Durmstrang Time
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Lionell H. Sounge

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lionell H. Sounge

Lionell H. Sounge
Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia
Liczba postów : 26
Join date : 11/02/2014

Lionell H. Sounge Empty
PisanieTemat: Lionell H. Sounge   Lionell H. Sounge Icon_minitimeCzw Lut 13, 2014 4:29 pm

Lepiej żyć jeden dzień jak lew niż 100 lat jak owca.
Lionell H. Sounge Tumblr_mbp09kroVZ1qkdght
Lionell Heath "Lionheart" Sounge
Joseph Gordon-Levitt


      Imiona: Lionell Heath
      Nazwisko: Sounge
      Wiek: 29 lat
      Data urodzenia: 17 stycznia
      Miejsce zamieszkania: obecnie Norwegia
      Praca: nauczyciel latania na miotle
      Status materialny: zamożny
      Status krwi: teoretycznie czysta
      Dodatkowe: -
      Różdżka: sekwoja, sierść Nundu, 13, 5 cala, dość sztywna


Lionell H. Sounge Tumblr_mc97agKTif1rnm6iko1_500
OPIS POSTACI

      Nie ma chyba osoby o dziwniejszym pochodzeniu niż Lionell. Cofnijmy się do początku, do czasów jeszcze przed jego narodzinami. Blaithin Doremont, choć urodzona w arystokratycznej rodzinie czarodziei z dziada pradziada nie miała w sobie talentu magicznego za grosz. Była po prostu charłakiem, co dla jej rodziców stanowiło wielki dramat. Nie wysłali jej do szkoły, tłumacząc się złym stanem zdrowia, ba, z rodzinnej Francji wywieźli ją do ciotki, do Nowej Zelandii, bo tam podobno lekarz stwierdził dla niej lepszy klimat. Tak czy inaczej, czarna owca rodziny wychowywała się samotnie, określana jako ta gorsza i ukrywana przed światem. Zabraniano jej kontaktów z rówieśnikami, dziećmi znajomych, ale pozostawiona sama sobie wymykała się z domu i bawiła z mugolami. Sprawiło to, że nie czuła się tak wyobcowana, a zarazem nie pogrążyła się w kompletnej samotności. W wieku osiemnastu lat oznajmiono jej, że zaręczona jest z Martinem Sounge. Oznajmiono. Pochodził ze starej, czarodziejskiej rodziny, która podupadła i wyraził możliwość wzięcia jej za żonę pomimo "strasznych dolegliwości, które odebrały jej możliwość czarowania". Zwyczajnie brakowało mu kasy. Problem był taki, że Blaithin była zakochana z wzajemnością w Hectorze Allemond. Hector po zakończeniu szkoły wyrzekł się magii całkowicie, złamał różdżkę i wrócił do swojej mugolskiej rodziny. Rodzice Blaith nie chcieli zaakceptować ich związku ze względu na to, że pragnęli ciągłości magicznej. Ostatecznie dziewczyna wyszła za Martina, łamiąc tym samym serce Hectora, z którym od paru tygodni była w ciąży. Trudno powiedzieć, żeby jej życie było szczęśliwe, nawet po narodzinach Lionella. Doskonale wiedziała o kochankach męża, domyślała się również, że jej syn bezprawnie nosi nazwisko Sounge. Chciała go jednak chronić, bała się rodziny a także wykluczenia. Lio miał 12 lat, kiedy okazało się, że jego matka ma raka w jednym z ostatnich stadiów. Wtedy coś w niej pękło - zażądała rozwodu i wróciła do Nowej Zelandii, odnalazła Hectora, który jakiś czas wcześniej stracił w wypadku żonę i przez dwa lata, jakie jej pozostały, byli razem. Lio pozostał prawnie pod opieką Martina, ale często odwiedzał matkę i jak się dowiedział - swojego prawdziwego ojca. Jego odwiedziny stały się częstsze, kiedy posiadł umiejętność teleportacji. No tak, nie wspomniałam, że chodził do Beauxbatons. Matka umarła, jakiś czas później również Hector, który po prostu stracił sens życia. Lionell pozostał sam, bo trudno było mówić o jakiejkolwiek miłości ze strony Martina czy jego kolejnych... towarzyszek?
      Siłą rzeczy nie był zbyt dobrym dzieckiem. Niedoceniony i przez długi czas niekochany, po przejściach, wyrobił w sobie mechanizm obronny, stając się pozornie nieczułym i aroganckim chłopcem. Bezczelny, egoista, z dziwnym poczuciem humoru. Poprawił się nieco pod wpływem Hectora, ale po jego śmierci wszystko było jeszcze gorsze. Parę razy niemal wykopali go ze szkoły, tym bardziej, że wcale nie czuł jakiejś szczególnej chęci do uczęszczania tam. Gdyby nie magia, wszystko byłoby proste, jego rodzice byliby razem szczęśliwi, a on miałby normalną rodzinę. Miał siedemnaście lat, kiedy poznał Posy. Początkowo wcale nie uważał tego za coś niezwykłego. W sumie, znał ją jej wcześniej, z korytarzy, z zajęć, kiedy irytowała go swoim ułożeniem i wszystkowiedzeniem. Ale właśnie w tamtym roku doprowadził do wybuchu na lekcji eliksirów i profesor wyznaczył swoją najlepszą uczennicę - właśnie Posy, by trochę mu pomogła. Była tym zachwycona chyba tak jak i on. Często nie przychodził na umówione spotkania, bo miał akurat coś lepszego do roboty, w stylu - poderwę nową dziewczynę, z kimś się pobiję... W końcu jednak powoli zaczęli się do siebie przekonywać i faktycznie wiodło mu się z eliksirów coraz lepiej. Nawet nie zdali sobie sprawy, kiedy był już na tyle dobry, że mogli przerwać te korepetycje, ani że nie omawiają już składu eliksiru, a śmieją się z żartu. Zbliżali się do siebie, tak odmienni, a jednocześnie niczym dwa puzzle. Ale to nie mogło dobrze się skończyć. Pod koniec roku, ich ostatniego, okazało się, że Posy jest w ciąży. Przyjął to wyjątkowo, zdumiewająco wręcz spokojnie. Zbyt spokojnie. Jego ojciec miał go gdzieś, rodzice Posy wyrazili niemą zgodę i ta młoda dwójka miała tak wcześnie rozpocząć wspólne życie. Ale to byłoby zbyt piękne. Wszystko szło dobrze, aż do momentu pierwszego usg (bo nie bali się mugolskich wynalazków, nie nie), kiedy Lionell zobaczył na ekranie małego człowieczka z bijącym serduszkiem. Nie odzywał się ani w trakcie drogi do domu, ani później. Wieczorem poszedł po cukier. I nie wrócił.
      Zmienił się bardzo pod jej wpływem, otworzył, spoważniał, nauczył się kochać, ale nie był gotowy na to, by zostać ojcem. Tam, w gabinecie lekarskim zdał sobie sprawę, że to nie tylko gadanie, ale prawda. I stchórzył. Wsiadł w pierwszy lepszy pociąg, wałęsał się po kraju bez sensu i w końcu wyjechał do Nowej Zelandii. Postanowił pójść na akademię muzyczną, instrumentalistykę. Jej największym marzeniem było zawsze zostać muzykiem, co pochwalali jego prawdziwi rodzice. Chciał zapomnieć o magii, o Beauxbatons, o Posy, o wszystkim. Ale nie umiał. W dzień planowanych narodzin ich małego Gilberta stał pod szpitalem w ciemnych okularach i czekał, aż zobaczy Posy i małego razem, całych i zdrowych. Stał przez dwa dni, bez ruchu, bo dopiero wtedy ich wypisano i kiedy dostrzegł Posy i zawiniątkiem w rękach i jej rodziców, odszedł. Ale to nie uspokoiło jego nerwów. Powoli pogrążał się w depresji. Na ostatnim roku studiów rozpoczęły się zaostrzone prześladowania brudnej krwi. Martin wreszcie przypomniał sobie o Lionellu i zmusił go, by rozpoczął JAKIEKOLWIEK studia magiczne, by nie wzbudzać podejrzeń i nie działać na niekorzyść rodziny Sounge. Lionell chciał uciec od Francji i dlatego wybrał najbardziej oddaloną szkołę - Durmstrang, gdzie po zakończeniu studiów rozpoczął nauczanie latania. W sumie niezbyt do długo, ale trochę czasu minęło.
      Jest pozytywnym, choć trochę zagubionym i nieszczęśliwym człowiekiem. Nie umie sobie poradzić z poczuciem winy, że porzucił Posy i Gilberta. Czasami rozluźnia się i jest bardzo sympatycznym człowiekiem, ale kiedy tylko przemknie mu choćby przez myśl jakieś wspomnienie, natychmiast następuje zmiana nastroju. Poza tym, niepoprawny buntownik, uparciuch, trochę zbyt szczery, trochę zbyt bezpośredni i z dużym dystansem i ironią w zanadrzu. Jest jak sinusoida - czasami bardzo aktywny, a czasami taki, jakby ktoś wybrał w nim funkcję "oszczędzanie energii".


DODATKOWE

      - niemal skończył akademię muzyczną, jako pianista
      - zawsze chciał zostać pianistą
      - kilkanaście razy był we Francji, by zobaczyć Posy i Gilberta - nigdy im się nie pokazał, ale chciał chociaż wiedzieć, jak się mają
      - zwykle ma koszmary
      - w młodości był ścigającym
      - kilka razy był w ciężkim stanie, bo dostawał tłuczkiem
      - czuje się bardziej mugolem niż czarodziejem
      - nie ma kontaktu ze swoją rodziną
      - właściwie nie ma twardych dowodów, badań, że nie jest synem Martina, ale WIE, że nie jest
      - zna kilka języków, jest poliglotą i lingwistycznym geniuszem
      - interesuje się mechaniką, elektroniką i robotyką
      - właściwie nie wiadomo, dlaczego otrzymał przydomek Lionheart, może ze względu na odwagę
      - nie cierpi gadów i w sumie dużej części magicznych stworzeń
      - jest utalentowanym czarodziejem, ale niezbyt go to obchodzi
      - dobrze radził sobie z przedmiotami, które nie wymagają dużej ilości nauki, ale talentu
      - od czasu rozstania z Posy, a właściwie od zawsze nie umie stworzyć związku, choć miewa hm... koleżanki?

Lionell H. Sounge Tumblr_mflli2E8sT1rmgzw0o2_500
Autor: Marysia
Multikonta: Aithne
Powrót do góry Go down
April Lancaster
Admin
April Lancaster
Skąd : Leeds
Liczba postów : 320
Join date : 09/05/2013

Lionell H. Sounge Empty
PisanieTemat: Re: Lionell H. Sounge   Lionell H. Sounge Icon_minitimeCzw Lut 13, 2014 5:20 pm

Akcept! ^^
Powrót do góry Go down
Lionell H. Sounge

Lionell H. Sounge
Skąd : Gisborne, Nowa Zelandia
Liczba postów : 26
Join date : 11/02/2014

Lionell H. Sounge Empty
PisanieTemat: Re: Lionell H. Sounge   Lionell H. Sounge Icon_minitimeCzw Lut 13, 2014 7:01 pm

    WYRAŻAM ZGODĘ NA:

      →ingerencje: {MG/Duchy/Reporterzy/Inne Magiczne Istoty}
      →porwanie: {TAK}
      →włamanie lub kradzież: {TAK}
      →umieszczenie mojej postaci w szpitalu {TAK}
      →umieszczenie mojej postaci w więzieniu: {TAK}
      →lekkie uszkodzenie ciała: {TAK}
      →poważne uszkodzenie ciała {TAK}
      →trwałe uszkodzenie ciała: {TAK}
      →wpływ na psychikę: {TAK}
      →chorobę: {TAK}
      →śmierć mojej postaci: {TAK}
      po uzgodnieniu Razz


    SPECJALNE UMIEJĘTNOŚCI:

      →teleportacja: {TAK}
      →teleportacja łączna: {TAK}
      →zaklęcie patronusa: {TAK: lemur, bogin: zakrwawione ciała Posy i Gilberta}
      →zaklęcia niewerbalne: {TAK}
      →oklumencja: {TAK}
      →legilimencja: {NIE}
      →animagia: {NIE}
      →zaklęcia niewybaczalne: {TAK}
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Lionell H. Sounge Empty
PisanieTemat: Re: Lionell H. Sounge   Lionell H. Sounge Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Lionell H. Sounge

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Durmstrang Time :: 
i solemnly swear that i'm up to no good ϟ
 :: Prezentacje Czarodziei :: Dorośli Czarodzieje
-