Durmstrang Time
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Ślepy korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lucrezia Shiva

Lucrezia Shiva
Liczba postów : 159
Join date : 12/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimeNie Maj 12, 2013 11:04 am

***
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 4:54 pm

Jak to mogło się stać? Jak? Nie wiedziała. Od czasu wyprawy, która się nie skończyła Charline unikała jak ognia tych, którzy byli z nią w drużynie. To, że musli ją unieruchomić żeby dała się wsadzić na miotłę było tak żenujące i niewłaściwe, że na samą myśl robiła się wściekła. Na siebie oczywiście. Przecież to nie była ona. Ona się nie bała. Nikogo i niczego! Tak.. Oprócz wysokości. I to z jakiego powodu? Dlatego, że jak była mała – spadła z drzewa. Szlag by trafił wspomnienia z dzieciństwa i inne urazy.
Więc, Charline Botwright, zła jak osa przemierzała korytarze Durmstrangu starając się uspokoić i raz za razem ganiąc jakiś smarkaczy, którzy wpadali po jej nogi. Miała dość ich i tego wszystkiego dookoła. W jednej chwili zapragnęła być z powrotem w Hogwarcie. Albo najlepiej cofnąć się o kilka miesięcy i nie doprowadzić do rozstania z Cliffem. Tylko on wpływał na nią jakoś kojąco i może teraz by jej pomógł. Gdyby oczywiście między nimi było normalnie, a nie było. Nie miała zamiaru iść do niego i mówić o swoich problemach. Tylko tego by brakowało. Niezłomna i uparta Ślizgonka idzie po pomoc do Gryfona.
W końcu stanęła biorąc kilka głębokich oddechów i oparła się plecami o ścianę. Po chwili zsunęła się po niej w dół i usiadła. Może chwila odpoczynku dobrze jej zrobi i sprawi, że zapomni o ostatniej wpadce?
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 4:58 pm

Cóż, nie tylko Charlie spotkało na tej mini wyprawie coś, o czym raczej nie chciała pamiętać, co w ogóle nie powinno mieć miejsca. Co prawda przypadek Cliffa był dużo bardziej trywialny i wręcz śmieszny, ale no... no kurcze, oberwać kamieniem i stracić przytomność? No dobra, stał przed własnym boginem, którego nawet nie zdążył się przestraszyć, bo już leżał nieprzytomny i go później dziewczyny musiały cucić. Pięknie. Dobrze, że męska część grupy tego nie widziała. Ale no nieistotne!
Po wynikach wyborów reprezentantów szkół do Turnieju, Ksieciunio generalnie nie miał zbyt wiele czasu dla siebie samego. Co chwilę jakiś głupi wywiad, jakieś zdjęcia, dodatkowe zajęcia, jakieś inne pierdy, aż miał ochotę usiąść gdzieś na dupie z książką, co raczej u niego normalne nie było, bo wolał życie w ruchu. Ale ileż razy można odpowiadać na te same pytania do gazet? W dodatku jedną z dziennikarek był nikt inny jak Thea, którą przez kilka lat uważał za MARTWĄ. O mały włos, a nie zrobił jej awantury za to, że w ogóle zerwała kontakty i nie dawała znaku życia. Ale otaczało ich za dużo ludzi, to by było nie na miejscu, reprezentant drący się na dziennikarkę, no ładna wizytówka Hogwartu!
W każdym razie Clifford Prince także nie był w jakimś rewelacyjnym nastroju. Akurat cisnął korytarzem zaczytany w książce, bo jakby tego było mało, że jest reprezentantem, to nauczycielom nie przeszkadzało siódmorocznym zadawać miliarda prac domowych, w końcu czekają ich owutemy! Zdecydowanie wolałby się zmierzyć ze stadem rozwścieczonych Czarnych Hebrydzkich smoków. Nie patrzył pod nogi, ani przed siebie, szukał w książce czegoś istotnego do eseju o jakimś wymyślnym gatunku czegoś tam, nie ważne i jak tu nagle nie jebnie...! Wpadł na kogoś, kto albo był bardzo niski, albo siedział na podłodze. O mało nie wyrżnął orła, wybijając sobie swoje śliczne żabki, ale ostatczenie i złapał równowagę i książkę, nim upadła na ziemię. I zawisł nad osóbką. W związku z tym, że to dziewczyna, to nie zamierzał jej ganić i upominać, że powinna uważać, ale generalnie dotarło do niego bardzo szybko kogo to widzi. Och, cóż za ołkłord siczułejszyn... Odsunął się na krok i na oślep pakując książkę do torby, przyglądał się Charlie. Zmartwił się aż!
- Co się stało? - Całkiem dobrze ją znał, żeby móc stwierdzić kiedy coś jest nie tak. Jeśli nie byłoby tego widać na kilometr, a w tym przypadku było widać. Przykucnął przy niej, nie bawiąc się już w dystanse (och no, nie lubił tego, a Charlie... cóż, nie potrafił utrzymywać tego dystansu za dobrze), oparł dłonie na jej kolanach, jeśli miała podciągnięte pod brodę, czy coś, a jak nie to i tak gdzieś tam w ich okolicy! Gestem opiekuńczym.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 4:59 pm

Można by było podyskutować o tym co było bardziej żenujące i zapewne Charline ze swoim oślim uporem obstawiałaby swój przypadek. Dlatego, że był okropny i dlatego, że, co tu kryć, lubiła wygrywać. Może to nie była najlepsza konkurencja, ale zawsze coś po jakimś lekkim zawodzie, który poczuła kiedy zamiast swojego nazwiska wśród reprezentantów dosłyszała personalia swojej kuzynki. Którą kochała, wspierała i bla, bla, bla. Ale też zazdrościła, myślała w czym jest gorsza od Yasmin i dlaczego tak to wyszło. Z drugiej strony odczuła ulgę, bo nie zagrażała jej taka sytuacja jak na bagnach. Nikt jej nie przymusi podczas zadania do poszybowania w górę, bo zwyczajnie nie była w turnieju. No i widząc ogólne szaleństwo wokół reprezentantów... trochę im współczuła. Nagle zostali pozbawieni nawet odrobiny prywatności na korytarzach pełnych uczniów chcących wkraść się w łaski wybranych, dostali ponadto dodatkowe zadania, spotkania i inne rzeczy, które musiały być niezmiernie męczące. A Charlie jak zwykle skupiła swoją uwagę na sobie. Nie, nie była zapatrzona w siebie, tylko kiedy miała zły humor to narzekała i wytykała sobie swoje problemy i dopiero kiedy ktos doprowadził ją do ładu jakimś kopniakiem, albo w drugą mańkę – miłym słowem i pocieszeniem mijało jej i wracał jej wieczny optymizm i uśmiech na twarzy. Co było ważne, bo od początku swojej edukacji starała się łamać stereotyp Wrednego Ślizgona.
Jak dziwnie się stało, że akurat kiedy pomyślała o tym całym cofnięciu się w czasie, o zmienieniu swoich decyzji, o tym, że jest jedna osoba, która zawsze mogła jej pomóc, a którą sama odtrąciła... ta osoba pojawiła się przy niej w dość spektakularny sposób wprawiając dziewczynę w niemały szok. Gdzieś w głowie błysnęła jej myśl, że zamki, w których mieszczą się szkoły magii często doprowadzały do takich zbiegów okoliczności i zastanowiła się czy to na pewno przypadek? A może mury były już tak przesiąknięte magią, że same prowadziły kogoś do drugiej osoby? Jak schody w Hogwarcie. Których, swoja drogą, nienawidziła. Konkretnie tego, że się ruszają.
Odrobinę spanikowana na twarzy, nie bardzo wierząca w to, że kiedy pomyślała o Clifordzie on pojawił się przy niej znikąd i oszołomiona nagłym kontaktem, którego unikali od momentu rozstania po prostu wpatrywała się w niego i wzruszyła ramionami kiedy zapytał co się dzieje.
- Chcę do naszej szkoły. - rzuciła tylko zdaniem godnym jedenastolatka, który musi po raz pierwszy opuścić te mury. - Nic. Wszystko jest dobrze, mam gorszy dzień. - Zreflektowała się po krótkiej chwili milczenia. Przechyliła lekko głowę sprawiając tym samym, że przytuliła lekko policzek do jego dłoni, która spoczywała na jej kolanie. Starała się przy tym zachować pozory przypadkowości tego gestu i uniosła głowę. Uśmiechnęła się trochę krzywo.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 4:59 pm

Ta dyskusja nie miałaby sensu o tyle, że Cliff bardzo szybko by skapitulował i doszedł do wniosku, że jego "problem" jest w gruncie rzeczy infantylny. I przyznałby Charlie rację, że faktycznie, ona ma gorzej, a zaraz zacząłby ją podnosić na duchu i odnajdywać pozytywne strony tego wszystkiego. To był już automat z jego strony, robił wszystko, żeby jej poprawić samopoczucie, bo nie lubił patrzeć, jak ktoś mu bliski tkwi pod czarną chmura gradową. A Czarli, mająca zaszczyt być Cliffa słabością odkąd zrobiło się między nimi poważniej (nawet teraz, po rozstaniu) zdecydowanie znajdywała się w czołówce takich osób.
Coś w tym jest, że te mury przesiąknięte magią pchają do siebie pewne osoby. Jakby działał tu jakiś magnetyzm. Albo po prostu los tak chciał, tak ma być i już. I tu mamy tego przykład (pomijając fakt, że to raczej jest ingerencja sił wyższych pod postacią userek, a nie losu), kiedy to niby się rozstali, ale zdecydowanie nie był to koniec, w każdym razie ze strony Cliffa, bo choć pozornie wrócił do swojego dawnego stylu życia, bajerowania i wyrywania, to nie poszedł wcale tak naprzód, nie potrafił tak obojętnie i neutralnie odnosić się do Charlie. I owszem, unikali trochę kontaktów, bo to było jasnym zobrazowaniem tego, że wciąż coś gdzieś tam siedzi i za nic nie da się tego wygonić. Niby niewinny, opiekuńczy dotyk, ale Księciunio od razu miał ochotę ją przytulic, pogłaskać po włosach i obiecać, że będzie lepiej, a że w Hogwarcie pewnie się nudzą i im zazdroszczą pobytu tutaj. Albo obiecałby jej, że jej zrobi mały Hogwart tutaj. Ale nic z tych rzeczy nie nastąpiło.
Uśmiechnął się jakoś z nutą smutku i rozczulenia, jak w dziecięcy sposób przyznała, że tęskni za ich zamkiem. I nawet jeśli ona starała się stwarzać pozory przypadku, to on się w takie rzeczy nie bawił. Z krótkim westchnieniem odgarnął jej włosy za ucho i pogładził kciukiem po policzku. Po chwili zastanowienia usiadł obok niej, opierając się o ścianę. I choć nie objął jej ramieniem i nie przytulił, to ten delikatny kontakt fizyczny pod postacią stykających się ramion pozostał.
- Jeszcze tylko osiem miesięcy z groszami. - Co prawda do Hogwartu wrócą tylko na egzaminy i zakończenie roku, ale jednak zawsze to coś.
- Skoro masz gorszy dzień, to nie brzmi to "dobrze". - Posłał jej spojrzenie mówiące "no przyznaj" łącznie z lekkim, zachęcająco-pokrzepiającym uśmiechem.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 5:00 pm

Ona chyba też nie do końca zrezygnowała. Nawet nie chyba. Sam fakt, że był jedną z tych osób, które pierwsze przychodziły jej na myśl kiedy jej się coś udawało, albo kiedy się waliło. Był tym, którego chciała informować o swoich sytuacjach i spostrzeżeniach. Ale teraz już nie czuła, że ma do tego prawo. I to był jej problem. Utkwiła w tym stadium, w którym pozbawiła siebie, nazywając to kolokwialnie, wszystkich praw do jego osoby. I choć nie chciała to odczuwała z tego powodu złość. Na siebie, na niego, na całą sytuację.
Zerknęła na niego i uśmiechnęła się kiedy odgarnął jej włosy, po czym przymkneła na chwilę oczy i postanowiła zapomnieć. Zapomnieć chociaż na chwilę, że już nie powinna cieszyć się tym dotykiem, nie powinna chcieć mówić mu o różnych rzeczach. Po prostu był i tak jak zawsze sprawiał, że było jej trochę lżej. Odchyliła głowę do tyłu opierając ją o mur, który jszcze niedawno tak ją zafascynował. Jak każdy budynek zresztą. Dopatrywała się w tych cegłach piękna, a teraz były po prostu twarde, zimne i nieswoje.
- To za długo. - zaśmiała się trochę nerwowo i otworzyła oczy. W tej chwili naprawdę tak czuła. Jakby nie mogła wytrzymać w tym zimnym miejscu ani chwili dłużej. Chciała móc wyjść na zewnątrz w samym tylko swetrze i popatrzeć na latających sportowców, albo zanurzyć ostatni raz przed zimą stopy w wodzie jeziora. Przekręciła głowę na bok i westchnęła. Jeszcze wahała się czy wyjawić powód swojego zażenowania i zniechęcenia. Potem po prostu powiedziała.
- Podczas wyprawy byliśmy zmuszeni skorzystać z miotły. Prawie uciekłam. Farkas i Gerard musieli rzucić na mnie drętwotę. - wymruczała czując jak jej policzki palą się ze wstydu. Nie lubiła tego uczucia. Porażka, nie podołanie. A wysokość była jej straszną słabością i raz za razem doprowadzała ją do tego, że przegrywała sama ze sobą. Do tej pory pamiętała swoją reakcję kiedy po raz pierwszy zdarzyło jej się, że pod jej stopami poruszyły się schody. Kurczowo złapała się barierki, a łzy równo popłynęły po jej policzkach wzbudzając powszechne zainteresowanie. Okropne uczucie bać się czegoś, co jest powszechne w swoim świecie, a latanie takie było. Nieodłączny element świata czarodziejów. Zawsze oglądała mecze (oczywiście nie z trybun, a z niskiego i bezpiecznego trawnika), marzyła o tym, żeby wzbić się w powietrze i poczuć z tego powodu radość, a nie paraliżujący strach.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 5:00 pm

Tak generalnie to akszyn, którą piszemy, dzieje się w trakcie/po/przed Nocą Duchów? To istotne, bo trzeba się ustosunkować do posta storytelera!
Właściwie Cliff nadal nie rozumiał CZEMU właściwie się rozstali. Okej, ostatni miesiąc ich związku był dość... burzliwy, kłócili się o byle pierdołę, ale przecież każdy związek przechodzi taką fazę. Ale nie, oni, nie chcąc zniszczyć swoich dobrych stosunków i stracić tego, co między nimi dobre uznali, że lepiej będzie się rozstać. Już nawet nie pamiętał kto wyszedł z tym pomysłem, ale decyzję podjęli razem. Co, jak widać, wcale nie było takim najlepszym wyjściem i żadnemu z nich nie wyszło na dobre. Cliff tęsknił, Charlie tęskniła, żadne z nich nie uważało, że generalnie ich związek dobiegł końca, więc what's the point?
- Minie szybciej, niż przypuszczasz. - Szturchnął ją delikatnie ramieniem, ale po mało skomplikowanych procesach myślowych, które zajęły mu właśnie tę chwilę, którą przeznaczył na gest, pokrzepiająco potarł jej ramię, na moment pozwalając sobie na przedłużenie tego kontaktu, więc zabrał dłoń dopiero po kilku sekundach. I generalnie w chwili, kiedy to zrobił, ona przyznała się do tego, co ją aż tak gryzie. Choć wbijała wzrok gdzieś przed siebie, to on przypatrywał się jej z troską. Doskonale wiedział jakie reakcje wywołuje u niej nagłe poczucie braku gruntu pod stopami, ba, zwykłe wspomnienie o tym. I momentalnie zaczął w myślach przeklinać wybór grup. Jakby byli razem, to nie dopuściłby do takiej sytuacji, nie pozwolił na zrobienie czegoś wbrew jej woli. Do jasnej, z lękami i fobiami nie ma żartów! A zabieranie Charlie na miotłę wbrew jej woli... nie mieściło mu się to w głowie! I bardzo, bardzo rozzłościło. Za nic mając fakt, że powinien trzymać dystans i zachowywać się jak jej przyjaciel, a nie wciąż chłopak (chociaż przyjaciele też tak robią, ale w przypadku Księciunia zdecydowanie było widać, że nie jest to TYLKO przyjacielskie podejście, jeśli o Charline chodzi) objął ją, przyciągnął do siebie, przytulił, pocałował gdzieś we włosy.
- Najważniejsze, że nic ci się nie stało. - No była w jednym kawałku, fizycznie nie zauważył żadnych uszkodzeń, a psychicznie... Cóż no, postara się być plasterkiem na tę zranioną dumę.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 5:02 pm

Szczerze? Nie mam pojęcia. Możemy ustalić, że to wszystko dzieje się krótko przed, więc później możemy zakończyć tak jakby postem Storytellera. A gdyby Charlie miałą obstawiać... Powiedziałaby, że to wyszło od niej, bo jedynie ona mogła wpaść na tak idiotyczny pomysł. Zapewne wtedy wydawający się być jedynym możliwym i słusznym rozwiązaniem. Teraz z perspektywy czasu była skołowana. Zwłaszcza teraz kiedy paradoksalnie czuła się źle mając w pamięci ich rozstanie i dobrze z poczuciem, że jest teraz przy niej jakby podświadomie wyczuł, że msi przyjść do tego korytarza, bo Ślizgonka miała gorszy dzień. Nawet bardzo gorszy.
Uśmiechnęła się kątem ust lekko niedowierzając w jego słowa. Zazwyczaj optymistyczne podejście zamieniło się w markotność. Szklanka była dziś dla niej zdecydowanie do połowy pusta. NIe odpowiedziała nic tylko zerknęła na niego przez chwilę dostrzegając jego zmartwiony wzrok. Akurat Cliff wiedział jak wielkim strachem napawa ją wysokość i rozumiał. To było coś co u niego bardzo ceniła i zawsze dziękowała, bo przecież nie każdy był wyrozumiały. Choć starała się żeby nikt nie wiedział o jej lęku to zdarzało się, że ktoś się dowiadywał.. przypadkiem i nie raz usłyszała, że "to głupie". Niestety... wcale głupie nie było. Kiedy poczuła jak Cliff ją do siebie przygarnia zrobiła to co podświadomie dyktowały jej odczucia objęła go i wtuliła twarz w jego klatkę piersiową czując, że jeśli potrwa to jeszcze dłużej to nie będzie w stanie dłużej myśleć o ich relacji jako o relacji przyjacielskiej. Nie będzie w stanie i nie będzie chciała.
- To było po prostu takie żenujące. Wpadłam w panikię i wszyscy to widzieli... - szepnęła wdychając jego zapach i czując, że powoli schodzi z niej napięcie i złość wobec całego świata. - Nie zdziwiłabym się gdyby niedługo rozeszło by się to po całym Instytucie. - sakrnęła po chwili i splotła swoje dłonie za jego plecami czując jak nagle mrozi ją ta myśl.
Dopiero kiedy była trochę bardziej rozluźniona zauważyła, że wciąż mówią o niej. O jej lęku, o jej problemach. Zrobiło jej się głupio i nie odsuwając się znacząco oparła głowę o jego ramię kierując wzrok na jego twarz. Uśmiechnęła się lekko i odetchnęła.
- Więc jesteś reprezentantem... - powiedziała retorycznie przyglądając się jego twarzy i próbując dostrzec czy w ostatnim czasie kiedy tego nie robiła zawszły w nim jakieś zmiany. Ale tak nie było ku jej uciesze. Wciąż widziała swojego Gryfona, z którym dość spektakularnie złamała stereotyp nienawiści pomiędzy ich domami. - Kocham moją kuzynkę, ale... Musisz to wygrać. - uśmiechnęła się nieco radośniej niż wcześniej.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 5:03 pm

Jak widać wszechświat ich do siebie pcha, dając im jasne sygnały, że nie ma w ogóle możliwości, żeby nie byli blisko. Są sobie pisani! Albo inne takie tam brednie. W każdym razie, pomimo rzekomego zakończenia związku, jak widać na załączonym obrazku, żadne z nich wcale nie zamierza z determinacją trzymać się na dystans. Dystansu, który pozornie umownie stworzyli, tak naprawdę nie było.
Oparł policzek o jej głowę, która była teraz odrobinę niżej. Automatycznie, nie myśląc o tym kompletnie, delikatnie gładził ją po ramieniu, wpatrując się gdzieś przed siebie. Właściwie jak tak szedł zaczytany, to nie zwracał uwagi na to dokąd idzie, jakby włączył autopilota hogwardzkiego i tak oto znalazł się w ślepym korytarzu. W Hogwarcie pewnie byłoby tu jeszcze miliard zakrętów. Albo i nie, bo w Hogwarcie wejście do Ślizgonów też jest przez ścianę w ślepym korytarzu. Podświadome dążenie do tego, co chce się osiągnąć? Uśmiechnął się pod nosem.
- Nawet jeśli się dowiedzą, to co? Każdy ma jakąś słabość i normalnym jest, że nie chce jej okazywać. Dlatego sztuką jest zrobić atut ze swojej słabości. Nie kryj się z tym, nie okazuj zawstydzenia, a szybko zapomną, że to się stało. - Jedna z nauk jego ojca! Nauk, które musiał zapamiętać bardzo szybko, jeśli chciał z nim podróżować. Było to ważne, jeśli miał być szanowany przez innych i mieć posłuch u potencjalnych członków grupy, którą przypadłoby mu dowodzić. Mimo że ciężko znosi porażkę i okazanie słabości, a następnie przyznanie się do niej napawało go lękiem, irytacją i zawstydzeniem. Nawet jeśli się z tymi słabościami nigdy nie pogodził.
- Zresztą, cokolwiek by nie gadali, jeśli by wiedzieli... Jesteś warta setki razy więcej niż oni. Mimo swoich słabości. - Uśmiechnął się do niej ciepło, jak już na niego spojrzała. Zdusił w zarodku chęć dania jej krótkiego buziaczka. Nie powinien. Nie wolno mu tego zrobić.
Przewrócił oczami z mieszanką rozbawienia i delikatnej irytacji. No tak, jest reprezentantem. I zrozumiał całkiem szybko, że ten temat poruszy z nim każda napotkana osoba.
- Jak do tej pory bardziej czuję się jak tani celebryta, za których biega stadko paparazzi i tylko czeka na potknięcie albo skandal. Bez przerwy ktoś bombarduje mnie pytaniami. Wiesz, że chcą zrobić specjalne wydanie Proroka poświęcone tylko życiorysom i sylwetkom reprezentantów? Przysięgam, że jak zaczną mnie wypytywać o ulubione kolory, to teleportuje się na głęboka Syberię. - Charlie na pewno doskonale wiedziała o jego upośledzeniu widzenia barw. Poza tym jeśli Cliff, któremu nie jest obce zainteresowanie otoczenia, pałętające się za nim fanki, czy też inne gradobicie pytań, mówi w te sposób o zainteresowaniu jego osobą i dotychczasowych doświadczeniach "reprezentanta", to musiało to być coś naprawdę niezmiernie irytującego. Tak, nie miał teraz kompletnie prywatności. Cudem było, że tu teraz nikt się za nim nie przypałętał (chyba że zaraz to nastąpi), pewnie od razu poszłaby plota, która błyskawicznie dotarłaby do dziennikarzy, że "reprezentant Hogwartu ma dziewczynę! Zakochanych widziano czule przytulonych w odosobnionym ślepym korytarzu w lochach. Czemu nic o niej nie wspomniał?" i Charline również byłaby na świeczniku. Wolałby jej tego oszczędzić.
Zaśmiał się nisko na to stwierdzenie, że musi wygrać. Och, jakkolwiek bardzo by Yasmin lubił, nie zamierzał ustępować. Nie po to zgłosił się do Turnieju, żeby oddawać wygraną komuś innemu. Pewnie, będzie jej pomagał, jeśli zauważy, że potrzebuje pomocy, ale ostatecznie i tak będzie się piął na szczyt.
- A pomyślałbym, że będziesz kibicować rodzinie... - Poczuł się wręcz przemile połechtany, że to jemu jednak będzie kibicowała! I całe szczęście, że to nie ona jest reprezentantką, bo to dążenie do wygranej stanęłoby pod znakiem zapytania...
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 5:04 pm

W sumie Charlie nie miała nic przeciwko takiemu wszechświatowi, który sprawiał, że czuła się lepiej dzięki obecności Cliffa. I mimo, że ciągle miała jakieś wahania, że raz chciała do niego przybiec i zakończyć tę całą farsę, a innym razem czuła, że są w idealnej pozycji, że to, że są przyjaciółmi wychodzi im na dobre, to ciągle wiedziała i nigdy nie wątpiła w to, że przy nim czuła się spokojniejsza, pewniejsza... I z każdym spotkaniem była coraz bardziej zirytowana ich rozstaniem. Zirytowana tym, że zorientowała się w tej więzi dopiero po rozstaniu, że doceniła to co miała kiedy to od siebie odtrąciła. Westchnęła z jakąś ulgą kiedy siedziała tak i czuła jak Cliff łagodnie gładzi jej ramię. W sumie jej niepokoje związane z lotem, z odrętwieniem gdzieś zniknęły i bardziej skupiała się na bliskości, od której miała tak długą przerwę. Cieszyła się z tego, że znalazła się w tym korytarzu, że Cliff nagle na nią wpadł, i że mogła w końcu wyrzucić z siebie to co sprawiało, ze stawała się stereotypową Ślizgonką wrzeszczącą na pierwszoroczniaków bawiących się na korytarzach.
Mrugnęła kilka razy i pokiwała głową wiedząc, że ma rację. Wiedziała to.. z większością swoich lęków tak postępowała, ale z tym... Naprawdę miała problem i naprawdę starała się przemienić strach w jakąś siłę. Na razie bezskutecznie.
- Wiem Cliff, masz rację. - mruknęła mając jeszcze głowę wtuloną w jego ciało. - Ale to takie trudne. Tak samo jak uparcie robię wszystkie możliwe głupoty tak samo uparcie boję się tej cholernej wysokości. To takie idiotyczne bać się wysokości kiedy wszyscy dookoła latają na miotłach Poza tym co t za atut, że na samą myśl o miotle robi mi się słabo. Ani się nie przydam na meczu, ani w podróży, ani w żadnej wyprawie co można było zobaczyć na załączonym obrazku sprzed paru dni... - skrzywiła się i dopiero uniosła wzrok zerkając na chłopaka. I znów marudziła. Cholerna maruda. Już zaczynała tyradę w swojej głowie kiedy książę powiedział coś co sprawiło, że zrobiło jej się ciepło. I to bynajmniej nie w sensie fizycznym, bo, powiedzmy sobie szczerze, w Durmstrangu było zwyczajnie zimno. I od zimna ładnie możemy przejść na dość oklepany temat zawodów, który poruszyła Charlie. Ej myślą, zaiste wielką, było to, że na pewno nie będzie nurkowania, jak w ostatnim turnieju, było tu zdecydowanie zbyt zimno.
Domyślała się, że może to być już nużące, słyszeć to samo stwierdzenie od kolejnej osoby. Ale od niej jeszcze tego nie słyszał. Musiała sobie pogadać, zwłaszcza, że przez ostatnie miesiące nie rozmawiali praktycznie wcale prócz tych kilku dość skrępowanych wymian zdań na korytarzach. Poza tym chyba po prostu się martwiła, konkurs był niebezpieczny i nie dało się tego ukryć. Uczestników było więcej, a o zadaniach wolała nie myśleć. Pomimo swojej irracjonalnej zazdrości względem kuzynki, która została wybrana, cieszyła się, że to nie ona będzie stawiała temu czoła. Dopiero teraz myślała o tym, że w turnieju startują drogie jej osoby i coś może im się stać. Na ten impuls w myślach na krótką chwilę mocniej przywarła do Cliffa i pokręciła głową słysząc jego komentarz na temat wydania specjalnego wydania Proroka i odnośnie kolorów. Wiedziała i czasem zastanawiała się jak to jest. I wiedziała jak ciężko było Cliffordowi z jego wadą kiedy tak dużo podróżował...
- Syberia? Nie możesz wybrać czegoś cieplejszego? Zabrałabym się wtedy z tobą. - mruknęła rozbawiona i nagle zastanowiła się czy Durmstrangu trzymają się takie ograniczenia jak Hogwartu i tez nie można się teleportować w murach zamku. - Niedługo nie będzie się można do ciebie dopchać. - dodała po chwili. To, że jej... przyjaciel zawsze był otoczony wianuszkiem dziewczyn, to swoją drogą. Teraz naprawdę ścisnęło ją coś w żołądku na myśl, że będzie miała do niego jeszcze trudniejszy dostęp, że przyjdzie jej rywalizować o kilka chwil z nim z rzeszą fanek, reporterami magicznych mediów i nauczycieli i wielu innych ludzi. Z Yas to co innego, była jej kuzynką i mieszkały w jednym dormitorium. Nie daj Merlinie, gdyby zaczęła wygrywać pewnie musiałaby ją doprowadzać do ładu kilka razy dziennie. Kochała ją, ale Yasmin... była naprawdę nieznośna i wredna dla niektórych ludzi z jej otoczenia. - Przestań. Szajba jej odbiję i będę miała przerąbane. Poza tym zawsze ci kibicowałam. - uśmiechnęła się i wzruszyła lekko ramionami jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 5:04 pm

Normalną ludzką przypadłością jest, że najbardziej docenia się coś dopiero po tym, jak się to straci. Czy z własnej winy się to odda. Tak po prawdzie Charlie niewiele różniła się pod tym względem od Cliffa, bo on, choć uwielbiał ją odkąd tylko się poznali, miał do niej słabość i generalnie przyjaźń w ich relacji to było zdecydowanie za mało, to dopiero po rozstaniu i drastycznym ograniczeniu kontaktów pojął wielkość i powagę tego, co między nimi było. Jest? Cóż, nie było to najwyraźniej tylko takie o sobie młodzieńcze zauroczenie i szczeniackie chodzenie po korytarzach za rączkę. Właściwie rzadko kiedy chodzili za rączkę, bo nie potrzebowali takiej formy afiszowania się ze swoim związkiem. Jak na ich naście lat, akurat to było wyjątkowo dojrzałe.
Zastanowił się przez moment, nie mówiąc nic kompletnie.
- Jeśli będziesz chciała i będziesz gotowa... i przede wszystkim jeśli mi ufasz, to możemy spróbować przezwyciężyć twój strach. Małymi kroczkami, powoli, w twoim tempie. - Nie zamierzał od razu robić z Charlie podniebnej akrobatki na miotle, ale może chociaż udałoby mu się pomóc jej stawić czoła fobii i przekonać, że to nie jest aż tak straszne, ułatwić jej i tak trudną decyzje wejścia na miotłę, kiedy to konieczne. Żeby właśnie w takich sytuacjach, jak ta na wyprawie, mimo strachu jednak wsiadła na miotłę i przeleciała ten wymagany kawałek. Żeby w tym niestety wymaganym minimum obcowania z wysokością czuła się w miarę bezpiecznie, bo miał świadomość, że całkowicie bezpiecznie nie będzie się czuła.
Właściwie nie jest powiedziane, że nie będzie konkurencji wymagającej zejścia pod wodę. Sam fakt, że jest zimna może być częścią wyzwania, poza przygotowaniem do zanurzenia się i wytrzymania pod wodą określoną ilość czasu, trzeba by jeszcze wymyślić jak wytrzymać w tak niskich temperaturach. Właściwie Durmstranczykom byłoby o tyle łatwiej, że oni mają to jezioro na co dzień i mogą się w nim kapać, może są MORSAMI? Generalnie jednym ze stałych pytań dziennikarzy było "jak myślisz, jakie zadania was czekają?" co było o tyle denerwujące, że skąd niby którekolwiek z uczestników mogło wiedzieć, czy choćby mieć maleńkie pojęcie o zadaniach? Jasnym było, że będzie niebezpiecznie, będzie emocjonująco, będzie cholernie trudno. Tylko że każdy ma inne pojęcie górnej granicy tych przeszkód i prawdopodobnie faktyczny poziom kilkakrotnie przerośnie oczekiwania uczestników. No, może jeden Cliff jakoś byś świadomy tego, co ich czeka, bo nie raz już stanął twarzą w twarz ze śmiercią i za każdym razem powiedział jej "nie teraz". Miał szczęście być dobrze przygotowanym do Turnieju.
Na pewno na terenach zielonych można było się teleportować, bo to właśnie zrobił Cliff w czasie wyprawy. W zamku nie próbował. I w ogóle o tym nie pomyślał. Pewnie dowiedziałby się w momencie, kiedy próbowałby się teleportować. Zaśmiał się krótko pod nosem, jak przyznała, że by się z nim zabrała.
- No wiesz, na Syberii śnieg... to tylko jeden kolor i zero stresu, ze pomylę go z innym. - Taki tam żarcik osobisty. Wszędzie biało, to jak miałby się pomylić? - I obiecuję, że jak już nie będzie się można do mnie dopchać, to zacznę używać zaklęcia kameleona, żeby wtopić się w tłum albo ścinę i będziesz mogła mnie z łatwością mieć tylko dla siebie. - To byłoby całkiem zabawne, jakby dziennikarze i inni nieświadomie mijali Cliffa na korytarzu, a Charlie gadałaby ze ściną. Albo oknem. Albo powietrzem po prostu.
Przemile połechtało go, że Charline przyznała, że zawsze mu kibicowała, jakby to było takie oczywiste. Jego ego napuszone rozsiadło się w fotelu.
- W takim razie specjalnie dla ciebie zamierzam wygrać. - Wyszczerzył się krótko w jej kierunku, błyskając zadbanymi zębami. Hah, czyż nie jest marzeniem każdego faceta dać kobiecie cały świat? Więc to będzie taka malutka namiastka światka, wygrana w Turnieju, bo ona tego chce.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 10:19 pm

Możliwe, że ich dojrzałość wynikała poniekąd z tego, że obydwoje byli naprawdę indywidualnościami i nie wiadomo by było kogo dłoń byłaby z przodu, a kogo z tyłu. Taki żarcik sytuacyjny. Niemniej jednak można było im przyznać, że nie wzniecali dookoła siebie więcej szumu niż ten powstający samoistnie. I można tez zauważyć, że pozwalali sobie na czułe gesty, przytulanie i inne sytuacje normalne dla związków, po prost nie robili tego publicznie. I to był ich zdecydowany atut. Chociaż, powiedzmy sobie szczerze, że pomijając ich ostatni dość kłótliwy okres w związku, mieli same atuty! Mogli spacerować, albo siedzieć, rozmawiać, albo milczeć. Milczeć bez skrępowania. Tak jak teraz. Charlie przymykając oczy wyobrażała sobie, że rozstanie nigdy nie nadeszło i po prostu siedzi sobie w jego ramionach i czuje się dobrze. Jak zawsze. Uśmiechnęła się delikatnie słysząc jego propozycję i pokiwała lekko głową. Ktoś kto ją znał, a Clifford zdecydowanie należał do tej gromadki, doskonale wiedział ile musiałaby mieć w sobie samozaparcia żeby przystać na tę propozycję. Prawdopodobnie jej pokiwanie głową spowodowane było tym co powiedział. Konkretnym słowem. „Ufasz?” A Cliffowi Charlie ufała jak nikomu innemu. W pierwszym odruchu nawet chciała to powiedzieć na głos.
- Jeśli się odważę, to będziesz pierwszym, który się o tym dowie. - może była to zbyt ogólnikowa odpowiedź, ale w tej chwili nie widziała innej. To było ciężkie. Przebywanie z kimś do kogo się coś czuło, a jednocześnie powstrzymywanie się przed robieniem nadziei. Głównie sobie. Ich wspólnym kłopotem był fakt, że Charlie miała niezwykłą zdolność koloryzacji i pogłębiania dramatyzmu chwili. Tak naprawdę wszystko to było proste. Mogła powiedzieć, że żałuje zerwania, że tęskni, że mu ufa, że chce wrócić... Ale to nie byłoby jej zachowanie. Walczyła wewnętrznie wmawiając samej sobie, że to, że nie chce wracać do tego związku – jest dobre. A dobre nie było. Zwłaszcza dla niej. Można nawet powiedzieć, że to było jej zadanie turniejowe. Tylko jeszcze nie wiedziała czy nagrodą jest ponowne bycie z Cliffem czy też raczej odcięcie się od tego co było. Co zaś się tyczyło uczestnictwa Cliffa w turnieju – zupełnie się o niego nie martwiła. Chociaż to źle powiedziane. Martwiła się, bo Turniej nigdy nie należał do bezpiecznych, ale szczerze i całym sercem wierzyła, że sobie poradzi.
- Nie mam kontrargumentu. - powiedziała tylko z uśmiechem kiedy wspomniał o jednym kolorze. - Chociaż... gdybyś wybrał jakąś ciepłą wyspę to dookoła miałbyś jedynie lazur oceanu.. to też praktycznie jeden kolor... nie licząc piasku i palm. - Tak na dobrą sprawę mogłaby przeteleportować się z nim nawet na Syberię i byłoby w porządku. Nawet więcej niż w porządku zważając na fakt, że siedzieli przytuleni jak gdyby nigdy nic od dobrych kilkunastu minut i czuli się dobrze. Może w głowie tłoczyły się różne myśli, ale ponad nie ciągle przebijały się te związane z nimi. Charlie i Cliff. Cliff i Charlie. Przynajmniej mogę tak powiedzieć głowie dziewczyny.
Uspokoiła się już całkowicie, ale dopóki żadne z nich się nie odzywało nie zamierzała wydostawać się z jego ramion. Zaśmiała się tylko wesoło na jego pomysł o zaklęciu kameleona. Choć można by było też przypuszczać, że po jakimś czasie zainteresowanie uczestnikami zmaleje. Ale później znowu wzrośnie w związku z zadaniami... - Trzymam cię za słowo. Ale będziesz musiał mnie zaczepić, bo uznają mnie za wariatkę jeśli będę zagadywała wszystkie ściany w szkole... - mrugnęła i uśmiechnęła się. Wiadomość, że wygra d l a n i e j była niemal paraliżująca. W pozytywnym znaczeniu. Nie powiedziała nic tylko spojrzała prosto w jego oczy i uśmiechnęła się.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimePią Maj 17, 2013 11:20 pm

Właściwie ten ostatni okres ich związku, kiedy właściwie potrafili się pokłócić o byle głupotę, był normalnym etapem każdego związku. I dobrym treningiem, bo nauczyli się choć trochę kłócić, a w związku to także jest jedną z podstaw. Gdyby to przetrwali, nie rozstali się, to zapewne nadal byliby razem i byłoby im w tym związku niemożliwie dobrze. Ale nie, młodość ma swoje prawa, popełniane błędy uczą. Tak, rozstanie należało do błędów, w każdym razie według Cliffa. I sam właściwie plus sobie w brodę, że nie walczył o Charlie mocniej, tylko jak głupi zgodził się na zakończenie tego wszystkiego i pozostanie przyjaciółmi.
A teraz? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to nie był koniec. Gdyby był, to czy siedzieliby tak teraz w tym ślepym korytarzu przytuleni? Chociaż... przecież przyjaciele też tak robią. Cliff nie mógł powiedzieć jaki stosunek do tego ma Charlie, ani co siedzi w jej głowie, ale z cała pewnością mógł przyznać, że dla niego ten koniec nie nastąpił. I z tego miejsca postanowił sobie, że nie przestanie o nią walczyć, bo warto podjąć się tego wyzwania, warto postawić przyjaźń na szali, jeśli w zamian można dostać coś równie wartościowego. Albo nawet pomnożyć wagę przyjaźni, bo przecież związek nie oznacza końca przyjaźni.
Uśmiechnął się pod nosem. Dobrze wiedział na co odpowiedzią jest to kiwnięcie głową. Cieszył się, że to pozostało niezmienne.
- A spróbowałabyś komuś innemu pierwszemu powiedzieć... - Taka niby groźba, ale kompletnie bez pokrycia. Nie byli razem (Cliff ubolewa), nie miał więc prawa wymagać od niej, żeby go o czymś informowała pierwszego. A ta kwestia... byłą dla niego istotna. Dobrze wiedział jak to jest zmierzać się z fobią, poza tym wiedział jak podbudować Charlie, jak jej pomóc, jak dodać jej odwagi. Rany, naprawdę wiedział, że jest idealną osobą do pomocy jej z tym lękiem!
Każde z nich mogło powiedzieć, że tęskni, nie chce ciągnąć już tej farsy, że chce wrócić, bo tak powinno być. Ale Cliff uszanował decyzję Charlie i nie zamierzał w żaden sposób wywierać na niej presji. Będzie o nią walczył, owszem, ale zrobi to z klasą, będzie ją zdobywał powoli, nic na siłę.
Zastanowił się nad obrazkiem rodem z bezludnej wyspy, próbując to sobie wyobrazić. Cóż, Charlie niby miała rację, ocean to jeden kolor, ale do tego dochodzą kolory natury, której na pewno na wyspie by nie brakowało.
- Hm, piasek zlałby mi się z palmami, ale ogólnie całkiem znośnie. Zresztą... jakby nam się tam znudziło, zawsze można się teleportować na Syberię. - Syberia i Syberia! Ale jakoś miał sentyment do tego rejonu. Wolał na pewno nieco niższe temperatury, choć i wysokie wytrzymywał bez marudzenia. Ale jeśli Charline chciałaby na egzotyczną wyspę... nie oponowałby, a od razu ją tam zabrał.
Jeśli coś lub ktoś nie poderwie ich na baczność, to Cliff nie zamierzał jej puszczać. Zbyt dobrze czuł się siedząc tak beztrosko pod ścianą. Pierwszy raz od kilku miesięcy naprawdę dobrze! Chyba udawał sam przed sobą, że i bez niej jest dobrze. Albo inaczej... Bez niej było dobrze, ale z nią jest lepiej.
- Nie wezmą cię za większą wariatkę, niż jesteś. - Rzucił to żartobliwym tonem, zaśmiał się i ochronił przed ewentualnym ciosem, kuksańcem, czy innym wbiciem palca między żebra.
Akurat patrzył gdzieś przed siebie, ale nie mógł nie poczuć, jak Charlie podnosi głowę z jego ramienia, więc spojrzał w jej kierunku. Uśmiechnął się... czule. Mówił poważnie z tym wygrywaniem. I tak samo poważnie teraz myślał o tym, że jakby byli razem, to by ją pocałował. I choć miał na to tak strasznie wielką ochotę to... nie powinien. Im dłużej tak po prostu patrzył w jej oczy, tym większa miał ochotę pieprzyć postanowienia i dowalić z grubej rury.
Z ciężkim westchnieniem odwrócił głowę, dłuższej walki ze sobą mógłby nie znieść.
- Charlie, muszę cię ostrzec i z góry przeprosić, ale możesz być trochę pod ostrzałem dziennikarzy. Nawet jeśli ja tego nie powiem, to na pewno wyjdzie od kogoś każda informacja na mój temat. Łącznie z tym, jak ważna dla mnie jesteś. - Już miał powiedzieć "łącznie z tym, że byliśmy razem", ale to źle brzmiało już w jego głowie. Nie przekreślił ich przecież. Dużo większą prawdę niosło w sobie to, co powiedział: Charlie wciąż była dla niego cholernie ważna. Albo i ważniejsza.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimeSob Maj 18, 2013 1:49 pm

Nie da się zaprzeczyć, że był jedyną osobą, która z tym lękiem mogła jej pomóc. Plusem było też to, że Cliff tak naprawdę jako pierwszy usłyszał wszystko ze szczegółami. Że się boi, dlaczego się boi. Naprawdę się przed nim otworzyła... I nigdy tego nie żałowała. Ani razu jeśli nie liczyć tych sporów. Wtedy w kłótni mówi się różne rzeczy, które tak naprawdę nie mają pokrycia rzeczywistości.
- A co mi zrobisz? - zapytała delikatnie rozbawiona i zerknęła na niego kątem oka. Znała ten ton i jej uśmiech się poszerzył. Próbowała sobie przypomnieć kiedy ostatnio rozmawiali z taką swobodą i naturalnością. Nie pamiętała kiedy na jej twarzy widniał tak szeroki uśmiech.. szczery. Ostatnio nie miała najlepszego humoru, więc nawet nie mogła sobie przypomnieć. To było niedobre, bo przecież w Hogwarcie był to jej znak rozpoznawczy. Dosłownie. Czasem nawet ganiła samą siebie za te ciągłe szczerzenie się i zastanawiała czy to aby na pewno nie denerwuje innych, bliższych lub dalszych znajomych. A teraz znowu się uśmiechała i w sumie była to jak najbardziej szczera i pozytywna reakcja z jej strony.
Odgarnęła włosy z twarzy i pokiwała głową.
- A zresztą.. może być i Syberia tak właściwie. - powiedziała spokojniej kiedy sobie o tym wszystkim pomyślała. Ale znów powstrzymała się od powiedzenia na głos słów, których Cliff i tak mógł się domyślić. Łatwo było wysnuć z tego zdania te, że z nim mogłaby wyruszyć nawet na Syberię. Może nie była fanką zimna, a najchętniej zrzuciłaby z siebie te wszystkie kurtki i kożuchy, ale przecież w ich świecie były sposoby na to żeby się ogrzać. Poza tym gdyby byli sam na sam na Syberii. Charlie pewnie byłaby zbyt zajęta i zaaferowana tym faktem żeby zauważyć, że jest bardziej zimno niż była do tego przywykła. I jeśli otoczenie miałoby być komfortowe dla Cliffa, cóż, nie pozostaje im nic innego niż wybierać się w te zimne krainy.
- Mogę by wariatką... - zaśmiała się szturchając go lekko i wywracając z rozbawieniem oczami. No cóż. Z jej typowym zachowaniem faktycznie... miał rację. Ale jeszcze nie było takiej sytuacji, żeby gadała do ściany. Jej wariactwo mogłoby w oczach innych przejść na kolejny level. Widząc jego uśmiech po prostu się zapatrzyła rozważając możliwe sposoby wyjścia z tej sytuacji. Zanim jednak cokolwiek zrobiła Cliff odwrócił twarz, a Charline przymknęła lekko oczy i westchnęła cicho.
- Jestem dla ciebie ważna? - zapytała z głupia frant rejestrując każde jego słowo, ale te już w szczególności. Ugryzła się w język za późno i wzięła głęboki oddech. - Nie musisz się o mnie martwić, dam sobie radę z mediami. - powiedziała zaraz szybko i pokiwała głoą dla potwierdzenia swoich słów. - Pogadam sobie z nimi. Może zamienię się w stereotypową Ślizgonkę i po kilku niewybrednych słowach się ode mnie odczepią.. Albo lepiej nie, bo jeszcze pomyślą, że obracasz się w towarzystwie jakiejś niewychowanej i pyskującej wariatki... Albo coś w tym stylu. - słowotok pojawił się momentalnie jakby chciała zatrzeć te pytanie, które pojawiło się wcześniej. Niby to wiedziała, ale usłyszenie tych słów po takim czasie było naprawdę silnym odczuciem.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimeSob Maj 18, 2013 2:28 pm

Uśmiechnął się łobuzersko, lekko mrużąc oczy, jak dopytała co takiego by jej zrobił, jakby to nie jego pierwszego poinformowała o chęci powalczenia z fobią.
- Już ja znajdę na ciebie sposób... - I zaczął ją... łaskotać! Tak po prostu. Nie mocno, lekko. I nie długo, bo po chwili przestał. Sam przy tym zaczął się śmiać, bo po prostu było to zabawne i w tej akurat chwili był naprawdę... szczęśliwy. W jakiś sposób. Wyrwał się choć na moment z paszczy medialnej, miał chwilę spokoju, prywatności... no i spędzał ją z Charlie. To było takie normalne i właściwe, nie powinno się nigdy skończyć.
Autentycznie serce mu mocniej zabiło, jak nie bezpośrednio przyznała, że pojechałaby z nim gdziekolwiek. Czy aby na pewno przemawiała przez nią tylko ta umowna "przyjaźń"? Księciunio naprawdę miał ochotę rzucić to postanowienie w diabły i zrobić to, co zrobiłby jakby faktycznie byli wciąż razem.
- Zbudowałbym ci czum z czterema warstwami skór reniferów, rozpalił w środku ognisko i dopilnował, żebyś nie zmarzła. - Jak tylko by zadrżała, to znalazłby sposób na rozgrzanie jej. Jakikolwiek sposób...
Ani trochę nie zdziwiło go, które słowa wyłapała. Sam zrobiłby podobnie. Tylko nie próbowałby później tego maskować potokiem słów, który był z kolei normalną rzeczą u Charline. Zaśmiał się naprawdę krótko i nie do końca radośnie, wyobrażając sobie swoją Ślizgonkę pod ostrzałem dziennikarskich pytań. Właśnie... SWOJĄ Ślizgonkę. To były bardzo kluczowe słowa.
- Już mi zdążyli udowodnić, że potrafią dopiec, wyciągają na wierzch dosłownie wszystko. Nie chcę, żeby sprawili ci tym przykrość. Poza tym wiele rzeczy i tak przeinaczają, jak już umieszczają to w artykule, jeszcze by wyszło, że jesteś niewychowaną, wredną i zimną wychowanką Domu Węża, która bezczelnie bawi się uczuciami Lwiątka. - Przewrócił oczami. Właściwie brzmiało to teraz zabawnie, ale jakby faktycznie coś takiego znalazło się w gazecie, którą czytają... cóż, wszyscy, to Charlie nie tylko byłaby w świetle reflektorów dziennikarskich, ale także dużej części szkoły. Cliffa dużo osób lubi i dużo osób wie, że on i Charline ze sobą byli. Nie byłoby trudne, żeby uwierzyli w medialne przekłamanie. Znowu na nią spojrzał, tym razem jednak jedną dłonią obejmując jej policzek, żeby też na niego spojrzała i nie odwracała wzroku.
- Oczywiście, ze jesteś dla mnie ważna. Cały czas, niezmiennie jesteś i będziesz ważna, Charlie. - Zdecydowanie powiedział to z mocą. I uczuciem. - Dlatego wolałbym ci oszczędzić przykrości związanych z plotkami, które na pewno w końcu zostaną przez media rozpowszechnione.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimeSob Maj 18, 2013 4:11 pm

Łaskotki były tym co sprawiło, że zły humor Charlie ostatecznie puścił. W jej oczy wstąpiły radosne ogniki, a korytarz wypełnił się jej śmiechem, który przez chwilę powstrzymywała wykręcając się na wszystkie możliwe strony i zakrywając usta dłonią.
- To nie fair.. - zaśmiała się kiedy w końcu Cliff przestał, a ona mogła uspokoić oddech wciąż śmiejąc się cicho i opierając głowę, jak wcześniej, na jego ramieniu. - Wiesz, że mam łaskotki wszędzie. - dodała po chwili i unosząc dłoń lekko poczochrała mu włosy, które po chwili spokojnego milczenia poprawiła ostrożnie. Uśmiechnęła się.
Gdyby któreś z nich było trochę bardziej stanowcze w swoich działaniach cała sprawa mogłaby się potoczyć dość szybko i zdecydowanie prościej, łatwiej. Tymczasem w ich głowach wciąż kłębiła się pewność co do swoich uczuć i niepewność co do uczuć tej drugiej osoby. Bo czy tak długa przerwa nie zniszczyła tego co było pomiędzy nimi? Oczywiście, że nie! Po prostu z tej dwójki były uparte i czasem zwyczajnie niedomyślne osły. Uparte, bo twierdziły, że to przyjaźń, bo w końcu tak się umówili, a niedomyślne... No cóż, cała przedstawiona sytuacja była tego dowodem.
- Skoro tak to możemy ruszać. - uśmiechnęła się i na chwilę pozwoliła sobie na rozmarzenie się i wyobrażenie ich wspólnej wyprawy. Możliwe, że byłaby to ich pierwsza, samodzielna. Tylko oni. Nikt więcej. Zaraz jednak wypaliła z pytaniem, które ją rozproszyło i sprawiło, że nagle nie wiedziała już co ma zrobić. Nie chodziło już o media, dziennikarzy, którzy potrzebują tematu. Chodziło o to, że najchętniej rzuciłaby mu się w tej chwili na szyję i powiedziała wszystko co się w niej dusiło. Ale przecież nie mogła doprowadzić do takiej sytuacji. Nie chciała się rozczarować, nie chciała usłyszeć, że przecież mieli być tylko przyjaciółmi. A żeby nie usłyszeć odmowy po prostu nie mogła ryzykować. Na jej twarzy pojawił się niepokój, a słowa Cliffa niemal do niej nie docierały. Dopiero kiedy przytrzymał jej policzek dłonią spojrzała na niego z jakimś smutkiem i i na krótką chwilę przytuliła policzek do jego dłoni.
- Muszę iść. - szepnęła spanikowana i przez moment patrzyła na jego twarz starając się dostrzec cokolwiek. Nawet przysunęła twarz o kilka milimetrów bliżej jakby chciała w końcu pokonać tę cholerną barierę, ale w ostatniej chwili zacisnęła usta i ręką odnalazła jego ciepłą dłoń, którą lekko ścisnęła. Musnęła wargami jego policzek i podniosła się z podłogi ruszając szybkim krokiem w stronę zakrętu na korytarzu. Po chwili chód zamienił się w bieg podczas którego Charline klęła na siebie w głowie najgorszymi bluzgami jakie przychodziły jej do głowy. Była trochę zagubiona...

/ zt
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitimeSob Maj 18, 2013 5:18 pm

To będzie (tak zakładam) już nieco krótszy post na zakończenie!
Cliff bez protestów nastawił się do miziania go po włosach, jak już Charlie zrobiła tam bałagan i wzięła się za porządki. Lubił to, zdecydowanie. Jakby dłużej tak go miziała, to zacząłby mruczeć.
- Wiem. Dlatego to wykorzystuję. - Wyszczerzył się "niewinnie", co zaraz płynnie przeszło w ten sam zadowolony z życia uśmiech. Właściwie jakby tak zaczęli planować jakieś takie wakacje, pierwsze wspólne, gdzie byliby tylko oni, Cliff byłby w stanie bez zastanowienia odpuścić podróżowanie z ojcem. Jeśli miałby przed sobą perspektywę spędzenia wakacji z dziewczyną, którą... Hm, właściwie nie zastanawiał się nigdy nad tym, ale na pewno nie było to młodzieńczą fascynacją i zauroczeniem. Pewnie doszedłby finalnie do wniosku, że się zakochał, choć głośne przyznanie się byłoby... z początku trudne. Dopóki nie wiedziałby jak sprawa wygląda ze strony Charlie! Ale nie ma co gdybać.
- Okej, więc gdzie po Syberii? Trójkąt Bermudzki? A może Indonezja? Albo Oceania? Malediwy! - Och, mógłby już teraz planować! Mógłby gdyby nie ciąg dalszy wydarzeń, kiedy to Cliff zauważył na twarzy Charlie to zmieszanie sytuacją. Zaklął w myślach. Chyba zdecydowanie przegiął. Ale jej nie zatrzymywał, kiwnął tylko głową, kiedy oznajmiła, że musi iść. Nie było łatwym puszczenie jej, ale nie mógł przecież do niczego jej zmuszać. Przymknął tylko na moment oczy, jak pochyliła się, żeby dać mu tego buziaka w policzek, a jak tylko wstała... powiódł za nią wzrokiem, aż zniknęła za zakrętem korytarza.
Zły na siebie, że powinien się hamować, lekko, bo lekko, ale uderzył barkami i tyłem głowy o twardą ścianę, rzucając pod nosem mało kulturalne słowo. W końcu jednak wstał i tez opuścił to miejsce, tym razem oddając się rozmyślaniom. Musiał opracować jakąś strategię działania!

/zt
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Ślepy korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Ślepy korytarz   Ślepy korytarz Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Ślepy korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Durmstrang Time :: 
Instytut Magii Durmstrang ϟ
 :: Pozostałe Miejsca :: Lochy
-