|
| Meredith York & Ryan Hockney | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Meredith York & Ryan Hockney Sro Lut 05, 2014 4:02 pm | |
| Drugie zadanie turniejowe, porwanie reprezentantów, popłoch i w ogóle masakra! Drugie zadanie rozpoczęło się spokojnie i niepozornie, nic nie zwiastowało tego, co nastąpiło kilkadziesiąt minut po starcie. Zgromadzeni na trybunach uczniowie, nauczyciele oraz inne osobistości, które na tę okazję zjechały do Durmstrangu, z zapartym tchem obserwowali poczynania reprezentantów. Meredith poniekąd odcinała się od tej masy zgromadzonej na widowni, siedziała sobie w kąciku, skąd miała doskonały widok na arenę i przy okazji święty spokój, nikt jej nie przeszkadzał, nie krzyczał nad uchem i nie skakał pod nosem, mogła skupić się na swoich sprawach. Pisała jakieś kilometry tekstu, co chwilę zerkając do jednaj z przyniesionych książek, przyglądał się fiolkom z niekoniecznie godną zaufania zawartością, łączyła składniki, mieszała, rzucała czasem zaklęcie, generalnie była we własnym świecie, nawet w trakcie zadania turniejowego pozostawała ambitnym alchemikiem. Dopiero coraz bardziej podniesione głosy zabarwione paniką, zwróciły jej uwagę, podniosła spojrzenie znad pergaminu, zatrzymując pióro w połowie słowa. Dość szybko zorientowała się co tak poruszyło tłumy. Spojrzała na labirynt akurat w odpowiednim momencie, żeby zauważyć, jak reprezentantka Beauxbatons znika w odmętach dymu, trzymana przez dość podejrzanego typa. I po niej kolejna osoba, i kolejna. Kiedy wszyscy reprezentanci zniknęli, a nauczycielom udało się w końcu wtargnąć na arenę, nie było już kogo ratować. Mer nie słuchała, czy dyrektor wysyła publikę do zamku, czy uspokaja, czy cokolwiek innego robi. Wciąż byłą trochę pod wpływem jednego z swoich eliksirków, więc właściwie miała trochę gdzieś słowa jakiegoś starszego pana, zmartwiła ją zaistniałą sytuacja. Musiała znaleźć siostrę, dobrze wiedziała, że ta będzie martwiła się o przyjaciela, który także był reprezentantem. Pozbierała swoje rzeczy błyskawicznie i jako jedna z pierwszych przedarła się do wyjścia z trybun. Nie do końca była to mądra decyzja, bo zaślepiona paniką gawiedź biegnąca za nią taranowała wszystko, co stało na przeszkodzie. W ten sposób Meredith, która szła spokojnie, nie spieszyła się, została popchnięta na ścianę przez jakiegoś przerażonego Norwega. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie miało to miejsca na schodach. Przez to, że wpadła na ścianę, całkiem się zatrzymała, a to z kolei przeszkodziło dalszemu tłumowi w ucieczce. Została więc zepchnięta z tych ostatnich dwóch schodków i gdyby nie własny refleks, to pogubiłaby zęby. Zamortyzowała upadek rękami, ale przy tym poczuła ogromny ból w jednym z nadgarstków, jak wygiął się pod nienaturalnym kątem. Przyciskając tę obolałą rękę do piersi, jakoś jednak udało jej się podnieść do pionu, ale wciąż pozostawała przygwożdżona do ściany i tylko rosła w niej wściekłość przez to, co się stało. Jeszcze chwila, jeszcze ją ktoś popchnie, a Meredith wybuchnie, wpadnie w furię, a wtedy panika wywołana porwaniami będzie niczym w obliczu strachu przed rozzłoszczoną Mer. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Sro Lut 05, 2014 5:21 pm | |
| Trzymając kciuki za swojego najlepszego przyjaciela przyglądał się poczynaniom reprezentantów na arenie, ale raz na jakiś czas jego spojrzenie padało na siedzącą w kącie dziewczynę. Dziewczynę, która w dość dziwny sposób zawróciła mu w głowie. Co dziwne, on nigdy nie interesował się takimi dziewczynami, a tu proszę. Sam jeszcze nie wiedział dlaczego tak za nią lata. W sumie lata to trochę za dużo powiedziane, on dość często o niej myśli, a zwłaszcza, gdy pali. Odwrócił wzrok w momencie, kiedy porywali reprezentantkę jego szkoły. Wstał i nie mógł w to uwierzyć. Nikt chyba się tego nie spodziewał. Nie mógł oderwać oczu od areny. Nie docierało do niego to co się przed chwilą stało. Odwrócił się i spojrzał na Gabriela i Pascala. Gabriel był zajęty przepraszaniem Carli a Pascal siedział z April. -Gejb! Pascal!-krzyknął aby zwrócić na siebie ich uwagę. Panika wśród uczniów rosła. Kiwnął głową w stronę zamku dając im znać, że oni też powinni stąd iść. Uczniowie i dorośli zaczęli iść, a raczej przepychać się w stronę zamku. Zobaczył, że jego przyjaciele robią to samo, więc i on ruszył za tłumem. Nie śpieszył się, nie panikował, jak inni, tylko spokojnie szedł. Wszyscy myśleli, że zaraz zostaniemy zaatakowani, a on jakoś w to nie wierzył. Słyszał wokół siebie krzyki, piski, płacz i nawoływania innych po imieniu. każdy kogoś szukał, a to przyjaciela, brata, chłopaka lub dziewczyny. Nagle cały tłum zatrzymał się. Dziękować za to, że Ryan był wysoki, więc mógł zobaczyć co dzieje się na przodzie. Okazało się, że ktoś zablokował przejście. Westchnął i zatrzymał się razem z resztą. Po chwili ludzie znów zaczęli iść. Był już blisko wejście, gdy zobaczył skulona znajomą dziewczynę. Przedostał się do niej i zacisnął mocniej szczękę widząc, jak przyciska do siebie chorą rękę. Nie mógł jej tutaj tak po prostu zostawić. Złapał ja za zdrową rękę i zaczął przepychać się przez tłum. Był zły za to co jej zrobili i nie przejmował się wyzwiskami i pretensjami. Znalazł jakiś wolny kąt i tam zaprowadził Mer. -Powiedź co Cię dokładnie boli?-najgorszy był chyba fakt, że on nie wiedział, jak uleczyć chore miejsca.
|
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Sro Lut 05, 2014 5:57 pm | |
| Mer w żaden sposób nie była ani zagubiona, ani skołowana, czy tym bardziej przestraszona. Była wściekła, bo ktoś miał czelność popchnąć ją na tyle, że najwyraźniej zwichnęła sobie nadgarstek. I owszem, jak już się podniosła, to plecami przylgnęła do ściany, przyciskając bolącą rękę do piersi, bo nie chciała żeby ją stratował ten spanikowany tłum. I czekałaby tak pewnie do końca tego rozhisteryzowanego ogonka, przeczekała tłoczenie się wszystkich i już na spokojnie wyszła w pojedynkę, nie narażając się na zbędne interakcje z innymi (chyba by kogoś porządnie uszkodziła, jakby jej zaczął do ucha wrzeszczeć), ale znikąd pojawił się Ryan. Właściwie nie tak kompletnie "znikąd", bo pewnie szedł z tłumem, tylko Mer byłą zbyt zajęta sztyletowaniem wzrokiem potrącających ją pajaców i nie zwróciła uwagi na to, z której strony pojawiła się ręka chłopaka. Po prostu pociągnął ją za sobą, a ona zaufała mu na tyle, że dała poprowadzić się w jakieś względne spokojniejsze miejsce. Żeby nie było tak kolorowo, Meredith nadal pozostawała Meredith, dziewczyną, która nie lubi litości, troska wprawia ją w zakłopotanie, a panowanie nad sytuacją należy do niej. Dlatego może trochę mało delikatnie, wyrwała w końcu rękę z uścisku Ryana i rzuciła mu jedno groźne spojrzenie, mające go skarcić za to wyciąganie ją z tłumu. Poradziłaby sobie sama. Nie mniej byłą mu też w jakimś stopniu wdzięczna, więc na tym jednym spojrzeniu się skończyło, bo w końcu przeniosła wzrok na swoją rękę, którą w końcu odsunęła od piersi. Już nadgarstek zaczął puchnąć. Spróbowała poruszyć dłonią góra-dół, ale wywołało to tylko bolesne skrzywienie i syknięcie. - Cholera... - Tylko tyle wyrwało jej się z ust, po czym zdrową ręką zaczęła grzebać w przewieszonej przez ramię torbie. Powinna mieć przy sobie coś na uśmierzanie bólu. Przy okazji pozbędzie się gniewu. Przydatne są te jej wynalazki! W końcu wyczuła dłonią niewielkie pudełeczko, wetknęła Ryanowi w dłonie, żeby potrzymał, otworzyła wieczko i przejrzawszy niewielkie fioleczki, w końcu znalazła tę, której szukała, odpowiednio opisaną. Odkorkowała i po prostu wypiła zawartość, po czym oparła się plecami o ścianę, odchyliła głowę, zamknęła oczy i odetchnęła głęboko. Niemal od razu poczuła ulgę, nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. W końcu odwróciła lekko głowę, żeby spojrzeć na Ryana. Był lekko rozmazany, jakby kontury straciły ostrość. Efekt uboczny działania eliksiru. Niedługo pojawi się kolejny efekt uboczny, dobrze byłoby wtedy być gdzieś dalej, gdzie nie będzie nikogo poza nimi. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Sro Lut 05, 2014 6:45 pm | |
| Nie mógł zrozumieć dlaczego spojrzała na niego takim wzrokiem. Już miał ochotę się spytać, czy zrobił coś złego, ale się powstrzymał. Czasami Meredith była dla niego zagadką i chyba już zawsze tak zostanie. Nie ma czasami nawet sensu pytać się czemu tak patrzy, bo ona już taka jest. Nigdy nie chciał jej zmienić i nigdy nie będzie tego od niej wymagał. W tej chwili nie wiedział co zrobić. On chciał tylko pomóc. Przyglądał się, jak grzebie w torbie, wyjmuje jakieś pudełko i czegoś w nim szuka -Czy to...-zawahał się. Tak czy siak wypiła już coś co było w tej buteleczce-Bezpieczne-dokończył chwilę później. Ryan był noga z eliksirów i on sam nawet nie wiedziałby co ona wypiła i jakie składniki znajdowały się w tym eliksirze. schował do jej torby pudełko nie patrząc co jeszcze się w nim znajduje. -Muszę zaprowadzić Cię do pielęgniarki-powiedział podchodząc do niej. Nie był pewny czy znów pozwoli mu się dotknąć. Zaryzykował. Objął ją i przyciągnął do siebie. -Nie będę pytał co wypiłaś, ale ktoś musi Cię zbadać-powiedział tuż koło jej ucha. Na korytarzu zrobił się już luz, więc spokojnie mogli iść. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Sro Lut 05, 2014 7:02 pm | |
| Nigdy nie czuła potrzeby tłumaczenia się komukolwiek z tego, co robi i jak wykorzystuje swoje umiejętności alchemiczne, więc i tym razem nie zamierzała robić Ryanowi wykładu na temat swoich wyrobów. Miał tylko jedno wyjście - zaufać jej. Albo i nie, to już jego decyzja. Choć oczywiście Meredith zdecydowanie wolałaby, żeby wybrał opcję pierwszą, bo zbyt mocno zależało jej na tej znajomości, czego sama nie potrafiła wyjaśnić. Zawisła w przyjemnej otchłani gdzieś pomiędzy ostrym obrazem i wyraźnymi dźwiękami, nie czuła bólu nadgarstka, nie czułą gniewu i w ogóle było jej tak bardzo wszystko jedno. Nie protestowała, jak Ryan znalazł się obok, ale go nie objęła. Przymknęła tylko oczy, opierając głowę na jego ramieniu, czując się tak bardzo błogo, jakby dryfowała kilka centymetrów nad ziemią. Pierwsze kilka minut działania eliksiru było najbardziej intensywne, więc i Mer nie do końca kontaktowała z otoczeniem. W końcu jednak jego słowa całkiem wyraźnie do niej dotarły, zdrową rękę uniosła nieco do góry i palce zacisnęła na jego rękawie. - Żadnych pielęgniarek. - Nie ufała żadnym medykom, ot! Uważała, że znajdzie lekarstwo na swoje schorzenia pośród swojego asortymentu lub uwarzy coś nowego. Niestety do tej pory nie wynalazła jeszcze nic na zwichnięcia, skręcenia i złamania. Po kilku kolejnych sekundach dotarło do niej, że coś wspomniał o bezpieczeństwie jej wynalazków, chyba powinna odpowiedzieć? - Nie martw się, wiem co robię... - I akurat w tej chwili, jakby dla obalenia jej słów, poczuła typową miękkość w stawach, kolana się pod nią ugięły. Gdyby Ryan już nie trzymał jej w ramionach, to osunęłaby się po ścianie na ziemię. Cóż, ona znała te eliksirki i reakcje ciała na ich zażycie, ale on nie, mógł się przestraszyć, bo Mer wyglądała, jakby zaraz miała odpłynąć. A tak naprawdę wciąż była w stu procentach świadoma, tylko otoczenie odbierała jak przytłumione. Jedynie Ryan był trochę wyraźniejszy na tym tle, bo był blisko. Nie tylko fizycznie. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 5:12 pm | |
| Jemu zaufać jest dość łatwo, gorzej jest z nim. Nie wszystkim ufał, tylko Pascalowi, Gabrielowi i rodzinie ufał w 100% dlatego teraz obawiał się tego, co ona wypiła. Patrzył na to pudełko z lekkim obrzydzeniem. Nie wiedział co powiedzieć. Nie chciał jej urazić, a jeszcze bardziej zranić i utracić. Może nie widywali się zbyt często, nie rozmawiali zbyt dużo, coś jednak ich połączyło. I to nie był papieros! Kiedy zaufała mu i położyła głowę na jego ramieniu poczuł, jak lekko zadrżało mu serce. tak bardzo chciał objąć ja nieco mocniej, pogłaskać po głowie, ale wiedział, ze zostanie odepchnięty. Smutek! Chciał coś powiedzieć na temat pielęgniarki, ale co by to dało? I co on teraz ma z nią zrobić? Przez chwile stał i myślał. Gdyby udało mu się znaleźć kogoś, kto umie leczyć chore nadgarstki, uniknęliby wizyty w skrzydle szpitalny. Do głowy przyszła mu Carla, ale nigdzie nie widział jej z Gejbem. -Cholera-Przeklną w myślach. W tym samym momencie jej nogi odmówiły posłuszeństwa. Objął dziewczynę drugą ręką i przyciągną do siebie. Już raz obejmował ją, ale to nie było to samo. -Meredith?-zawołał ją po imieniu. Uklękną na ziemi i posadził ja sobie na kolanach.-Mer, co się dzieje?-przestraszył się i to nie na żarty! Pierwszy raz widział kogoś, kto tak zareagował po zażyciu eliksiru. Korytarz był prawie pusty, a Ci co znajdowali się na nim w ogóle nie przejmowali się nimi. Pogłaskał dziewczynę po policzku mając nadzieję, że jego dotyk dotrze do niej i da jakiś znak.
|
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 6:09 pm | |
| Przyjemna błogość otuliła jej całe ciało, na moment stałą się tak przyjemnie lekka, nie czuła nic. Miała wrażenie, że unosi się gdzieś pomiędzy świadomością i snem, otoczenie trochę zwolniło, bodźce docierały do niej nieco wolniej. Nie czuła bólu nadgarstka, to najważniejsze. Jak otworzyła ponownie oczy (przysięgłaby, że przymknęła je tylko na sekundę!), znajdowała się w ramionach Ryana, na jego kolanach. Przełknęła ślinę i powoli nabrała powietrza w płuca. Czym on się tak przejmował? Słyszała w jego głosie tę drżącą nutę strachu. Przecież wszystko jest w porządku... Obydwie dłonie uniosła do jego twarzy (tę chorą też, skoro nie czuła bólu, to mogła w miarę normalnie poruszać nadgarstkiem, który znacznie już spuchł) i delikatnie ujęła samymi palcami. - Chodź ze mną... gdziekolwiek. - Chciała znaleźć się gdzieś z dala od ludzi, gdzie będą zupełnie sami i nikt nie będzie im przeszkadzał. Już zapomniała o zwichnięciu nadgarstka, teraz liczyło się tylko to, że bardzo chciała pobyć z Ryanem sama, z dala od spojrzeń, krzyków, zmartwień. Gdzie będą mogli sobie zapalić, co już samo w sobie było dość, hm, intensywnym doznaniem. Po około dwóch minutach odzyskała pełną władzę nad własnym ciałem, więc podniosła się, odgarnęła włosy z twarzy, przekładając je na jedno ramię, zarzuciła na drugie torbę i wciąż nieco przymglonym wzrokiem spojrzała na Ryana i nawet wyciągnęła w jego kierunku rękę (akurat tę zdrową). Naprawdę chciała być z nim sam na sam w odosobnionym miejscu. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 7:09 pm | |
| Pogubił się, całkowicie się pogubił! najpierw odepchnęła go, kiedy chciał jej pomóc, a teraz sama trzymała jego twarz w obu dłoniach, a chwile później wyciągnęła dłoń w jego stronę. Podejrzewał, że to z powodu eliksiru, który wypiła. Z jakiegoś dziwnego powodu zrobiło mu się przykro. Było to nawet widać po wyrazie jego twarzy. Pozwolił jej wstać, ale sam jeszcze przez chwilę klęczał na zimnej podłodze. Musiał poukładać sobie to wszystko w głowie. Działanie eliksiru w pewnym sensie zmienia Meredith, którą zna. Ciągle dla niego niedostępna nagle ufa mu, chce iść gdzieś, gdzie będą mogli być sami. Spojrzał na dziewczynę, która nadal stała z wyciągniętą ręką. -Jak działa dokładnie ten eliksir?-musiał, po prostu musiał to wiedzieć. Wstał i złapał ją za rękę. Jego była nieco chłodna, więc musiał odczuć lekkie zimno. -Nie wiem, gdzie iść.-rozejrzał się dookoła. Nadal kręciło się sporo ludzi i wciąż nie widział swoich przyjaciół. Miał nadzieję, że nic im nie jest. Nie znał dobrze tego zamku, więc nie wiedział, gdzie jest jakaś pusta sala lub ukryty pokój. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 7:48 pm | |
| Nie było nic dziwnego w tym, że się pogubił. Meredith, gdyby nie było to dla niej normalne, pewnie też nie wiedziałaby o co chodzi. Tak bardzo skrajne reakcje mogły skołować. Właściwie nigdy wcześniej nikt, poza Sky okazjonalnie, jak natknęła się na bliźniaczkę w miejscu, gdzie sobie w spokoju eksperymentowała, nie miał okazji widzieć Mer w sytuacji tuż po zażyciu, więc i sama Meredith nie bardzo wiedziała skąd to skołowanie u Ryana. Wciąż nie odczuwała potrzeby tłumaczenia się i spowiadania ze swoich grzeszków i osiągnięć, ale w przedziwny sposób wiedziała, że chłopak nie odpuści i będzie drążył. Musiała się jednak skupić, nieco ocucić przytłumiony mózg, żeby jakoś racjonalnie odpowiedzieć. - Ręka mnie już nie boli. - Uniosła opuchniętą w nadgarstku dłoń, pokazując mu, że nawet może poruszać i nie krzywi się z bólu. Poza tym widać po niej było, że już nie ma żądzy mordu w oczach, że nie jest zła, co było bardzo wyraźne w momencie, kiedy Ryan odciągnął ją z tłumu, który, niczym oliwa dolewana do ognia, podżegał irytację i wściekłość. Zdecydowanie środek uspokajający. Mer wpadła na tylko jedno miejsce, gdzie mogliby iść. No dobrze, dwa miejsca. Pierwszym był zaścianek szklarni, gdzie się poznali paląc papierosa, a drugim opuszczona sala w lochach, gdzie... no cóż, Mer całkiem często bywałą tam ze swoimi "love toys". Odosobnione miejsce, nigdy nikt jej tam nie przeszkadzał, zdarzało jej się tam bawić eliksirkami. I zważywszy na panujący na dworze chłód, właśnie tam Ryana poprowadziła, trzymając go wciąż za rękę. Całą drogę milczała, jak to zawsze ma w zwyczaju, a jak już znaleźli się w nieco przykurzonej salce, nie zapieczętowała drzwi zaklęciem, nie było takiej potrzeby. Odłożyła torbę na jeden ze stolików, wyraźnie używanych, bo nie było na nim kurzu, zdjęła płaszcz i też rzuciła w to miejsce. Teraz mogła przez chwilę przyjrzeć się swojemu nadgarstkowi. Świeże powietrze otrzeźwiło ją na tyle, że już wróciła do normalnego stanu, już kontaktowała w pełni, nie była odurzona swoim eliksirem. Ale nie czuła bólu, choć to się może niebawem zmienić, nie próbowała w sumie nigdy na dłuższą metę przeciwbólowo akurat tego specyfiku. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 8:12 pm | |
| Nic nie mówił przez całą drogę do lochów. Pozwolił jej się prowadzić. Powiedzenie mu, że nadgarstek już nie boli, nie wystarczy. On musiał zrozumieć co się z nią dzieje po zażyciu tych eliksirów. Domyślił się, że w tym pudełeczku było dużo więcej fiolek wypełnione dziwnymi substancjami. Stał przy drzwiach i przyglądał się jej. Jej nadgarstek nie wyglądał dobrze i naprawdę wolał, żeby ktoś ją obejrzał. Pewnie gdyby to była inna dziewczyna odstawiłby ja do pielęgniarki i zostawił tam. Jednak to była Meredith York, której za nic nie zostawi teraz samej. Nie, kiedy ona zachowywała się tak... inaczej. Nie mógł powiedzieć, że dziwnie, bo to nie zaliczało się jeszcze do dziwnych zachowań. Założył ręce na wysokości klatki piersiowej i tak się patrzył. W przeciwieństwie do dziewczyny on się nie rozebrał, bo sam nie wiedział, jak długo tutaj posiedzi. Chciał uzyskać odpowiedzi na swoje pytania, ale podejrzewał, że chyba nigdy ich nie otrzyma. Będzie musiał zadowolić się własnymi domysłami. -Mówiłem, ze lepiej będzie, jak zaprowadzę Cię do skrzydła szpitalnego-odezwał się cicho. Pewnie skrzydło szpitalne jest teraz oblegane przez wystraszonych i staranowanych uczniów. -Jak długo działa... no... to coś?-bał się użyć słowa "eliksir". Choć korciło go aby do niej podejść, delikatnie złapać za jej chory nadgarstek, może nawet złożyć na nim delikatny pocałunek, ale wiedział, że ona mu na to nie pozwoli. Nie chciał jej także wykorzystywać, kiedy nie była sobą. Nie chciała aby cokolwiek żałowała. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 10:13 pm | |
| - Nie chce iść do Skrzydła. - Rzuciła to przez ramię, lekko odwracając głowę w jego kierunku. Nie powiedziała tego w żaden sposób agresywnie, to było powiedziane wciąż w tym samym, stałym tonie, który był wyprany z wyraźnych uczuć. Jedynie ostra nuta pobrzmiewająca w pierwszym słowie podkreślała moc wypowiedzi. Mer nie chce i Mer nie pójdzie, wołami jej nie zaciągnął, a jakby Ryan próbował ją tam na siłę zanieść... marny jego los, oj marny. Na szczęście nie próbował takich sztuczek, najwyraźniej świadom ewentualnych konsekwencji. Z niewidocznym westchnieniem spojrzała znów na własny nadgarstek, nieładnie spuchnięty, ale wyraźnie nie złamany, bo mogła nim ruszać. Właściwie taka sytuacja, zwichnięcie, dawała jej możliwość eksperymentowania w celu znalezienia jakiegoś własnego lekarstwa. Zmysł chemika nie pozwalał na pokazanie tego komukolwiek innemu. Miała w torbie dużo przeróżnych składników, kilka książek... zaczęła to wszystko wyjmować. Nie spojrzała na Ryana, ale odpowiedziała. NA tyle cicho, żeby nie poniosło się echem po klasie, ale też na tyle głośno, żeby nie zostało zagłuszone przez szelest książek, materiału, stukot szklanych fiolek. - Nie wiem. Nigdy nie używałam go w tym celu. - Właściwie myśląc już tylko o recepturze, która powoli kreowała się jej w głowie, nie myślała o tym, że autentycznie odpowiada na pytania, że nie unosi się dumą, nie zbywa Ryana urywkowymi spojrzeniami, nie karci go za naruszanie jej prywatności. Właściwie... Meredith chce żeby Ryan naruszał jej prywatność. Bardzo. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 10:52 pm | |
| Skrzywił się słysząc jej słowa. Chyba już naprawdę nie da rady wyciągnąć jej do tego skrzydła szpitalnego. Westchnął i kiwną głową dając sobie spokój. Potargał obie włosy z tej całej bezradności. Przez chwilę nie patrzył na nią i nie interesował się co ona robi. Skoro mogła ruszać nadgarstkiem, to kontuzja nie jest aż tak poważna. Po kilku minutach stania przy drzwiach, postanowił zdjąć kurtkę. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Postanowił sobie zapalić mimo, że nie ma tutaj okien. Za to właśnie nie lubił lochów. Brak otwartej przestrzeni i świeżego powietrza. -A w jakim celu go używałaś?-zaczął zastanawiać się, czy za każdym razem, kiedy się widzieli była na... haju? Sam nie wiedział, jak to nazwać. Nawet pomyśleć! Co jeśli ona lubiła go tylko dzięki tym miksturom? To mu się naprawdę nie podobało. Potrzebował rozmowy z chłopakami na ten temat. Obiecał sobie, że znajdzie ich zaraz, jak tylko rozstanie się z Meredith. Podpalił papierosa. -Jak długo...-poruszał dłonią tak jakby mieszał coś w kociołku-To robisz?-zawahał się przez moment-Czy zawsze, gdy się spotykamy jesteś pod wpływem... czegoś?-spytał lekko drżącym głosem. Bał się odpowiedzi. Cholernie bał się odpowiedzi! Papieros jednak pozwalał utrzymać w miejscu jego skołatane serce i nerwy. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Czw Lut 06, 2014 11:38 pm | |
| Pierwszego pytania autentycznie nie usłyszała, pochłonięta jakaś wyjątkowo ważną informacją w jednej z książek. Przesuwała palcem po tekście, szukając czegoś konkretnego, a jak to znalazła, wykopała z torby woreczek, w którym trzymała niektóre składniki. Dopiero kolejne jego pytanie, okraszone gestem, podniosło jej głowę znad książki i zwróciło wzrok w jego kierunku. Z początku kompletnie nie zrozumiała jego pytania, dopóki nie zdała sobie sprawy, że przecież... Ryan nic nie wie. Okej, chyba powinna mu jednak coś wyjaśnić, skoro zależy jej na tej znajomości. Westchnęła krótko, spojrzała na rozłożone na stole przyrządy gotowe do warzenia eliksiru. Musiało poczekać, zdecydowanie. Odwróciła się w jego kierunku i niespiesznie podeszła. Delikatnym, ale stanowczym ruchem wyjęła mu papierosa z dłoni i zaciągnęła się, patrząc mu w oczy. Wypuściła dym powoli, nie odwracając nawet głowy, więc dym siłą rzeczy poleciał w kierunku Ryana. Zaciągnęła się jeszcze raz, tym razem krótko, po czym oddała mu papierosa, podając bezpośrednio w usta, nie do ręki. Przez moment jeszcze po prostu patrzyła na niego, jakby próbowała odczytać jego duszę samym spojrzeniem swoich stalowych oczu. - Drugi raz. - Nie sprecyzowała kiedy jeszcze widział ją pod wpływem, ale zważywszy na to, że spotkali się więcej niż dwa razy (załóżmy, że nie tylko te rozegrane fabularnie, ale faktycznie kilka razy więcej się widzieli), to mógł być spokojny. Właściwie sam fakt, że Meredith jeszcze nie wylądowała w jego łóżku, czy też nie uwiodła go tu, w tym miejscu, wiele znaczy, ale tego dowiedziałby się tylko, jeśli miałby okazję porozmawiać z kimś jej bardzo bliskim. Z siostrą albo kuzynką, bo nikt inny nie rozumie zbytnio działania umysłu Mer. Większość się jej... boi. Otóż Mer, jeśli nie zależy jej na kimś mocniej, niż jako na łóżkowej znajomości, nie odkrywa tak łatwo wszystkich kart. Kusi, uwodzi i okręca sobie wokół palca powoli i długo, żeby w końcu całkiem zagarnąć nieszczęśnika w swoje sidła. Famme fatal? Może trochę. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pią Lut 07, 2014 2:36 pm | |
| Skrzywił się, kiedy cały dym z papierosa poleciał wprost na jego twarz, ale to nie był pierwszy raz, kiedy tak zrobiła. Już wcześniej, kiedy próbował do niej dotrzeć postąpiła tak samo. Będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Patrzył na nią, kiedy paliła jego papierosa. Miał ich jeszcze dużo, więc jak coś mogła poprosić. Meredith czasami sprawiała, że nie wiedział co zrobić i powiedzieć. Tak się stało i tym razem. Kiedy wsadziła mu papierosa do ust. Nawet lekko je uchylił, żeby jej w tym pomóc. Jeszcze nigdy nie spotkał kogoś, kto tak by się zachował. Zaciągnął się powoli i tak samo wolno wypuścił dym z płuc. Żałował, że nie ma teraz obok siebie Gejba lub Pascala, bo może oni pomogliby mu zrozumieć zachowanie dziewczyny. Meredith można porównać do kostki Rubika- ile razy próbujesz ułożyć jeden kolor, ciągle Ci nie wychodzi. Myślisz, że już osiągnąłeś sukces, aż tu nagle pojawia się coś nowego, inny kolor którego się nie spodziewałeś. Ucieszył go jednak fakt, że tylko dwa razy była pod wpływem eliksiru. To już coś! Nawet uśmiechnął się słysząc jej wypowiedź. Postanowił do niej podejść. Wsadził papierosa w usta i zaczął wszystkiego dotykać, czytać a nawet wąchać. Przy jednej buteleczce okropnie się skrzywił-Na brodę Merlina, co to jest?-podstawił butelkę dziewczynie pod nos. Czy ona kiedyś to wypiła? Jeśli tak, to po wypiciu paw był gwarantowany. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pią Lut 07, 2014 3:19 pm | |
| Nie protestowała, kiedy ją wyminął i podszedł do stołu. Powstrzymała to impulsywne odgonienie intruza, bo, no cóż, Ryan nie jest intruzem. I jeśli to ma mu pomóc zaakceptować jej... hobby, to pozwoliła mu na przeglądanie całego asortymentu, nie ruszając się z miejsca. Jedynie odwróciła się w jego kierunku i przez chwilę obserwowała co też robi. Podeszła dopiero, jak zauważyła, że popiół na papierosie przybiera niebezpieczną długość i każdy najmniejszy ruch mógł go strząsnąć gdzieś w jej królestwo. O nie, tego nie zamierzał tolerować! Ostrożnie, żeby nie nakiepować, wyciągnęła mu tego papierosa z ust i strząsnęła popiół na tyle daleko, żeby nie zaszkodził jej skarbom. Skarciła też Ryana wzrokiem za to nierozważne palenie przy tak cennych dla niej rzeczach. Odchyliła odruchowo głowę i zatrzymała jego rękę z fiolką swoją własną wyciągniętą, otwartą dłonią. Wystarczył jeden rzut oka, żeby wiedziała co trzyma. Jeden z cenniejszych i trudniejszych do zdobycia składników! Dlatego wyrzuciła niedopałek papierosa, zagasiła butem i ostrożnie wyjęła z jego dłoni szklaną buteleczkę, znalazła koreczek, szczelnie zamknęła i bezpiecznie odłożyła na blat. Dosyć tego myszkowania, stanęła pomiędzy stołem i Ryanem. - Łzy trolla. - Zapytał więc wyjaśniła. Spojrzała przez ramię na to wszystko, co leżało na stole. Jeśli chciała odwrócić uwagę Ryana od tego wszystkiego, musiała podjąć nieco radykalne środki. Oparła zdrową dłoń na jego torsie (zaczynała już czuć nieprzyjemne przyblokowanie zwichniętego nadgarstka) i patrząc mu w oczy, naparła lekko, żeby zrobił kilka kroków w tył. Jak zatrzymał się na kolejnej ławce, wspięła się na palce, wzrokiem powolnie zjeżdżajac z jego oczu na usta. Jawna sugestia tego, co zamierza. I faktycznie przysunęła się na tyle blisko, że niemal go pocałowała, mógł czuć jej oddech na własnych wargach. Ale nie zrobiła tego. Odsunęła się tak samo nagle, jak się przysunęła. Po raz kolejny obdarowała go powietrznym pocałunkiem, tak jak wtedy, w trakcie balu. Aż poczuła wewnętrznie dziwne ciepło, czego w żaden sposób nie było po niej widać, pozostawała wciąż tą samą posągową, nieodgadnioną Mer. Wrócił do stołu, żeby znaleźć wśród swoich rzeczy coś, co pozwoli na zablokowanie bólu nadgarstka, zanim w ogóle się pojawi. Tym razem zewnętrznie, doskonale wiedziała, że nie może nadużywać eliksirków. Tym bardziej nie teraz, jak Ryan wiedział i zareagował tak... histerycznie? Poniekąd. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pią Lut 07, 2014 4:22 pm | |
| Zrozumiał, że wkroczył na zły teraz. Całkowicie zapomniał o papierosie i Mer miała prawo tak na niego spojrzeć. Nic sobie jednak z tego nie zrobił. To była tylko czysta ciekawość! Przez moment chciał zaprotestować, kiedy sowim ciałem nakazała mu cofnąć się od stołu. Okej, może i przesadził z tym papierosem, ale on naprawdę chciał jeszcze troszkę pomyszkować. Zainteresowały go te łzy trola. -Jak je zdobyłaś?-Już nawet zaczął wyobrażać sobie Meredith walczącą z trolem. Kiedyś podobno trójka 11-latków z Hogwartu pokonała trola, ale jakoś nigdy nie potrafił w to uwierzyć. Przestał na chwilę myśleć. Był całkowicie skupiony na Meredith i to co robiła dziewczyna. Od początku ich znajomości marzył o pocałunku z nią, ba a nawet o czymś więcej. Pomarzyć zawsze można, prawda? wiedział doskonale, że nigdy tego nie dostanie-tak przynajmniej myślał. Doskonale wiedziała co robi. Odeszła a on został w miejscu, w którym go zostawiła. Stał otępiały. Minęło kilka minut nim się ocknął. Potrząsnął głową i wziął głęboki oddech. Dziwnie się czuł. Serce biło mu tak mocno, że pewnie i ona je słyszała. Rozejrzał się za swoją kurtką i założył ją. Wyciągnął drugiego papierosa i podpalił go. Wstał i podszedł do drzwi. Przez chwilę nasłuchiwał, czy ktoś nie idzie, ale panowała cisza. -Mam wyjść?-spytał nie patrząc na nią. Nie wiedział teraz, czy jej przeszkadza czy nie. W sumie to sam nie wiedział, co jeszcze tutaj robi. Już dawno powinien wyjść i postarać się zapomnieć o tym czym zajmuje się dziewczyna. To ona go tutaj trzymała, ale był chyba na to zbyt głupi żeby to zrozumieć. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pią Lut 07, 2014 4:42 pm | |
| Nie od razu odpowiedziała na jego pytanie. Wahała się, czy mu odpowiedzieć, w końcu jest alchemikiem, a alchemicy nie zdradzają swoich sekretów, źródeł, dojść i sposobów pozyskiwania niektórych bardzo ciężko dostępnych substancji. Meredith... nie miała z tym większego problemu. Jednak czasem nazwisko kojarzone z ruchem czarnomagicznym pomagało. Tym bardzie z jej osobowością i aurą niebezpiecznie dumnej istoty. Nie miała pojęcia, czy Ryan ie odbierze tego opacznie. Właściwie dopiero jego pytanie o to, czy ma wyjść, uświadomiło jej, że właściwie ani trochę Ryan nie przeszkadza swoją obecnością w... cokolwiek chciała robić. Skończyła wcierać jakaś substancję w nadgarstek, podparła się zdrową ręką o blat i z westchnieniem opuściła głowę, aż blond włosy zasłoniły jej twarz. Po chwili odgarnęła je, jednocześnie podnosząc się z tej lekko pochylonej pozycji i podeszła ponownie do Ryana, zatrzymując się gwałtownie tak blisko, że dzieliły ich krótkie centymetry. Nie chciała, żeby szedł i znowu musiała podjąć radykalne środki, żeby mu to pokazać. Zdecydowanie preferowała gesty, niż słowa, ale to już chyba zauważył. Dlatego wsunęła obydwie dłonie pod jego niezapiętą kurtkę, przesunęła nimi w górę po jego torsie do szyi. Zdrową dłonią objęła jego kark, zaciskając delikatnie palce w jego włosach, a drugą, tą ze zwichniętym nadgarstkiem, znowu wyjęła mu papierosa z ust, zanim sam to zrobił. Tym razem jednak nie zaciągnęła się, odsunęła rękę na tyle, żeby żar nie przypalił ani jej ani jego i najzwyczajniej w świecie w końcu go pocałowała. Ale nie jakoś delikatnie, nie musnęła ustami, nie był to nieśmiały buziaczek, a właśnie intensywny, mocny i zdecydowany, emanujący czystą chęcią i żarem, może nawet pożądaniem. Meredith zdecydowanie wiedziała czego chce i w tej chwili tego nie ukrywała. Ale i tak do tego jeszcze trochę czasu minie, jeszcze za wcześnie. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pią Lut 07, 2014 6:41 pm | |
| Tak, zdecydowanie Ryan domyślił się, że Meredith zdecydowanie nie lubi mówić, a zwłaszcza o uczuciach. Dlatego była dla niego wieczną zagadką. Nigdy tak naprawdę nie wiedział, jaki będzie jej następny krok. Jak to się mówi: Bez ryzyka nie ma życia? Możliwe, że właśnie tak go do niej ciągnęło. Była jego ciągłą zagadką. Raz w niej to lubił, a raz nienawidził. Nie zdziwił się w ogóle, kiedy nie odpowiedziała mu na jego pytania. Znów wolała pomilczeć. Gdy do niego podchodziła sądził, że wypchnie go za drzwi, ale tego nie zrobiła. Przeżył szok, kiedy zgasiła papierosa, a później dotknęło go, tak jak jeszcze nigdy. Przyglądał się jej z uwagą. Próbował zrozumieć jej zachowanie. Już wcześniej stała tak blisko niego, ale jemu zdawało się, że to był ich pierwszy raz. Nie mógł oderwać spojrzenia od jej jasnych oczu. Kiedy ona dotykała jego klatki piersiowej, on objął ją i przyciągnął do siebie jeszcze bliżej. Czuł jej oddech na swoich policzku, a chwile później na ustach. Przez dobre kilka sekund był w szoku kiedy poczuł jej usta na swoich. Szok szybko minął. Nim się zorientował odwzajemniał każdy jej pocałunek, a nawet jeszcze bardziej go pogłębiał. Jak długo na to czekał? Coś około kilku tygodni. Jego dłonie zjechały nieco niżej co pomogło mu podnieść ją do góry i posadzić na najbliższej ławce. Sam nie wiedział, co w niego wstąpiło, ale zachowywał się tak, jakby nigdy w życiu nie widział kobiety. Całował ją tak, jakby chciał żeby go zapamiętała. Był jednocześnie delikatny i trochę agresywny. ustawił się dokładnie między jej nogami i przyciskał do siebie. Nie chciała, aby mu teraz uciekła, nie w takiej chwili. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pią Lut 07, 2014 7:26 pm | |
| Na wszystko mu pozwoliła, bo było to zbyt przyjemne, żeby przerywać. A Meredith uwielbia przyjemności, zdecydowanie jest hedonistką. Tym bardziej nie przerwała, kiedy poczuła brak gruntu pod nogami i zaraz ławkę pod tyłkiem, że sama faktycznie tego chciała, właściwie odkąd spotkali się tedy na papierosie. Ale celowo odwlekała ten moment, wodziła Ryana za nos, kusiła, żeby apetyt wzrósł, żeby w tej właśnie chwili było to czymś niezwykłym, czego wyczekiwało się tak długo. Czując to zdecydowanie w jego gestach i tak wyraźne pragnienie bliskości, nie mogła nie ulec czarowi chwili. Tak, nawet Mer czasem zdarza się po prostu porzucić kontrolę i zdać się na instynkty. Westchnęła raz, czy dwa, jak mocniej ją do siebie przyciągnął, uwięził w ramionach. Nie było w tym nic sztucznego. Po chwili jednak, zanim posunęło się to za daleko i weszło na obszary, z których już nie byłoby powrotu, wycofała się. Niespiesznie, nieagresywnie i gwałtownie, zrobiła to powoli i stopniowo, ale w końcu oderwała się od jego ust i obydwie dłonie oparła na jego torsie, jakby tym gestem mówiła "stop". Przy okazji spojrzała na swój spuchnięty nadgarstek i skrzywiła się lekko. Nie wyglądało to dobrze i zapewne niebawem zacznie cholernie boleć. Jednak póki nie dokucza, trzeba korzystać. Podniosła odrobinę głowę i zatrzymała wzrok na oczach Ryana. Miała nadzieję, że miał świadomość wkroczenia ich znajomości na zdecydowanie wyższy poziom. Bliższy. Że nie jest jej obojętny, choć w żaden sposób mu tego werbalnie nie powiedziała. Mowa ciała mówi więcej, prawda? |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Nie Lut 09, 2014 4:53 pm | |
| W tej chwili był w pełni skoncentrowany na niej. Może i byli w opuszczonej sali, gdzie nikt nie wchodzi, ale istniało ryzyko, że toś ich znajdzie. Miał to gdzieś w tej chwili. Całował ją. On naprawdę ją całował! Jeszcze kila tygodniu temu powiedziałby, ze między nią a nim nigdy do tego nie dojdzie, a tu proszę! Dziewczyna kompletnie go tym zaskoczyła, nie spodziewał się tego. Miał nadzieje, że dziewczyna nie będzie później tego żałować. Nie wydawała się także, że jest jeszcze pod wpływem eliksiru. To go ucieszyło. Nie sprzeciwił się, kiedy powoli ich pocałunek dobiegał końca. Oddychał szybciej, a serce galopowało mu jak szalone. Zdecydowanie to był chyba jego pierwszy taki pocałunek. Całował się wiele razy, w niektóre wkładał uczucie, ale w ten był jakiś inny. Miał wrażenie, że od teraz ich spotkania nie będą już wyglądały tak samo jak kiedyś. Zrozumiał także, że Meredith nie chce aby wychodził. Uśmiechnął się delikatnie. Pogłaskał ją po policzki, kiedy uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. jego ciało powoli wracało do normalności. Zdecydowanie zrozumiał wszystko. Pocałował ją w czoło i przez chwile trzymał tak usta przy jej skórze. -wszystko w porządku?-spytał cicho odsuwając się od niej odrobinę. Widział wcześniej, jej skrzywienie spowodowane bólem nadgarstka. Musi zabrać ją do pielęgniarza. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Nie Lut 09, 2014 5:27 pm | |
| W ogólnym rozliczeniu, Meredith również mogłaby przypisać ten pocałunek do kategorii tych jeszcze nieodkrytych. Oczywiście, że nie raz całowała kogoś w ten sposób, była niezaprzeczalną mistrzynią w zaskakiwaniu i nieprzewidywalności, jak i uwodzeniu i sianiu emocjonalnego zniszczenia, ale w tym przypadku jednak było w tym coś więcej. Nie było to tylko fizyczne zespolenie ust, poczuła coś bardzo dziwnego, czego nie potrafiła opisać, a co zdecydowanie silnie wzruszyło jej skutym lodem sercem. Nie miała zamiaru tego po sobie okazywać, ale wiedziała, że musi czym prędzej porozmawiać z siostrą. Idąc tym tropem myślenia, jak i samej klasyfikując teraz ich relacje, jako znacznie bliższą, musiała również nieco przewartościować niektóre rzeczy. Ryan znalazł się w ściślejszym już gronie osób bliższych. Oczywiście nie tak, jak Skyler, czy Avalon, ale zdecydowanie wyżej niż reszta znanych Meredith osób. No i na pewno też wyżej, niż jej chłopcy do zaspokajania potrzeb seksualnych. A co za tym idzie, pewnie będzie w jego obecności mówić nieco częściej, bo zyskał trochę więcej punktów w dziedzinie zaufania. Choć drgnęła lekko po otrzymaniu tej niespodziewanej czułości, z którą nie byłą oswojona, nie odsunęła się, jak wciąż trzymał usta przy jej czole. Chyba musiała zacząć się do tego przyzwyczajać, co wcale takie łatwe nie będzie, ale zagryzie zęby i jakoś przez to przebrnie, a jeśli coś nie będzie jej wyjątkowo odpowiadało, to po prostu mu to powie. Pokiwała głową w odpowiedzi na jego pytanie. Wciąż uważała, że jest okej i nie potrzebuje pomocy pielęgniarza, nie ufa takim osobom. Sama sobie poradzi. Albo z pomocą siostry. Pozostała za to nieco inna rzecz do wyjaśnienia, bardzo istotna. Spojrzała na stół zastawiony składnikami, książkami i fiolkami, po czym znowu spojrzała na Ryna. - Musisz mi zaufać. - Nie była to prośba, to było twardo postawione oznajmienie, że właściwie nie ma innego wyjścia, bo Meredith wcale tak szybko się przed nim nie otworzy i nie wyjaśni swojego pociągu do eliksirków i eksperymentów. Nie jest łatwą do obcowania osobą, a jeśli już ktoś chciał znaleźć się bliżej niej, emocjonalnie i psychicznie (bo fizycznie sprawa była prosta), to wszystko jeszcze bardziej się komplikowało. Więc... tak, musiał jej zaufać. Inaczej nie potrafiła tego określić. Dla niej też nie było to łatwe, jak się okazuje. Ale postanowiła się postarać, bo pierwszy raz tak mocno zależało jej na jakimś mężczyźnie. |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pon Lut 10, 2014 3:22 pm | |
| Poprosiła go, aby jej zaufał. Nie wiedział czy może sobie na to pozwolić. Ewidentnie dziewczyna eksperymentowała. Bał się? Oczywiście, że tak. Nie była mu obojętna i dziś był świadkiem skutków ubocznych jednego z nich. Odsunął się od niej i zdjął swój płaszcz. Emocje wywołane ich pocałunkiem opały i teraz pojawił się strach o dziewczynę. -Prosisz mnie abym Ci zaufał, a ja nie wiem, czy potrafię.-Powiedział szczerze. Nie zawsze będzie mógł z nią być i uchronić ją przed upadkiem jeśli znów zmięknął jej kolana. Znów miał ochotę zapalić. Zdecydowanie za dużo pali. Sięgnął po papierosa, podpalił go i palił w milczeniu. Przechadzał się po klasie rozmyślając. Obawiał się najgorszego. Nie chciał, kiedyś znaleźć jej zimnego ciała, bo jakiś składnik źle kolidował z innymi. -Boje się.-Znów był z nią szczery. Jemu nie wystarczy powiedzieć: Zaufaj mi. On musi być pewny tego, co ona robi. Pewny, że kiedyś się nie otruje i wie dokładnie co robi. Możliwe, że te jego obawy biorą się z tego, że jest kompletnie beznadziejny z eliksirów. Nigdy nie rozumiał co może być takie ciekawego we wrzucaniu kilku dziwnych rzeczy do kociołka. Zgasił papierosa i spojrzał na Meredith smutnym wzrokiem. Wiedział, że dziewczyna nie jest rozmowna, ale teraz tak bardzo chciał, aby mu wszystko wytłumaczyła, zapewniła, ze wszystko będzie dobrze. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pon Lut 10, 2014 4:22 pm | |
| Nie miała pojęcia jak ma mu to wszystko wyjaśnić, jak ma go zapewnić, że ona się nie myli. Co, jak co, ale Meredith ma doskonały zmysł alchemiczny, eliksiry nie mają przed nią tajemnic, potrafi przewidzieć działanie każdego połączenia składników, dobrze zna zachodzące reakcje między poszczególnymi składnikami... W jaki sposób miała mu udowodnić, że jest mistrzynią w swoim fachu, skoro on z eliksirów, powiedzmy sobie szczerze, jest raczej beznadziejny? Westchnęła z rezygnacją i powiodła za nim wzrokiem, jak zaczął przechadzać się po pomieszczeniu z papierosem w ustach. Zsunęła się z ławki i podeszła do niego, jak już wypalił, ujęła jego twarz w dłonie wyjątkowo delikatnie. Wydawać by się mogło, że dumna i chłodna Meredith ma równie kamienny i nieczuły dotyk, a tu niespodzianka, bo ma tylko lekko chłodne dłonie, ale jednak czuć ich ciepło, delikatność i kruchość drobnych palców. - Ryan. Musisz mi zaufać. - Chyba pierwszy raz od dawna wypowiedziała jego imię, jeśli się nie mylę. I powiedziała to stanowczo, ale starając się jednak zawrzeć tam odpowiedni nutę, która miała świadczyć o tym, że Mer wie co robi. Zawsze wie co robi. Patrzyła mu przy tym w oczy i próbowała dojść do tego, czy jakby zaproponowała Ryanowi spróbowanie kilku nieszkodliwych eliksirów o przyjemnym działaniu, to by jej uwierzył. Nie robiła przecież nic złego... No i nie testowała swoich wynalazków na nikim, a na sobie, więc czy to jest oś złego? |
| | | Ryan Hockney Skąd : Rennes Liczba postów : 123 Join date : 27/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Pon Lut 10, 2014 6:06 pm | |
| Dotknął jej dłoni, które obejmowały jego twarz i westchnął. Prosiła go, aby jej zaufał. Oparł swoje czoło o jej i tak przez chwile stał. Miał obdarzyć ją zaufaniem. Dziewczynę, która ledwo znał, ale szalał za nią. Kiedy to się stało, ze nagle ich trio znalazło swoje połówki? Zaczął się zastanawiać, jak chłopacy zareagują, kiedy powie im o Meredith. Wszystko zaczęło się od Gejba, który zadurzył się w Carli. Z drugiej strony jemu to wszystko wyszło na lepsze. Życzył im wszystkiego co najlepsze. Teraz jednak wolał nie zbliżać się do Carli, bo czuł, że dziewczyna za bardzo za nim nie przepada. Uniósł głowę Mer odrobinę wyżej i pocałował ją delikatnie w usta. -Ufam Ci.-Powiedział to z nieco ciężkim sercem. Mimo wszystko będzie miał na nią oko. Dopóki nie zobaczy, ze coś złego się z nią dzieje, nie będzie rozmawiał z nią na ten temat. Nie chciał jej także denerwować, bo właśnie dziś pokazała mu, że ona także odwzajemnia jego uczucia. Kiedyś obawiał się, że coś takiego nigdy nie nastanie, ale jak to się mówi: Nigdy nie mów nigdy. |
| | | Meredith York Liczba postów : 89 Join date : 28/05/2013
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney Wto Lut 11, 2014 1:05 am | |
| Choć zewnętrznie nie było tego po niej widać, mentalnie odetchnęła z ulgą. Odetchnęła, bo nie musiała wyszukiwać sposobów na przekonanie go, że wie co robi, że nie musi się martwić. I tak będzie musiała się nad tym zastanowić, przemyśleć tę sprawę, żeby ostatecznie jednak jakoś zgrabnie przedstawić mu to, czym się zajmuje i dlaczego. Właściwie tak za zamkniętymi drzwiami, bez postronnych gapiów, Mer mogła się przy Ryanie nieco... wyluzować. Nie musiała być już tak czujna, był bliską jej osobą, więc nie musiała skrywać się za obliczem wiecznie zimnej i niedostępnej. Lubiła ten swój wizerunek, bo to była właśnie jej osobowość, ale jeśli już kogoś dopuściła bliżej, to zdecydowanie miał okazje poznać nieco mniej mroczną stronę Meredith. Wciąż małomówną, wciąż zamkniętą w sobie, tajemniczą, ale na pewno lojalną i troszczącą się. Zaangażowaną. Przez ten kolejny krótki pocałunek, przez tę bliskość Ryana i całą tą otoczkę, jakieś dziwne emocje, wyjątkowo silnie targające jej kamiennym sercem, Mer się uśmiechnęła. Lekko, subtelnie, ale ponownie uśmiechnęła się w obecności Ryana. Uśmiechnęła się do niego. Nie był to długi uśmiech, bo zaraz znowu go pocałowała, ale BYŁ i tym razem Ryan miał okazję zobaczyć go w świetle. To naprawdę coś wyjątkowego. A pocałowała go, bo... chciała. Miała na to naprawdę ochotę. I to bardziej, niż na zabawę w małego chemika. W ogóle świat poza tą klasą w tej chwili przestał istnieć, zapomniała o wydarzeniach na arenie i o tym, że miała znaleźć siostrę, oto pierwszy raz w jej życiu przez tę krótką chwilę ktoś był dla niej ważniejszy, nić znalezienie Sky. Ale tylko przez chwilę, tym bardziej, że czuła, że siostrze nic nie jest. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Meredith York & Ryan Hockney | |
| |
| | | | Meredith York & Ryan Hockney | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |