|
| Autor | Wiadomość |
---|
April LancasterAdmin Skąd : Leeds Liczba postów : 320 Join date : 09/05/2013
| Temat: Korytarz Nie Maj 12, 2013 11:56 am | |
| |
| | | Clifford Prince Skąd : Plymouth Liczba postów : 191 Join date : 09/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Nie Maj 19, 2013 8:30 pm | |
| AAARGH USUNĘŁO MI POSTA! Więc będzie krótko bardzo :C Zakładamy, że rzecz dzieje się w dzień lekcji latania Yas, kilka godzin później. Po udanym i przyjemnym poranku po części spędzonym w powietrzu, Cliff dumny z młodszej koleżanki i wyjątkowo zadowolony, zarządził koniec na dzisiaj. Trzeb było coś zjeść! Nie wiem ,czy Yasmin poszła na wczesny obiad z nim, ale nie jest to istotne w tej chwili. Istotne jest, że Księciunio najedzony, to Księciunio zadowolony. Plus pogoda naprawdę dopisywała, więc postanowił nie kisić się w zamku, tylko wziąć jakąś pracę domową pod pachę i odrobić ją na świeżym powietrzu. Najpierw jednak trzeba było udać się do sypialni, żeby faktycznie tę pracę domową zabrać. I przy okazji wziąć szybki prysznic. Dlatego własnie w tej oto chwili Clifford Prince dziarskim krokiem przemierzał korytarz prowadzący do skrzydła Hogwartu, z miotłą przerzuconą przez jedno ramię, i kurtką drużynową przewieszoną na drugim, uśmiechając się pod nosem i tymże uśmiechem obdarzając mijające go osoby. Szczególnie mijające go panny, bo jakikolwiek stan jego serca w tej chwili by nie był, to Clifford lubił dziewczęta i był dla nich miły. Bo tak należy. Chyba że mu jaka za skórę mocno zajdzie... |
| | | Charline Botwright Skąd : london; UK Liczba postów : 268 Join date : 07/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Nie Maj 19, 2013 8:50 pm | |
| Cóż. Czarli zdecydowanie nie miała humoru. Nagłe olśnienie co do tego kto jest sekretnym zakochaniem jej kuzynki sprawiło, że nie miała ochoty ani jeść, ani się uczyć, ani tym bardziej spotykać kogokolwiek. Zwłaszcza którąś z tej dwójki po tym jak obserwowała ich poranne wirowanie w powietrzu i przytulanie. Dobrze, że nie została tam kilku chwil dłużej, bo ten całus, nawet jeśli był tylko buziakiem w policzek chyba doprowadziłby ją do białej gorączki. Charline siedziała w dormitorium tylko dlatego, że dojście tam i tak miała ograniczona ilość osób, a Yasmin nie widziała w pobliżu. Dopiero po dłuższym czasie zdecydowała się na opuszczenie sypialni. Jej kierunkiem była biblioteka, która może nie miała takiego zaopatrzenia jak Hogwart, ale była w posiadaniu kilku unikalnych woluminów na temat zaklęć. A jeśli coś miało jej poprawić humor to było właśnie to. Kiedy tylko wyszła na korytarz i podniosła wzrok z torby w górę zobaczyła przed sobą Cliffa. Wprawdzie był kilka kroków dalej i uśmiechał się właśnie szeroko do jakiś dziewczyn (no cóż, jakby to powiedzieć subtelnie... Charline niemal się zagotowała), ale odwrót był niewskazany, bo był jednak na tyle blisko, że zauważył ją na pewno. Zacisnęła zęby i ruszyła do przodu dopóki nie stanęła z chłopakiem twarzą w twarz. Uśmiechnęła się blado i próbowała przemówić sobie w myślach, że to, że Clifford latał rano na miotłach z Yasmin, i że ją przytulał tak naprawdę nic nie znaczy. Szło jej to dość słabo. - Cześć. - wymamrotała cicho i odwróciła wzrok jakby nagle coś ją bardzo zainteresowało. - Jak tam poranne lekcje? - nie mogła się powstrzymać. Po prostu nie mogła, więc to pytanie wypłynęło z jej ust zanim wbiła wzrok w twarz Cliffa. Ton jej głosu wyrażał szczere zaciekawienie, naprawdę chciała wiedzieć, choć może nie po to by się uspokoić tylko jeszcze bardziej podrażnić swoje skołatane nerwy.
|
| | | Clifford Prince Skąd : Plymouth Liczba postów : 191 Join date : 09/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Nie Maj 19, 2013 9:05 pm | |
| Oczywiście, że zauważył Charline. Nawet jeśli uśmiechał się do jakichś przechodzących dziewczyn (pierwsze mu pomachały! odkąd został reprezentantem Hgwartu, zdecydowanie jego popularność wzrosła, o zainteresowaniu w ogóle nie wspominając), nie znaczyło to, że od razu świata poza nimi nie widział. Zauważył wychodzącą zza zakrętu Charlie, co dodatkowo pomnożyło dobry humor, choć ich ostatnia rozmowa zakończyła się nieco... hm, kołująco dla obydwóch stron. Nie zamierzał się poddawać! Przyspieszył odrobinę kroku, nieświadomie, jakby chciał czym prędzej znaleźć się przy swojej (zabawne, ale naprawdę nigdy nie przestał jej tak nazywać) Ślizgonce. W końcu obydwoje się zatrzymali, stojąc twarzą w twarz, Cliff przewyższający ją o głowę co najmniej. Choć wyczuł w powietrzu jakąś dziwną nutę napięcia, odsunął to póki co na bok. Ale powstrzymało go to, przed jakimś czulszym powitaniem, przytuleniem, buziaczkiem w policzek. Jedynie uśmiechnął się ciepło. - Yas ci mówiła, że znowu próbuje ją nauczyć ltać? - Cóż, nie podejrzewał, że Charlie ich widziała, bo był przekonany, że by do nich podeszła, porozmawiała, nawet jeśli miałaby cały czas bezpiecznie przebywać na ziemi. - Chyba w końcu znalazła to coś, co pozwoliło jej przełamać lęk. Świetnie sobie dzisiaj poradziła, aż mnie samego to zaskoczyło. Jak się uprze i ma odpowiednia motywację, to potrafi sama siebie przekonać, że jej się uda i... cóż, podziałało. Okazuje się, że ma całkiem niezły talent do latania. Tylko jej tego nie mów, bo zacznie gwiazdorzyć. - Od razu zastrzegł, rzucając to ostatnie zdanie konspiracyjnym pół-szeptem, jakby ktoś miał ich usłyszeć i donieść. W tym celu musiał się nieco pochylić, ale zaraz znów stał prosto. - A tobie jak minął poranek? - Nastawił się na odbiór, żeby nie przegapić potencjalnych przyczyn tego lekkiego napięcia. |
| | | Charline Botwright Skąd : london; UK Liczba postów : 268 Join date : 07/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Nie Maj 19, 2013 9:27 pm | |
| Była zakłopotana. Z jednej strony zła, z drugiej zdeterminowana żeby udowodnić coś swojej kuzynce, która tak lekko zapomniała o tym co łączyło Charlie z Cliffem. A więc w głowie miała dwa sprzeczne interesy. Unikać i doprowadzić do tego, żeby być z powrotem ze s w o i m chłopakiem. Podczas ostatnich kilku dni docierały do niej takie drobnostki jak ta, że pomimo rozstania wciąż myślała o nim tak jakby rozstanie nie miało miejsca. Motywy osobiste wzmocniły się o ten jeden szczegół związany z Yasmin. Czuła do niej taki żal, tak straszny żal, że aż ją to dusiło. - Nie mogła się powstrzymać z tą rewelacją. - powiedziała z pozoru spokojnie, ale dało się wyczuć w jej głosie jakąś nutę zdenerwowania. - Miałyśmy... wieczór zwierzeń. Wsłuchiwała się w relację Cliffa i w jednym momencie ledwo potrzymała się od ostentacyjnego wywrócenia oczami i zaśmiania się w głos. O tak. Yasmin znalazła motywację. Ba, mogła nawet ze swoją motywacją przebywać bez żadnych podejrzeń, ponieważ oboje byli reprezentantami. Dzisiejsza lekcja była jedną z takich sytuacji, z których Yasmin zdecydowała się korzystać. Uśmiechnęła się lekko kiedy nachylił się i wyszeptał o gwiazdorzeniu blondynki. - Nie pisnę słowem. - zapewniła zaciskając dłonie na pasku skórzanej torby i wykrzywiając twarz w grymasie kiedy zapytał o jej ranek. - Ranek był nie za ciekawy. Ostatnio ciągle tak mam, nie ma się czym przejmować. - wzruszyła ramionami i przerzuciła ciężar ciała na drugą nogę. - Idziesz do dormitorium w taką pogodę? - zapytała jeszcze próbując zmienić temat żeby przestać myśleć o kuzynce. Sama zamierzała wyjść z książką na zewnątrz, bo w końcu pogoda jej to umożliwiła.
|
| | | Clifford Prince Skąd : Plymouth Liczba postów : 191 Join date : 09/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Nie Maj 19, 2013 9:47 pm | |
| Uniósł brwi w geście uprzejmego zaskoczenia na wieść, że Yas "nie mogła się powstrzymać". Czy to było aż taką rewelacją? Przecież wcześniej ta próbował ją kilkakrotnie nauczyć latać i do tej pory kończyło się to raczej marnie. Najwyraźniej determinacja Yas podpowiedziała jej że tym razem się uda i może się chwalić lekcją latania. Cóż, jej sprawa jak to wszystko odbiera, Cliff cieszył się, mogąc pomóc w tej kwestii. - Babskie ploty... nawet nie chcę w to wnikać. - Choć jedną dłonią trzymał miotłę, a druga kurtkę, to uniósł wolne palce tak, jakby unosił lekko ręce w geście obronnym. Nie obce mu były jakieś takie zwierzenia w babskim gronie, nie raz i nie dwa wysłuchiwał swoich przyjaciółek, klepiąc jej po ramieniu, uspokajając i robiąc za przerośniętą chusteczkę, ale nie chciał w żaden sposób wnikać w rozmowy innych. Tym bardziej Charlie! Bo jej prywatność szanował ponad miarę. Co nie przeszkadzało mu być na przykład zazdrosnym, kiedy widział ja w towarzystwie innego przedstawiciela męskiego gatunku. Westchnął powoli, kiwając też jednorazowo, niespiesznie głową. Zdjął miotłę z ramienia i oparł o ścianę, a na jej trzonie powiesił też kurtkę. Teraz przynajmniej miał wolne ręce. I w trakcie, jak to robił, odpowiadał na jej pytanie. - Idę zostawić miotłę i wziąć szybki prysznic. Właściwie pomyślałem, żeby zająć się pracą domową z zaklęć na świeżym powietrzu, pogoda jest wyjątkowo ładna. I nie jest aż tak zimno, jak wczoraj. - Zerknął za okno, które było zaraz obok nich, na lewo od opartej o kamienną ścianę miotły. Zaraz jednak wrócił spojrzeniem na Charlie. Nie mógł pominąć jednej kwestii... delikatnie odgarnął jej włosy za ucho i zakręcił sobie końcówkę kosmyka na palcu. - Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? - Cofnął się do tego niezbyt udanego poranka. Przecież jakaś przyczyna być musiała, prawda? Rozumiał, że Charline tęskni za Hogwartem, troszkę nie odpowiada jej tutejszy klimat, brakuje jej kilku osób... Ale nie wierzył w to, że codziennie wstaje lewą nogą! A nawet jeśli, to zamierzał jej te gorsze humory jakoś poprawiać. - W końcu jesteśmy... przyjaciółmi. - Ciężko było mu to ostatnie słowo powiedzieć, czując, że nie jest to cała prawda. Oszem, Charlie jak najbardziej jest jego przyjaciółką. Ale jest tez kimś znacznie więcej. |
| | | Charline Botwright Skąd : london; UK Liczba postów : 268 Join date : 07/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Pon Maj 20, 2013 3:38 pm | |
| O ile jeszcze wieczorem była dość zaskoczona, może nawet zadowolona z entuzjazmu Yasmin, o tyle ranek okazał się być bardzo rozczarowujący kiedy poznala przyczynę tej ekscytacji. Jednak aby nie wnikać w szczegóły i tego jak bardzo Charlie była zła na kuzynkę (a była bardzo) i jak bardzo rozczarowana była widząc radosnego Cliffa wirującego w powietrzu (to zabolało) Czarli starała się zarzucić te myśli. Z niemałym trudem, ale starała się. To jednak nie wpłynęło pozytywnie na jej humor nawet wtedy kiedy usłyszała, że ma w planach naukę zaklęć na powietrzu. Przypadek? W tej chwili było to dla dziewczyny jak cudownie szczęśliwy zbieg okoliczności. I kolejny dowód na to, że ten zamek miał w sobie to coś co pchało ich ku sobie. Mogła to polubić. - Ja właśnie idę po książkę. Znalazłam kilka ciekawych o zaklęciach z siedemnastego i osiemnastego wieku, których nie ma w Hogwarcie. - w jej głosie dało się usłyszeć nutę zadowolenia. Charline już od kilku dobrych lat wiedziała czym chce się zajmować. Zaklęciami. Ale nie tylko nauką zaklęć. Chciała je zgłębiać, wiedzieć co sprawia, że zaklęcie działa. Jak łączyć słowa by tworzyć nowe uroki. Pomimo że nie było takich zajęć, to Ślizgonka sama doszukiwała się różnych źródeł, czytała, rozmawiała z profesorami. Pomimo tego, że w tym zamku nie byli jeszcze do końca zadomowieni, a przynajmniej Charlie nie była, to już udało jej się załapać dobry kontakt z nauczycielką zaklęć i często zdarzało się, że zostawała po lekcjach żeby z nią porozmawiać o jakimś ciekawym przypadku. Uśmiechnęła się lekko kiedy odgarnął jej włosy za ucho i pokiwała głową. Problem tkwił w tym, że nie wiedziała jak powiedzieć mu to co ją trapi. Nie umiała wydusić z siebie tych kilku słów, bo bała się, że naruszy te cienkie porozumienie, które powstała z powrotem po tak długiej przerwie. Nie chciała też mu mówić o tym, że rano była tak zazdrosna, że przez chwilę miała ochotę nawrzucać swojej kuzynce, która przecież jednocześnie była jej przyjaciółką. Chciała też nawrzucać jemu, ale przecież... Byli przyjaciółmi. To takie okropne słowo, zwłaszcza kiedy słyszała je z jego ust, a sama czuła zupełnie co innego. - To po prostu takie małe głupoty. Nic poważnego, naprawdę, ale dziękuję. - odparła ciszej i spojrzała na niego z uśmiechem. - Może wyjdziemy razem na błonia? - zapytała jeszcze zanim ugryzła się w język. - Skoro i tak miałeś zamiar się tam wybrać...
|
| | | Clifford Prince Skąd : Plymouth Liczba postów : 191 Join date : 09/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Pon Maj 20, 2013 7:25 pm | |
| Zamek, czy to przeznaczenie, ale coś ich wciąż do siebie pchało. I chyba obydwoje doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Szkoda tylko, że żadne z nich nie zrobiło w związku z tym żadnego zdecydowanego kroku, bo oczywiście nie sądziło, że jest to odwzajemnione. GLUPOLE. Cliff uniósł brwi w geście uprzejmego, niewerbalnego "O!". Właściwie nawet sobie pomyślał, że może mogliby faktycznie razem wyjść przed zamek, spędzić czas na świeżym powietrzu i poświęcić trochę (!) uwagi zaklęciom. On to lubił, Charlie była w tym świetna, mógł przy okazji skorzystać z jej pomocy. Nie naciskał i nie wyciągał z niej informacji na siłę. Jedynie uśmiechnął się ciepło, kiedy podziękowała. Jakby tylko potrzebowała jego uwagi, to bez wątpienia i zawahania wyrwałby kartki z terminarza, żeby z nią pobyć. I uprzedziła jego propozycję wspólnego wyjścia na świeże powietrze, jakby dopiero co wyciągnęła jego myśli z głowy. I jak tu zaprzeczyć, że do siebie pasują? Są po prostu tak doskonale zgrani... - Daj mi... piętnaście minut. I jestem cały twój. - Cóż, to właściwie dotyczyło nie tylko tego wyjścia na błonia, ale przecież nie przyzna tego tak po prostu. Nie chciał jej znowu spłoszyć, jak minionego wieczoru. Sięgnął po swoja kurtkę i miotłę. Pozwolił sobie cmoknąć ją nawet w policzek na odchodne! I jak był już kilka kroków za nią, odwrócił się, żeby jeszcze ją upewnić: - Piętnaście minut i jestem z powrotem! - Po czym posłał jej szeroki uśmiech i szybkim krokiem ruszył do wieży przeznaczonej Gryfonom. Właściwie przeleciał przez PW jak burza, wpadł do sypialni, rzucił rzezy na swoje łóżko, pędem udał się pod szybki prysznic i już zaraz był znowu ubrany. Z wilgotnymi włosami i torbą z książkami przerzuconą przez ramię wrócił w miejsce, gdzie Charlie zostawił. Nie musiała tam przecież ciągle stać, może gdzieś na te kilkanaście minut poszła, w każdym razie MAM NADZIEJĘ, ŻE WRÓCIŁA. |
| | | Charline Botwright Skąd : london; UK Liczba postów : 268 Join date : 07/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Pon Maj 20, 2013 8:24 pm | |
| Pocałunek w policzek sprawił, że Charlie niemal zabrakło tchu i choć bardzo chciała żeby nie było tego po niej widać, to jej natura sprawiała, że na jej twarzy wykwitły delikatne rumieńce. Nie zdołała nic powiedzieć tylko kiwnęła do niego dłonią kiedy odwrócił się i zawołał raz jeszcze, że za chwilę będzie gotowy. Kiedy zniknął pozwoliła sobie na dotknięcie dłonią palącego policzka i uśmiechnięcie się. Nawet jeśli gdzieś majaczyła się w jej głowie myśl, że przecież rano przytulał Yasmin, a po drodze widziała jak uśmiechał się do innych dziewczyn... Cóż. Te myśli zostały zepchnięte gdzieś na bok. Przez kilka krótkich chwil rozkoszowała się tą niespodziewaną czułością po czym pobiegła w stronę zakrętu na korytarzu. Znalezienie tytułów w bibliotece zajęło jej jakąś chwilę i kiedy wychodziła żeby wrócić na korytarz przy dormitoriach bała się, że się spóźni i Cliff pomyśli, że zrezygnowała z wspólnego wyjścia. Wspólne wyjście. W jej głowie brzmiało to niemal jak randka. Kilka ostatnich metrów przebiegła ściskając w ramionach książki, których nie zdążyła pochować do torby. Zwolniła dopiero kiedy zauważyła Gryfona jak stoi tam gdzie ją na chwilę zostawił. Uśmiechnęła się lekko i podeszła starając się uspokoić delikatnie przyspieszony oddech. - Byłam w bibliotece. - wyjaśniła tylko kiedy stanęła przed nim i pochyliła lekko żeby złapać dech. Zaraz jednak wyprostowała się, schowała podręczniki do swojej torby i kilkoma ruchami poprawiła swoje zmierzwione przez pęd włosy. - Możemy iść. Nie wiedziałam, że to możliwe żeby była tutaj tak ładna pogoda, aż chce się wyściubić nos poza mury zamku. - zaszczebiotała wesoło jakby w jednej chwili odzyskała swój dawny humor i zapomniała o tych wszystkich problemach, które się jej nagromadziły. - No chodź. - powiedziała raz jeszcze z uśmiechem i nieco łagodniej. Na chwilę chwyciła jego dłoń żeby pociągnąć go w stronę wyjścia. Może trochę zbyt długo ją trzymała żeby nie wyszło to na coś podejrzanego... Ale puściła dopiero po jakiejś chwili kiedy to do niej dotarło.
z/t? chyba, że chcesz coś jeszcze tu napisać ^ ^ jeśli nie - kierunek błonia |
| | | GośćGość
| Temat: Re: Korytarz Czw Maj 30, 2013 5:27 pm | |
| wątek 2
Na reszcie Rose mogła się ruszyć z zamku. Co prawda nie legalnie,ale...życie bez ryzyka jest niczym. A jakaś rozrywka zawsze się przyda. Akurat dzisiaj uciekają razem z Gerardem na kawę. Może Rose uda się wpaść do kilku sklepów? Czemu nie? Albo lepiej nie,bo więcej nie wyciągnie Gerarda na wypad do miasta. Z ogromnego błękitnego kufra wyciągnęła ciuchy,szpilki i kosmetyczkę. I wiadomo jak to dziewczyna. Zaczęła się stroić. Złote włosy jak zwykle pozostawiła rozpuszczone. Przebrała się w jasne rurki,czarną tunikę,szarą marynarkę i tradycyjnie szpilki. Lekki makijaż,bo wyjątkowo mocno malować się nie musiała i tak była śliczna i kilka psiknięć słodkich perfum. To wystarczyło by być gotową do wyjścia. Dzisiaj padł rekord..nie cała godzina. Przed wyjściem z dormitorium włożyła delikatny uśmiech i wypięła pierś. Włożyła słuchawki do uszu i zaczęła słuchać mugolskiej muzyki. Zazwyczaj słuchała ich muzyki. Podgłosiła na full i szła w rytm "Video Phone". Jak to już w jej naturze było uśmiech nie schodził jej z twarzy,trzepotała rzęsami i zarzucała włosami. No co? W końcu jest wilą, nie jej wina. Wcale się nie zdziwiła gdy dotarła na umówione miejsce jako pierwsza. Nie pierwszy i za pewne nie ostatni raz musi czekać na brata. Skrzyżowała ręce na piersi i oparła się o ścianę. Jej wzrok mierzył każdego kto przechodził korytarzem. Witała się po francusku z duchami i nauczycielami obdarowując ich przy tym ślicznym uśmiecham. Po francusku również witała się ze znajomymi i przyjaciółmi mijającymi ją pędząc w swoją stronę, Blondynka nie pisnęła nawet słowem gdy ktoś ją zapytał gdzie się szykuje. Po prostu zmieniała temat. Stukała w rytm muzyki obcasem i kiwała delikatnie głową gdy nie miała z kim gadać. Naprawdę mało brakowało,a ta pannica zaczęła by śpiewać kwestie Beyonce. -No w reszcie-powiedziała widząc chłopaka.- Jak długo masz zamiar tak się spóźniać?-zaśmiała się i sprzedała Gerardowi niedźwiadka na przywitanie. A co niech patrzą-Idziemy?-uśmiechnęła się delikatnie do niego i wskazała podbródkiem na wielkie drzwi.-Wychodzimy tymi czy jakimiś bocznymi drzwiami?-spytała cicho i przygryzła wargę. |
| | | Gerard Amundsen Skąd : Bergen, Norwegia Liczba postów : 290 Join date : 08/05/2013
| Temat: Re: Korytarz Czw Maj 30, 2013 6:37 pm | |
| Gerard siedział w swoim dormitorium i grał z kimś w szachy czarodziejów. Właśnie chylił się ku upadkowi, zresztą jak zawsze. Ostatkami sił próbował uratować swoje pionki, ale nie dał rady. Podziękował kumplowi za grę i kątem oka spojrzał na zegarek, a to co ujrzał go przeraziło. Był już spóźniony! Zresztą jak zwykle, powinien się przyzwyczaić. Popędził na górę, by zabrać jakieś najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegł z Pokoju Wspólnego. Mieli dzisiaj udać się do miasta. Uczniom nie można było ot tak tam chodzić, ale co tam. Najwyżej ich złapią i dostaną szlaban. Nie jeden już się w swoim życiu przetrwało! Cóż, on się tak nie stroił. W końcu to chłopak, co on się będzie... Miał na sobie najnormalniejszy w świecie strój. Jakieś zwykłe spodnie i t-shirt, a na wierzch narzucił jakąś koszulę. Nie wyglądał jak lump, wyglądał porządnie. Gerard zawsze wygląda porządnie! Popędził korytarzem w kierunku dormitorium Rosalie, ale długo biec nie musiał, gdyż przyuważył ją czekającą nieco bliżej. Wyglądała świetnie! Zresztą jak zwykle, ha! - Staram się jak mogę! - odparł, dając jej się tak wylewnie przywitać. Kilka osób na nich spojrzało, ale co tam. - Idziemy - odpowiedział, uśmiechając się zawadiacko. Ah! tego mu brakowało, wyrwania się z zamku. Westchnął głęboko i wywrócił oczami. - Bocznymi! Zresztą... chodź - powiedział, obejmując ją ramieniem, by móc nieco łatwiej nią kierować (xd). Ruszyli w kierunku jednego z przydatnych przejść. Gerard puścił ją pierwszą. - Wejdź i idź przed siebie - poinstruował ją, a gdy już weszła - Świetnie wyglądasz - dodał i wszedł za nią. Tym sposobem jak gdyby nigdy nic wyszli z zamku. Szli wąską dróżką w kierunku miasta, rozmawiając przy tym trochę. - To gdzie najpierw? - zapytał, gdy już zobaczyli pierwsze budynki.
z/t |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Korytarz | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |