|
| Autor | Wiadomość |
---|
Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Posy Travert Nie Kwi 20, 2014 6:43 pm | |
| |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Nie Kwi 20, 2014 7:10 pm | |
| |Początek. Jakiś czas po rozpoczęciu roku.
Prace narzucone jej z ministerstwa w połączeniu z obwiązkami amnezjatora stacjonującego w Durmie pochłaniały jej znaczną część czasu, więc nawet, kiedy powinna się już położyć i odpocząć, zazwyczaj pracowała. Ale nie dziś. Dzisiaj po intensywnym popołudniu wpadła do Rori i w końcu się wygadała. Paplały o wszystkim i o niczym czy okazji sącząc sobie spokojnie coś mocniejszego. Bo ileż można pracować na najwyższych obrotach i nie robić nic innego poza dawaniem odpowiedniego przykładu uczniom? Oczywiście to też miały, mimo wszystko, na względzie i darowały sobie większe picie. Oprócz przyjemnego uczucia rozluźnienia nie działo się nic. Ale właśnie ten chwilowy spokój i wyciszenie było jej potrzebne kiedy na co dzień chodziła raczej spięta i nerwowa. Kiedy wróciła do siebie było już chwilę po ciszy nocnej obowiązującej uczniów, a i tak po drodze przeganiała kilkoro z nich do dormitoriów. Fotel, za którym normalnie nie przepadała nagle wydał się jej niesamowicie wygodny i ułożyła się na nim nie mając zamiaru jeszcze iść spać. Tylko co miała teraz robić? Wpatrywała się z szeroko otwartymi oczami w wysoki sufit i starała się nie myśleć. Bo to chyba dość oczywiste, że razem ze zbyt dużą ilością wolnego czasu przychodzą różne myśli, a to było ostatnie czego w tej chwili potrzebowała.
|
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Nie Kwi 20, 2014 7:28 pm | |
| Od kilku tygodni... dni... właściwie godzin, Lio miał problem. Był to bardzo gryzący problem natury moralno-etyczno-psychologiczno-socjologiczno-społeczno-prawno-medyczny. Medyczny dlatego, że Lionella obchodziło jego zdrowie i życie, które ostatnio niebezpiecznie wisiało na włosku ze względu na pojawiającą się na korytarzach pannę (jak wybadał) Travert, która czasem nawet przechodziła obok, jeśli nie zwiał dostatecznie szybko. Nie, żeby się bał. Było mu głupio. I się bał. Ale wcale się nie bał. Po prostu... wycenił liczbę plusów i minusów oraz możliwych strat i zysków. I wyszło, że lepiej się kryć. Tak czy inaczej, dostał od tejże polecenie (między innymi poleceniami, akurat to wybijało się szczególnie pomiędzy "nie chcę cię widzieć", "umrzyj" i "a spróbuj się odezwać") by w żaden sposób nie kontaktować się z Gilbertem Travertem, który zgodnie ze wszelką logiką nosił w sobie niemal połowę jego genów poza niezbędnymi sytuacjami, by chłopak nie czuł się wykluczony też i nic nie podejrzewał (tych genów, chociaż on trochę wątpił, czy taki - bez obrazy - dzieciak wie o co chodzi). Nie był jednak pewien, czy danie mu szlabanu, który niechybnie wiązałby się z ponadprogramowym kontaktem ojciec-syn łamie ten rozkaz (zakaz?) Posy, czy też nie. Był tylko jeden sposób by się przekonać. Pokonać morze pełne zdradliwych syren, piranii i ośmiornic pod władzą krakena, przejść górę najwyższą przez paszczę Smauga, przepłynąć kajakiem Ocean Atlantycki, podrapać za uchem żółwia A'Tuina, siedem nocy spędzić na cmentarzu, a jedną pełnię księżyca w opuszczonym lesie, przeżyć dzień w klatce z wygłodniałym tygrysem, włożyć do ust tarantulę, pogłaskać jadowitego... dobra, chodziło o to, że pójście do Posy, by się spytać wiązało się z pokonaniem wielu, głównie psychicznych trudności i dawało marne szanse na przeżycie. Gdyby tylko o to chodziło, pewnie by odpuścił, ale oblałam się coca-colą, a to oznacza, że wciąż było mu głupio (to nie poprawiało sytuacji) i coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że jest w niej śmiertelnie nadal zakochany i chce mieć udział w życiu swojego jedynego (miejmy nadzieję) i pierworodnego syna. Ergo - poszedł. I oto stał przed drzwiami, a w przypływie odwagi zapukał. I nawet nie uciekł. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Nie Kwi 20, 2014 7:59 pm | |
| Uporczywe wpatrywanie się w sufit dało mierne rezultaty w kontekście niemyślenia. Oczywiście, ze myślała i to bardziej niż gdyby uwaliła się na łóżku i zmusiła do spania. Dość jasnym było na jakie tematy wkroczył teraz jej umysł kiedy nie był zajęty pracą i próbami rozdysponowania swojego czasu pomiędzy pracę, odpoczynek, a syna przy jednoczesnych próbach unikania miejsc, w których pojawiał się główny sprawca jej spięcia. Najgorszy był fakt, że przy nagłym zderzeniu z jego bliską obecnością, z ciężkim sercem coraz mocniej zdawała sobie sprawę, że nie Lionell nie jest ej obojętny tak jak to sobie wmawiała przez lata. No bo czemu nigdy nie znalazła sobie kogoś innego? Bo to w końcu nie tak, że nie miała możliwości… Bo owszem, zdarzyło się, ale to nigdy nie było to. Czasem Posy zastanawiała się czy te szkolne zauroczenie nie było jej jedyną szansą na poukładanie sobie życia. Kobieta westchnęła zirytowana i przeciągnęła się słysząc pukanie. Z lekkim ociąganiem zeszła z fotela i trochę się poprawiając otworzyła drzwi. Dopiero kiedy uniosła głowę jej twarz zmartwiała. No jak inaczej miała zareagować na JEGO właśnie obecność na korytarzu? Krzyk byłby chyba najbardziej prawdopodobny, bo od momentu pierwszego spotkania tak właśnie się z nim porozumiewała. - Lio. – Powiedziała w końcu cicho. Chyba po raz pierwszy od kilku lat wypowiedziała jego imię. Lekko zmarszczyła brwi i odsunęła się od wejścia robiąc kilka kroków w głąb niedużego pokoju. Miała głupie uczucie, że swoim natarczywym myśleniem o jego osobie sama go sobie tu wywołała. I choć przecież nie była pijana to było to jedyne, choć mało racjonalne, wyjaśnienie, które przychodziło jej do głowy.
|
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Nie Kwi 20, 2014 8:08 pm | |
| Gdy drzwi się otworzyły mimowolnie przymknął oczy, bo zawsze na krzyk reagował przymknięciem oczu. Posy znalazła sobie dziwne upodobanie w krzyczeniu na niego. Krzyczała, kiedy miała się witać, bo przy ludziach wypadało, kiedy mu rozkazywała, zakazywała, groziła i ogólnie już zapomniał jak brzmi jej głos gdy nie jest napięty. A brzmiał pięknie. Szczególnie gdy wypowiadała skróconą formę jego imienia, pierwszy raz od tak dawna. Ale on nie zapomniał i gdyby zrobił chociaż trochę mniej głupstw niż zrobił, z pewnością porwałby ją w ramiona i zacałował na śmierć, bo od kiedy pierwszy raz tak się zwróciła, zrozumiał, że do siebie należą. Przejście z "Lionella" na "Lio" znaczyło dla niego chyba więcej nawet niż pierwszy pocałunek. - Po.. - ale to wcale nie oznaczało, że to nie jest podstęp. - Dzień do... Dobry wieczór. - przywitał się i już był przygotowany, by zwięźle odpowiedzieć na oschłe "czego?", kiedy dziewczyna (naprawdę ma już 29 lat?) zupełnie nieoczekiwanie niemal zaprosiła go do środka. Prędzej spodziewał się ataku terrorystycznego w Durmstrangu, więc miał nadal dziwne wrażenie, że zaraz ktoś wbije mu siekierę w plecy albo obleje kwasem. Ale chociaż szedł naprzód, wciąż żył. I coraz bardziej ogarniał go delikatny zapach, który był charakterystyczny dla miejsc zamieszkanych przez Posy. Zapach czystości, jej perfum i proszku do prania. I jeszcze czegoś, czego nie umiał zidentyfikować jako facet. - Ja... - zaczął, ale oszołomiony tym, że zaszedł tak daleko kompletnie zapomniał o co chodziło. A ona nie wyglądała, jakby miała zamiar go poganiać. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Nie Kwi 20, 2014 8:39 pm | |
| Powinna była unieść głos i powinna być nieprzyjemna, bo przecież zasługiwał na to na całej linii! Ba! Powinien nawet oberwać, za to, że przez wszystkie lata, z radością, ale jednak sama wychowywała ich syna. Syna, który był najwspanialszym dzieciakiem na świecie, a którego Lio po prostu nie chciał. I nawet nie chodziło o to, że zostawił ją choć była tak w niego wpatrzona i tak zakochana, tylko o Gil’a. I powinna być zła i okropna dla niego jak przez ostatnie tygodnie, ale, może to wina rozluźnienia, może lekkiego rauszu, albo tych wszystkich rozmyślań, wcale nie była wściekła kiedy zobaczyła go przed drzwiami. Poczuła się bardziej, jakby zobaczyła go znowu, jako siedemnastoletniego chłopaka, kiedy po raz pierwszy, trochę niepewnie przechodzili w nieco bliższe relacje… Założyła ręce za plecy i oparła się nimi o brzeg wysokiego łózka. Dziwnie się czuła i widziała, że nie jest w tym osamotniona. Westchnęła nagle kiedy się przywitał i nerwowo rozejrzała się po pokoju, który aż do tego momentu był chyba jedynym pomieszczeniem, co do którego Posy miała pewność, że jest „wyzbyty” jego obecności. Jak miała zachowywać pozory tych emocji, które dotychczas nią targały kiedy w tym momencie była tak okropnie i na przekór spokojna. - Czy coś się stało? – Zapytała kiedy przerwał tuż po tym jak zaczął coś mówić. Niestety wiedziała, że jej zakazy spełzały na niczym, bo Gil coraz częściej wspominał z szerokim uśmiechem o lekcjach latania i o samym nauczycielu. I choć wtedy trochę nią trzęsło, to w końcu w jaki sposób miała dopilnować tego, żeby jej syn nie ekscytował się zajęciami o lataniu, które tak uwielbiał? Gotowa więc była na jakieś rewelacje z boiska. Niespodziewanie przez jej głowę przetoczyło się pytanie czy Lio kogoś miał… ma i od razu odwróciła się do niego plecami próbując przekonać samą siebie, że nie powinno jej to ani trochę obchodzić. W najmniejszym nawet stopniu. W końcu minęło jedenaście lat. Jedenaście lat, Posy. - Może usiądziesz? – Zapytała i odwróciła się z powrotem w jego stronę. Skinęła głowa w stronę dwóch foteli stających w kąciku. – Chyba, że wolisz stać w progu…
|
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pon Kwi 21, 2014 11:04 am | |
| Nie wiedział co ma zrobić z oczami, patrzeć na nią, czy też nie. Miał również problem z rękami, jak zwykle w momentach zdenerwowania. Jego palce wygrywały gdzieś na spodniach (czy tam szacie) dziwne melodie. To była bardzo dziwna sytuacja. - Gilbert trochę szaleje - 'pewnie ma to po mnie', dodałby, ale wtedy z pewnością dostałby w twarz - bardzo dobrze sobie radzi i nie ma problemów, ale jeśli ktoś mniej radzący sobie może ucierpieć, jeśli będzie chciał mu dorównać. Pewnie będę zmuszony dać mu niedługo szlaban, a sama wspominałaś, żebym się zanadto nie zbliżał, więc... porozmawiaj z nim, albo zrób jak uważasz, ale nie będę miał innego wyjścia. - wyrzucił z siebie. To byłoby w sumie na tyle, teraz mógłby pożegnać się i wyjść. Ale stał, uparcie stał, bo go nie wyganiała. A on czekał zbyt długo. Tak, jedenaście lat to zdecydowanie długi czas. I właśnie teraz musiał powiedzieć parę rzeczy, które powinien powiedzieć już dawno. Bo jeśli nie powie teraz, to nie powie nigdy i na zawsze zaprzepaści swoją szansę na wyzbycie się chociaż w części wyrzutów sumienia i kontaktu z Gilbertem. - Wolę stać. - stwierdził z dziwną miną i splótł ręce na klatce piersiowej - Ale ty usiądź. - to brzmiało bardziej jak prośba, chociaż składnię miało rozkazu - Chciałbym ci o czymś powiedzieć. Nie musisz odpowiadać, patrzeć na mnie, po prostu tego wysłuchaj, dobrze? - tylko się zgódź. Pomóż mi. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pon Kwi 21, 2014 3:23 pm | |
| Posy westchnęła ciężko kiedy usłyszała, że Gil już się zaaklimatyzował. Choć i tak tym razem starał się jej udowodnić, że wcale nie będzie rozrabiał i że umie przetrwać bez zbędnych szlabanów. Wjechanie mu na ambicję dawało pewne rezultaty, ale Josephine nie spodziewała się nagłej przemiany swojego syna. - To do niego podobne. – Wydusiła z siebie w końcu i spojrzała znacząco na Lio. – Popisywanie się. – Przetarła oczy wierzchem dłoni i pokiwała głową. – Na pewno z nim pogadam. Nie wiem czy to coś da, ale jeśli będzie trzeba to daj mu ten szlaban. Nie możesz go przecież traktować inaczej niż pozostałych uczniów. – Musiała być rozsądna, a teraz kiedy się zrelaksowała i udało jej się odrzucić od siebie wszystkie te niezdrowe emocje, widziała to o wiele wyraźniej. Bawiła się dłońmi, które trzymała za plecami i kiedy odmówił poczuła się trochę nieswojo we własnym pokoju. A kiedy już powiedział żeby to ona usiadł coś w niej, mimowolnie, zaczęło się buntować i sprzeciwiać. I do tego te poważne słowa. Chciałbym ci o czymś powiedzieć. Już wiedziała o co chodzi i czy nie chciała tego od wielu lat? Wyjaśnień? W tej chwili najchętniej wypchnęłaby go za drzwi i rzuciła się w wir pracy. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem i lekko pokręciła głową. Miała nadzieję, że tego nie zrobi, że zrezygnuje, ale nie powiedziała nic. Zacisnęła tylko usta i patrzyła prosto na niego. Dalej opierała się o brzeg łóżka, bo gdyby teraz usiadła czułaby się kompletnie bezradna…
|
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pon Kwi 21, 2014 7:33 pm | |
| Pokiwał głową. - Postaram się tego nie robić. - stwierdził mimo wszystko, żeby zaraz nie podejrzewała go o specjalne karanie Gilberta, żeby mógł spędzić trochę czasu, chociaż prawdę mówiąc nie miałby osobiście nic przeciwko. Nie chciała usiąść. Powinien się spodziewać, że mimo wszystko nie będzie chciała go wysłuchać, bo spóźnił się wiele lat. Czy to było coś, na co mogliby się przygotować? Zdecydowanie nie. Mimowolnie zrobił krok w jej stronę. - Posy. - odważył się powiedzieć cicho i niespodziewanie miękko. Jego dłoń całkowicie niezależnie od umysłu musnęła dłoń Travert. - Rozumiem, że nie chcesz tego słuchać. Gadanie przecież nie odwróci czasu. Ale błagam cię, powiedz mi tylko jedną, jedyną rzecz, powiedz tylko, czy mogę... pozwól mi walczyć. Daj choć cień nadziei, zrobię wszystko, jeśli mi pozwolisz, a jeśli jestem dla ciebie niczym, to powiedz, a nigdy więcej mnie nie zobaczysz. - powiedział z dziką determinacją, doskonale zdając sobie sprawę, że 'teraz albo nigdy'. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pon Kwi 21, 2014 9:38 pm | |
| Był jedynym mężczyzną na świecie przy którym czuła się jakby nie panowała nad sytuacją. Zawsze wyważona, spokojna, świadoma tego co musi zrobić... A przy nim, od zawsze, była inna. Nie umiała kontrolować siebie, albo robiła to w znacznie mniejszym stopniu. Miała wrażenie, że to znów się dzieje i była przerażona. Pominę już kwestię Gilberta, bo Posy od początku wiedziała, że koniec końców tych dwoje będzie miało kontakt choćby próbowała zaprzeczać i zabraniać, czy ingerować w to innymi sposobami. Drgnęła nerwowo kiedy Lionell podszedł bliżej i opuściła wzrok na podłogę. - Proszę, nie... - Szepnęła jeszcze zanim się odezwał i powiedział jej imię. A kiedy dotknął jej dłoni szarpnęła nią lekko. Wciąż wpatrując się w palce swoich bosych stóp starała się nie słuchać tego co mówił, ale słowa same wdzierały się do jej głowy. - Czasu? - Parsknęła przerywając mu w pół słowa. - To co tak błaho nazywasz czasem to jedenaście długich lat. Jedenaście. - Wydusiła z siebie kiedy już skończył. - A ja czekałam Lio... Ale nie wróciłeś i nigdy nie odezwałeś się ani jednym słowem. Czego więc ode mnie wymagasz? - Zadrżała na całym ciele i objęła się ramionami jednocześnie przerywając dotyk jego dłoni. Był tylko jeden problem w tej sytuacji. Nie mogła podnieść oczu, bo gdyby tylko zobaczył jej wzrok od razu by wiedział, że nie może potwierdzić jego ostatniego zdania. Wbrew sobie, wbrew rozsądkowi, wbrew złości, żalu i rozgoryczenia i tym wszystkim nagromadzonym latom nie mogła powiedzieć, że jest dla niej niczym. |
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Wto Kwi 22, 2014 10:18 am | |
| Doskonale wiedział, że dziewczyna czuje się nieswojo i powinien się odsunąć, to na pewno, a najlepiej odejść i nie wrócić. Ale przez jedenaście lat odkładał to wszystko, tłumacząc się tym, że nie ma prawa ingerować w jej życie po tym co zrobił. I nieważne, czy myślał o tym pół roku później, dwa lata czy pięć, zawsze było już za późno. I teraz mógł po raz kolejny powiedzieć: czas minął, ale nie mógł. Nie teraz, gdy była na wyciągnięcie ręki, jej włosy niesfornie kręciły się i pachniały szamponem, i nie po tym, jak spotkał się oko w oko z Gilbertem, który na każdej lekcji uświadamiał mu, jak wiele stracił. - Dwa lata temu byłoby lepiej? - zirytował się, chociaż wcale tego nie chciał. Mógł ją tylko jeszcze bardziej zrazić, a tego z pewnością nie pragnął. - Nie cofnę tego wszystkiego, chociaż chciałbym, ale stoję przed tobą TERAZ i pytam, a ty nie chcesz mi odpowiedzieć. - w sumie to nie jest nic dziwnego, no ale... - Chcę tylko odpowiedzi, Posy, nic więcej. Nie chcesz, żebym cię przepraszał, więc daj mi szansę albo wykop stąd. - nie odsuwał się, może nawet przybliżył, choć wcale nie miał takiego zamiaru. Nie mogła teraz nic nie powiedzieć, musiała się zdecydować. Może to było brutalne, kazać jej decydować tak po prostu, w ciągu chwili, ale przecież miała, o ironio, jedenaście lat na myślenie o tym wszystkim. A teraz musiała zdecydować zgodnie z sercem, a nie rozsądkiem. - Może nie uwierzysz - zaczął zanim jeszcze odpowiedziała, bardziej do siebie niż do niej, wpatrując się gdzieś w odległy punkt - na pewno nie uwierzysz, ale przez te jedenaście lat chciałem się prosić o wybaczenie, wrócić i błagać, ale za każdym razem, kiedy widziałem cię uśmiechniętą z coraz starszym Gilbertem zdawałem sobie sprawę, że po tym co zrobiłem nie mam prawa wdzierać się w wasze życie. Im było później, tym bardziej żałowałem, ale stawało się to też trudniejsze. I byłbym idiotą - chociaż w sumie jestem, skoro stchórzyłem i uciekłem przed odpowiedzialnością, zostawiając dwie tak cudowne osoby jak ty i Gilbert - ale byłbym totalnym kretynem, gdybym nie zrobił nic, kiedy pojawiłaś się tutaj. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Wto Kwi 29, 2014 10:52 am | |
| Cofając się jak tylko mogła nie zdziałała nic, bo też nie było to zbyt wielka odległość. Jedynie przycisnęła się plecami bardziej do łóżka jakby podświadomie próbując zachować ten dystans, który narastał przez lata. Ale teraz kiedy jej głowa odrobinę ciążyła po alkoholu, a myśli nie potrafiły się skupić na niczym innym prócz niego. Zwłaszcza, że sytuacja była tak niecodzienna. A pomyśleć że tyle razy myślała o tym jak to będzie spotkać go znowu… - Nie wiem! Może! – Krzyknęła podniesionym głosem kiedy się zdenerwował. Uniosła dłonie przed siebie i w pierwszym odruchu chciała go od siebie odsunąć, ale tylko przyłożyła je do klatki piersiowej i zaciśniętymi ustami słuchała jego słów. Nie chciała słyszeć słów, na które będzie musiała odpowiedzieć. – Ja nie znam odpowiedzi Lio… - Szepnęła wpadając mu w słowo i wzięła głęboki oddech kiedy jeszcze bardziej się do niej przysunął. Błądziła wzrokiem dookoła, zwyczajnie nie chcąc patrzeć prosto w jego twarz. Co by było gdyby spojrzała? Wbrew całemu swojemu zdrowemu rozsądkowi pozwoliłaby mu… A nie chciała, nie mogła. Już nawet nie chodziło o Gila. Chodziło o nią, a ona tak strasznie się bała. Bała się, że jeśli to wszystko zacznie się od nowa to powtórzy się cały schemat, znów będzie cierpiała, znów na końcu zostanie sama. Bała się, że znów przepadnie, a wszystkie lata kiedy próbowała zapomnieć po prostu spełzną na niczym. Spojrzała na niego dopiero kiedy znów zaczął mówić. Zrobiła to bezwiednie, bo nie wiedziała, że Lionell bywał w miasteczku. Poczuła jak jej serce zaczyna mocniej kołatać. Z jakiejś nieuzasadnionej radości i wściekłości za razem. - Byłeś w Yvoire. – Czuła, że jej podbródek zaczyna delikatnie drgać, a całe emocje, które starała się tłumić nie da rady dłużej utrzymać w ryzach. Nagle teraz stało się to niemożliwe do wykonania. Zasłoniła usta dłonią i odsunęła się od niego. Odeszła kilka kroków i sama nie wiedziała co ma dalej zrobić. Rozejrzała się dookoła i kilka razy zakręciła próbując odejść w jedna to w druga stronę. Dłońmi otarła oczy i w końcu, po raz pierwszy spojrzała na Lio tak naprawdę. Prosto w oczy i pomyślała o tych wszystkich momentach kiedy faktycznie chciała mieć go obok siebie. – Co ja powiem Gilbertowi? – Zapytała na koniec niejednoznacznie i jeszcze nie do końca świadomie dając swoją odpowiedź.
|
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pią Paź 31, 2014 1:49 pm | |
| Patrzył na nią z uwagą, nie ruszając się nawet o milimetr. Nie odzywał się, nie chciał przeszkadzać, a poza tym nawet nie wiedział, co mógłby powiedzieć. Teraz decyzja należała tylko do niej i nie miał prawa jej teraz wyprowadzać z równowagi. Skinął tylko głową, przyznając, że odwiedzał miasto w którym mieszkali. Bywał tam średnio raz do roku, mniej więcej w czasie urodzin Gilberta, żeby zobaczyć ich chociaż przelotnie. I nigdy nie odważył się podejść, choć za każdym razem pragnął tego bardziej niż czegokolwiek innego. Ale teraz się to zdarzyło, oddał jej na tacy swoje serce i odmową mogła je przebić. Ale czuł, że tego nie zrobi. A kiedy spojrzała mu w oczy, miał już pewność. - Prawdę. - stwierdził przytomnie, wciąż nie wierząc w to co powiedziała. Dopiero po chwili dotarło to do niego. - Posy. - szepnął miękko, podchodząc bliżej i nieśmiało, delikatnie sięgając dłonią do jej twarzy. Po chwili zawahania odgarnął kosmyk jej włosów za ucho, muskając palcami jej policzka. Tak bardzo chciał ją przytulić, ale nie wiedział, jak Posy zareaguje.
|
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pią Paź 31, 2014 2:51 pm | |
| Alkohol mieszał jej w głowie i Lio mieszał jej w głowie. Jeszcze przed chwilą, tego samego dnia nie chciała go widzieć na oczy, chciała skupić się na pracy robić to co do niej należy, ale bycie z nim sam na sam, znów, zmieniało wszystko. Diametralnie. Cała zbieranina emocji związana z nim wyrzucała ją z jej strefy komfortu, którą sobie stworzyła. I chciała w tej chwili powiedzieć „nie” w odpowiedzi na wszystkie jego pytania i prośby, ale nie potrafiła. Zacisnęła usta kiedy pokiwał głową i z jednej strony poczuła, że jednak gdzieś był w ich życiu, pojawiał się choć go nie widziała, z drugiej poczuła kolejną falę żalu, że nigdy nie zrobił nic więcej. Zresztą, miała wrażenie, że chyba nigdy nie pozbędzie się tej zadry, która w niej tkwiła. Uświadomiła sobie, że taką ma dopiero tutaj, w Instytucie kiedy zobaczyła go po raz pierwszy, na zebraniu, bo przez ostatnie lata wmawiała sobie, że jest z tym wszystkim pogodzona. Westchnęła nieco spazmatycznie i odwróciła głowę żeby móc uspokoić się choć trochę, bo niespodziewanie przyznała przed nim, i w końcu przed samą sobą, że to co czuła do niego nigdy się nie skończyło. Po chwili jednak przechyliła lekko twarz i przytuliła ją do jego dłoni. - Dlaczego to musisz być ty… Znowu ty. – Powiedziała cicho i przymknęła oczy. Uniosła rękę i przytrzymała jego dłoń przy swojej twarzy. Jeszcze mu nie wybaczyła, ale chyba weszli właśnie na dobrą drogę.
|
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pią Paź 31, 2014 3:41 pm | |
| Uśmiechnął się, kiedy przytuliła się do jego dłoni i nie mógł powstrzymać się od tego, by ją przytulić. Trochę nieporadnie, bo nie robił tego od jedenastu lat, ale zapomniał o tym gdy tylko zamknął ją w swoich ramionach. Zapach, dotyk - powróciły wspomnienia sprzed lat. Po raz kolejny zauważył jak pasują do siebie ich ciała. Głowa Posy idealnie pasowała do jego szyi i ramienia, i inne takie. Była ciepła, krucha i nie chciał jej wypuszczać z rąk. Potarł policzkiem i jej włosy, śmiejąc się cicho. - To dlatego, że nie umiem bez ciebie istnieć. - stwierdził cicho, muskając ustami jej czoło. Nie miał zamiaru jej puszczać, zdecydowanie nie. Zbyt długo bał się ją przytulić, by teraz pozwolić jej tak szybko odejść. - Zobaczysz, że... albo nie będę nic mówił. Liczą się czyny, nie słowa. - mruknął odchylając się nieco by spojrzeć jej w oczy. Taka delikatna. Przytulił ją mocniej, jakby miała się mu rozpłynąć pomiędzy palcami. Zaczynał szaleć z tego szczęścia. Ale nie mógł przecież jej straszyć swoim nadmiarem czułości, a miał ochotę zacałować ją niemal na śmierć. Dlatego tylko patrzył. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Sob Lis 01, 2014 6:20 pm | |
| Na początku trochę się spięła kiedy ją przytulił. Nie była przygotowana, a jej podświadomość działała tak, że odruchowo chciała się wyplątać z tego uścisku. Trwało to jednak tylko kilka sekund, bo uniosła dłonie i trochę wystraszona, zdezorientowana położyła je na jego ramionach. Chwilę później przesunęła je na jego kark i zacisnęła je mocniej. Musiała chyba nawet wspiąć się odrobinę na palce, ale zrobiła to, bo już nie mogła się powstrzymać przed tym, żeby go przytulić. W tym momencie odpuściła, musiała, nie było innego wyjścia, bo tak bardzo tęskniła za tym żeby znów go zobaczyć, żeby znów poczuć jak pachnie... Podobno pierwszą rzeczą jaką zapomina się o człowieku, z którym nie widziało się długi czas, jest głos. Cóż, Posy nigdy nie zapomniała jego głosu. Pamiętała jak wypowiadał jej imię kiedy jeszcze byli nastolatkami i niekoniecznie za sobą przepadali, pamiętała powoli zmieniający się ton jego głosu kiedy jej o czymś opowiadał. - Tęskniłam. - Kiedy lekko się odsunął przymknęła powieki i pomyślała, że nie chce brzmieć ckliwie, co z kolei świadczyło o tym, że alkohol powoli się ulatniał. Zacisnęła palce jednej ręki na nadgarstku drugiej i jeszcze na chwilę przytuliła się do niego i odganiała niepokojące myśli. Chciała żeby to o czym mówił było prawdą, żeby jej pokazał co czuje, bo ona wiedziała, że tak łatwo wcale nie pójdzie. Przesunęła nieco głowę i oparła się czołem o jego czoło. - Lio... |
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Sob Lis 01, 2014 7:14 pm | |
| On również nie zapomniał. Nie zapomniał jej głosu ani spojrzenia. Zapomniał jedynie jaka jest krucha i jak idealnie leży w jago ramionach. I zapomniał jak miękkie i ciepłe są jej usta podczas pocałunku, choć wiedział, że żadna z całowanych przez niego kobiet nie dorównywała tym ustom nawet w najmniejszym ułamku. Bo tak, to fakt, całował inne kobiety przez te jedenaście lat. I nie tylko. Głaskał jej włosy, kark, ramiona, plecy. Nie mógł nacieszyć się jej dotykiem, była taka delikatna i cieplutka, jak malutka kluseczka po prostu. Zawsze widział w niej istotę, którą należy się opiekować i o którą trzeba dbać, chociaż no, jedenaście lat temu jakoś o tym zapomniał. - Ja za tobą też, kochanie. - szepnął, ostatnie słowo wypowiadając niemal bezgłośnie. Pocałował ją znów w głowę i w czoło, i w nos, i wreszcie bardzo nieśmiało nachylił się do jej ust. Miał nadzieję, że go nie odepchnie, nawet jeśli nie pozwoli się pocałować. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Pon Lis 03, 2014 6:41 pm | |
| Chyba tylko on widział ją taką… delikatną. Może to była prawda. Może właśnie taka była naprawdę pod przykrywką silnej, niezależnej i samodzielnej Josephine. I tylko on to widział. Albo była taka przy nim. Na pewno była taka przy nim, zawsze sprawiał, że czuła się mała, w dobrym tego słowa znaczeniu. Uśmiechnęła się po raz pierwszy od długiego czasu kiedy zaczął ją całować, ale mimowolnie obróciła twarz kiedy zbliżył się do jej ust. To wszystko było takie nierealne, a ona nie do końca wiedziała jak to się stało, że w jednej chwili na niego krzyczała, a teraz nie chciała żeby odchodził. Tylko, że… wciąż czuła żal. - Potrzebuję czasu. – Ciągle mówiła cicho, szeptem, choć dookoła nie było nikogo i nikt ich nie słyszał. Ciągle się też uśmiechała, lekko, trochę smutno, jakby chciała go tym uśmiechem przeprosić. – Chciałabym, ale jeszcze nie teraz. Muszę się przyzwyczaić… - Zsunęła ręce z jego ramion i lekko się odsunęła. – Przyzwyczaić do tego wszystkiego, twojej obecności. Teraz jestem zdezorientowana. Odrobinę.
|
| | | Lionell H. Sounge Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia Liczba postów : 26 Join date : 11/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Sro Lis 05, 2014 5:12 pm | |
| Patrzył na nią z uwagą, mimo wszystko wciąż lekko się uśmiechając, jakby chciał jej dodać otuchy. A może sobie? Nie widać było po nim zawodu, właściwie chyba go nie czuł, bo spodziewał się, że to zbyt szybko. Dziwniejsze byłoby chyba, gdyby na ten pocałunek pozwoliła. - Spokojnie, Posy. - szepnął, całując ją w nos i owijając wokół jednego z palców kosmyk jej rozpuszczonych włosów. - Nigdzie się nie spieszymy. - dodał z szerszym uśmiechem. On nie miał zamiaru już nigdzie i nigdy uciekać, nie po ponownym poznaniu tej delikatności i ciepła, którym go obdarzała nawet teraz, chociaż była wciąż niepewna. Jemu to nie przeszkadzało, a nawet gdyby tak było, nie miał prawa narzekać. Teraz miał prawo jedynie być najszczęśliwszy na świecie. I był. - Nie będę robił nic, czego nie chcesz. - poinformował ją tylko, odsuwając się nieco. Może to było dla niej za dużo kontaktu fizycznego jak na jeden raz. |
| | | Posy Travert Skąd : Francja; Yvoire Liczba postów : 21 Join date : 14/02/2014
| Temat: Re: Posy Travert Nie Sty 11, 2015 10:14 pm | |
| - Tylko już nie znikaj Lio. Nie możesz mi tego zrobić drugi raz. – Powiedziała jeszcze. Bo drugi raz chyba by tego nie przeżyła. Znaczy musiałaby, dla Gila. Ale nie byłaby już taka sama. Wszystko na co pracowała przez te lata padłoby jak za dotknięciem różdżki. Wbiła w niego proszące i trochę niepewne spojrzenie, bo to była ostatnia szansa, żeby powiedzieć sobie samej nie. Jeśli on nie był pewny, to ona nie mogła się w to pakować znowu. Jeśli nie miał stu procentowej pewności. Zjechała dłonią po jego ramieniu i na chwilę splotła swoją rękę z jego. – Bo jeśli nie jesteś pewny to ja nie mogę… Musisz być pewny. - To było bardzo ważne, to co powie. Dla niej i dla Gila. Bo jeśli istniał cień możliwości, że znów powtórzy się ta sytuacja sprzed kilkunastu lat.. Jeszcze miała czas żeby się wycofać, zrezygnować z posady, zabrać syna i wrócić do Yvoire. Była wojna, nikt by nie wnikał w to jaka pobudka kierowała wyjazdem. Miała syna, martwiła się... i nikt by się nie dopominał. Na plecy chuchała jej cała kolejka amnezjatorów chcących zająć jej miejsce. Ale tak bardzo nie chciała wykorzystywać tej możliwości. W tym momencie jak niczego na świecie chciała usłyszeć, że jest pewny na sto procent, na więcej niż sto. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Posy Travert | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |