przesadził, ale właściwie zachował się tak jak na niego przystało. Przez długi czas stał w miejscu i przyglądał się drzwiom. Po prostu cała ta sytuacja, cała ta kłótnia go przerosła. W końcu się otrząsnął z zamyślenia i rozejrzał po pomieszczeniu, które wyglądało jak po przejściu tornada. Machnął różdżką i uporządkował wszystkie papiery i książki. Wziął piórko i wyszedł na korytarz, by zamienić je z powrotem na zbroję. Nie poszło mu to już tak łatwo, był zbyt zmęczony i fizycznie, a tym bardziej - psychicznie. Wrócił do gabinetu i usiadł na fotelu. Już nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Gubił się w swoich uczuciach, co niesamowicie go denerwowało. Przymknął oczy i doznał wielkiej ochoty na Ognistą Whisky i polatanie po lasach. Przymknął oczy i wziął kilka głębokich wdech, by się trochę uspokoić. |
| | | Carla AnsterAdmin Skąd : Frederiksberg Liczba postów : 270 Join date : 16/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Maj 08, 2014 10:37 am | |
| /To bd kilka dni po rozpoczęciu roku
Od rozpoczęcia roku szkolnego miała jeden problem z głowy, a mianowicie Gabriela. Wrócił cały i zdrowy i można powiedzieć, że wybaczyła mu. Prawie. Miewała jeszcze chwile napadu złości, ale książką już go nie biła. Teraz chce skorzystać z okazji i złapać jednego z profesorów. Myślała o tym już od dłuższego czasu. Ona naprawdę myślała, że uda jej się ich wszystkich uratować. No przecież była metamorfomagiem! ślepo wierzyła w swoje umiejętności. Przyczaiła się przed gabinetem profesora Stanvolda i czekała aż się tutaj pojawi. Teba była razem z nią. Od jakiegoś czasu fretką w ogóle jej nie opuszcza. Chyba sama też się boi. Nic dziwnego. Sama Carla była przerażona tym wszystkim. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Pią Maj 09, 2014 4:28 pm | |
| Bjorn myślał, że miał dużo pracy podczas zeszłorocznego Turnieju Trójmagicznego. Teraz tęskni za tą ilością zadań do wykonania! Nawet jeżeli było ich dużo, to często nie należały do bardzo nieprzyjemnych. Najczęściej działał w swojej popisowej dziedzinie czyli transmutacji, a to akurat nigdy nie było dla niego męczące czy krzywdzące. Tym razem było inaczej. Wbrew pozorom najbardziej go męczyły wieczne dyżury. Nie cierpiał chodzenia w tą i z powrotem po całym Instytucie i pilnowania czy zza rogu nie wyskoczy śmiercionośny złoczyńca. Nawet jeżeli w głębi duszy wiedział, że jest to w tym czasie konieczne. Właśnie wracał z dyżuru w okolicach Szafirowej Sali do swojego gabinetu. Miał zamiar zamknąć się przed wrzeszczącą młodzieżą i nie wychylać nosa aż do następnego dyżuru czy zajęć. Odczuł ogromną ulgę zaraz po skręceniu w ostatni korytarz, ale ta ulga szybko przerodziła się w zdziwienie. - Carla? - Zapytał wyraźnie zdziwiony, stając obok niej przy drzwiach. Odruchowo zawiesił wzrok na jej fretce, po czym ponownie skupił się na uczennicy. - O co chodzi? - Zapytał dodatkowo, wyjmując z kieszeni klucz i przekręcając go w zamku mosiężnych drzwi. |
| | | Carla AnsterAdmin Skąd : Frederiksberg Liczba postów : 270 Join date : 16/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Pią Maj 09, 2014 8:13 pm | |
| Nie powiem, ale troszkę musiała czekać na profesora. Doskonale wie, że każdy z nauczycieli ma dyżury, które są bardzo wyczerpujące, bo nie dość, że użerają się z nami podczas zajęć to muszą jeszcze pilnować szkoły przed mordercami. Bardzo chciała brać udział w tych dyżurach. -Dobry wieczór profesorze-zaczęła bardzo formalnie. Widziała na jego twarzy zmęczenie. Współczuła wszystkich nauczycielom i właśnie dlatego tak bardzo chciała pomóc. -Przepraszam, że tak zawracam panu głowę, ale jest sprawa, o której chciałabym z panem porozmawiać-odsunęła się kiedy otwierał drzwi. Teba owinęła się mocniej wokół jej szyi. Denerwowała się. Nie chciała zostać źle zrozumiana. Ona chciała pomóc. -Zastanawiałam się, czy mogłabym pomóc szkole w jakiś sposób. Chodzi mi o to, że nie chce siedzieć i czekać aż przyślą nam kolejne ciało...-wstrzymała oddech bo za każdym razem, kiedy wspomina ten moment ma ochotę się rozpłakać.-Posiadam umiejętności, które mogą pomóc porwanym.-Nie chciała mówić więcej, bo chciała poczekać na reakcję profesora. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Pią Maj 09, 2014 9:48 pm | |
| Bjorn rezygnował z tych wszystkich niepotrzebnych konwenansów. Nie do końca rozumiał te ciągłe zwracanie się do uczniów per pan lub panna. Oczywiście on sobie mógł na to pozwolić, Carla zdecydowanie nie. Rzucił jej zaciekawione spojrzenie. - To mów - powiedział, wzruszając ramionami i otwierając drzwi. Wpuścił ją pierwszą do środka i rzucił klucze na pobliski stół. Podszedł do jednej z szafek w której trzymał przeróżne napoje od soku dyniowego po ognistą whisky. Już miał po coś sięgnąć, kiedy doszły do niego jej kolejne słowa. Zawahał się przez sekundę, po czym i tak sięgnął po swój ulubiony miód pitny. - Chcesz coś do picia? - Zapytał najpierw, nalał o ile czegoś chciała i podszedł do niej z napełnioną szklanką. Wziął jednego łyka miodu i przymknął na moment oczy, czując jak rozpływa się po jego na wpół misiowym organizmie. Dopiero po tej sekundowej chwili dla siebie skupił się na gościu. - Carlo... - zaczął, wzdychając lekko. - Cieszę się, że to wszystko nie jest dla ciebie obojętne - powiedział, nie uciekając od niej wzrokiem. - Ah, tak... - dodał po chwili, nawet się lekko uśmiechając. - Metamorfomagia? - Zapytał, choć to pytanie należało do tych retorycznych. Zawsze podziwiał ten dar i zazdrościł ludziom, którzy go posiadali. - Zdecydowanie będzie lepiej, jeżeli zostawisz tą sprawę ludziom odpowiednio przygotowanym - odpowiedział, zmuszając się na smutny uśmiech. Nie powinien jej lekceważyć, ale był zbyt zmęczony i znużony całym dniem, by o tym pomyśleć. Szczególnie, że zazwyczaj potrafił spojrzeć na określone wydarzenie oczami ucznia (na pewno częściej i trafniej niż reszta sztywnych nauczycieli). - Siadaj - powiedział, wskazując jej głową kanapę. Bo ta rozmowa wbrew pozorom chyba tak szybko się nie skończy. |
| | | Carla AnsterAdmin Skąd : Frederiksberg Liczba postów : 270 Join date : 16/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Nie Maj 11, 2014 12:39 pm | |
| Pokręciła głową kiedy spytał się czy chce coś do picia. Nie przyszła tutaj pić, z resztą niedawno była kolacja, po której powinna spotkać się z przyjaciółmi, ale chciała porozmawiać z profesorem. Chciała już zacząć coś planować -Tak i ja naprawdę chcę ją wykorzystać dla nich...-szybko przerwała słysząc jego słowa. Nie tego się spodziewała. Odpowiednio przygotowanym? Przecież Carla powtarza teraz rok. Gdyby nie to całe wydarzenie siedziałaby pewnie w biurze aurorów i rozmawiała o swojej przyszłości. W sumie Carla pewnie poszłaby do kilkunastu departamentów i dopiero po rozmowach stwierdziłaby co chce robić. Już wie, że Gabriel chciałby podróżować, ale ona nie jest pewna, czy chce to robić przez całe swoje życie. -Nie rozumiem...-powiedziała szczerze. Patrzyła się na swojego nauczyciela z dziwną miną. -Ja mogę im naprawdę pomóc. Czy nie chodzi wam o to aby ich uratować?-Niepotrzebnie uniosła lekko głos, ale nie potrafiła zapanować nad swoimi emocjami. Nie mogła zrozumieć dlaczego się nie zgodził. Usiadła. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Pon Maj 12, 2014 2:50 pm | |
| Bjorn usiadł na fotelu, który zapewne znajdował się naprzeciwko kilkuosobowej kanapy. Postawił szklankę na stoliczku i westchnął głęboko, próbując zebrać słowa. - Oczywiście, że chcemy ich uratować - powiedział po krótkiej chwili, skupiając się na Carli. - Naprawdę mnóstwo osób siedzi głęboko w tej sprawie i codziennie próbuje ją rozwiązać - zapewnił, biorąc kolejny łyk. Czuł, że zaczyna się rozbudzać. - Ale to nie jest takie proste - powiedział, opierając łokcie na blacie drewnianego stoliczka. Zrobił krótką pauzę. - Jak mogłabyś im pomóc? - Zapytał, przechylając lekko głowę w lewo. Nie wątpił, że Carla to zdolna uczennica, która mimo wszystko posiada duże zdolności magiczne. Jednak i tak brakowało jej wiedzy i przede wszystkim doświadczenia. W jej wieku również był pierwszy do wszystkiego, ale teraz zrozumiał, że sam uczeń wiele nie zdziała. - Niepotrzebnie narażałabyś samą siebie - stwierdził. - Czy dużo osób również chciałoby w jakiś sposób pomóc? - Zapytał po chwili wyraźnie zainteresowany odpowiedzią. |
| | | Carla AnsterAdmin Skąd : Frederiksberg Liczba postów : 270 Join date : 16/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Wto Maj 13, 2014 3:12 pm | |
| Ratowanie ich trwało zbyt długo. Skąd mogli wiedzieć, czy kolejny jej przyjaciel właśnie nie walczy o życie? Oni nic nie wiedzieli. Pokręciła głową i spojrzała prosto w oczy profesorowi -Skoro tyle osób za tym stoi to może ktoś coś zrobi?-Powiedziała stanowczym głosem. Oni wszyscy nie mogli czekać. -Potrzebujecie kogoś kto idealnie potrafi wtopić się w otoczenie. Ja mogę stać się każdym. Mogę być kim chcę-Zrobiła chwilę przerwy i wstała. Podeszła do biurka profesora i pochyliła się do przodu-Przyda nam się ktoś, kto będzie blisko porwanych tzw. Kret i ja mogę nim być. Wiem, że jestem młoda, ale to może się udać. Możemy chociaż spróbować!-Na sam koniec uderzyła otwartą dłonią w biurko sprawiając, że kilka kropel napoju ulało się z dzbanka-Niech profesor wybaczy-Spuściła głowę i wróciła na swoje miejsce. -Jest kilkoro uczniów, którzy podejmą się próby ratowania naszych przyjaciół-Powiedziała cicho ciągle ze spuszczoną głową. Było jest strasznie wstyd. |
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Pią Maj 30, 2014 5:43 pm | |
| Trwało długo, bo to nie było takie jasne i proste. Nad uratowaniem ich pracowało mnóstwo aurorów i nauczycieli, którzy naprawdę się starali znaleźć nowy trop i rozwiązanie. - Cały czas robią - westchnął, przyglądając się uczennicy. Nie podejrzewał jej nigdy o tak żywe emocje i chęć działania! Na lekcjach raczej była spokojna i poukładana. Szczerze powiedziawszy podejrzewał, że będzie siedziała cicho i po prostu czekała aż ktoś coś zrobi. A tu proszę, nie potrafiła być bierna. - Carlo, wśród aurorów też są metamorfomadzy - zapewnił. - Nie szkodzi - odparł, uśmiechnąwszy się lekko. - Dobra, ustalmy coś - powiedział żywiej, uderzając otwartymi dłońmi o swoje kolana. - Cała ta sytuacja okazała się być bardziej skomplikowana niż wszyscy sądzili - powiedział, uznawszy że młodym też należą się jakiekolwiek informacje. - Nie wszyscy aurorzy są godni swojej pracy, ale większość z nich faktycznie zna się na swoim fachu i ciężko pracuje, by zrobić postęp - kontynuował, w tym samym momencie wstając i chwytając pustą szklankę po ulubionym napoju. - Twoja chęć walki dobrze o tobie świadczy - zapewnił, przechodząc obok niej. - Ale takiego planu nie da się wprowadzić w życie następnego dnia - dodał, wkładając szklankę do zlewu. Bo chyba jakiś zlew mieli w tych pokojach, nie? - Twoja pomoc mogłaby się okazać przydatna, ale mimo wszystko osobiście nie pozwoliłbym, by kolejny uczeń narażał swoje życie. Są od tego wykształceni ludzie, którzy zdają sobie sprawę z niebezpieczeństwa swojej pracy i są przygotowani ponieść wszelkie konsekwencje - powiedział pewnym siebie głosem, odwracając się w stronę Carli. Niestety nawet Bjorna nie będzie jej łatwo przekonać. |
| | | Carla AnsterAdmin Skąd : Frederiksberg Liczba postów : 270 Join date : 16/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Wto Cze 03, 2014 9:35 pm | |
| Westchnęła cicho i spuściła głowę. Zaczęła bawić się spódnicą od mundurka. -Wśród porwanych jest mój najlepszy przyjaciel. Nie mogę... Nie mogę przestać o nim myśleć...-Poczuła wzbierające się łzy w oczach. Zacisnęła jednak zęby nie chcąc rozpłakać się przy profesorze. Jakoś jego zapewnienia o działaniu aurorów nie przekonały jej. Nadal uważała, że nie robią nic żeby ich wszystkich uratować. Albo byli tak dobrze ukryci, że nikt nie był w stanie ich uratować? -Przecież nie mówię, że już jutro zacznę działać. Ja wiem, że na to potrzeba czasu i muszę być bardzo ostrożna.-Doskonale wiedziała czym to wszystko grozi. Nie chciała zostawiać taty i przyjaciół. Miała dla kogo tutaj zostać, ale bez Gerarda ta szkoła już nie będzie taka, jak wcześniej. -Nie chcę siedzieć i czekać na kolejne martwe ciało...-Z chwilą, kiedy wypowiedziała te słowa, pożałowała ich. Nie powinna o tym wspominać. To już chyba drugi raz. -Niech mi profesor wybaczy-Uśmiechnęła się smutno.-czy mogę chociaż zrobić coś dla szkoły?-Nawet krótka rozmowa z pierwszoroczniakami dużo pomoże.
|
| | | Bjorn Stanvold Skąd : Drammen, Norwegia Liczba postów : 260 Join date : 18/05/2013
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda Czw Cze 05, 2014 6:10 pm | |
| Bjorna zaskoczyła ta nagła zmiana z pewnej siebie do zawstydzonej dziewczyny. Zauważył jak zaczyna bawić się spódnicą od mundurka, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że nie jest gotowa na żadne walki i odbijanie zakładników. - Gerard? - Upewnił się, posyłając jej miły uśmiech. - Podejrzewam, że akurat jemu nic nie jest - stwierdził, przypominając sobie wszystkie z nim spędzone zajęcia. Chłopak w gruncie rzeczy był inteligentny i na pewno sprytny, co tylko pomagało mu przetrwać to, co akurat przeżywa. Nie chciał wspominać o jego indywidualizmie i nieco wybujałym ego, bo akurat te dwie cechy mogły go poprowadzić jedynie do złego... Wolał, by Carla przypomniała sobie wszystkie sytuacje, podczas których ją rozbawił jak i zaskoczył. Wystarczy przypomnieć sobie Turniej, w końcu cały czas trzymał się w czołówce rankingu. - Doskonale wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę. Ale zrozum, że w tej chwili nie jestem w stanie ci pomóc - powiedział, posyłając jej przenikliwe spojrzenie. - Nie mogę pozwolić na to, żeby jeszcze ktoś się narażał - dodał, a jej kolejne słowa przypomniały mu o tak wielu śmiertelnych przypadkach. Musieli coś z tym zrobić, on dobrze o tym wiedział. Niestety nie mógł pchać do tego swojej uczennicy. - Obiecuję, że jeżeli tylko dowiem się czegoś nowego... - zaczął powoli, ignorując jej ostatnie pytanie. - ...czy obecna sytuacja ulegnie jakiejkolwiek zmianie, poinformuję cię o tym. Dobrze? - Powiedział, nie spuszczając z niej wzroku. Nie mógł powiedzieć Tak, bądź w gotowości, wyślę ci sowę. Mógł jedynie mieć nadzieję, że Carla zrozumie jego słowa i choć trochę ją to uspokoi. Bo w gruncie rzeczy nie chciał ignorować uczniów i kazać im siedzieć grzecznie w ławce. - A teraz proponowałbym ci uciekać do dormitorium - powiedział po chwili ciszy. - Chyba profesor Kemppainen ma w tej chwili dyżur. Wolałbym, żeby nie widziała cię samej o późnej godzinie - dodał, uśmiechając się porozumiewawczo. Był pewny, że uczniowie zauważyli już jego związek z Aurorą, po co to kryć. A w sumie nie chciał, żeby zrobiła mu wielką awanturę. Zaśmiał się pod nosem. - Tylko nie rób nic głupiego - dodał, kiedy już zbliżała się do drzwi. - Będę o tym wiedział - dodał. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet prof. Stanvolda | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |