A dlaczego ona tutaj była ?. Znała powód swojego przybycia do Durmstrangu, było nim rozpoczęciu turnieju. Przyjechała tutaj z Hogwartu razem z Yas. Obydwie tutaj przyjechały, a teraz jej siostra znajdowała się w miejscu, którego lokalizacji nie znał nikt ze szkoły. Jej siostra, jako reprezentantka Hogwartu została porwana. A czas działał na ich niekorzyść. Po prostu nie ułatwiał im odbicia przetrzymywanych. Z każdym dniem zdawała sobie sprawę, że tracą cenny czas a osoby porwane mogą być w coraz gorszym stanie. Każdego dnia wyżywała się na manekinach, próbując zachować swój pozorny spokój. Bywały jednak dni kiedy nie mogła już wytrzymać, tak bardzo bała się o blondynkę. Naprawdę się o nią bała. Ćwiczenia w tej sali były swoistą terapią, pomagającą jej utrzymać nerwy na wodzy i wyżyć się uderzając w manekiny. Tak jak teraz.
Znów raz po raz precyzyjnie wymierzała ciosy, nie markowała ich, uderzała z całą siłą. A umiała to zrobić. Nagle usłyszała głos, głos należący bez wątpienia do mężczyzny. Natychmiastowo odwróciła się do tyłu by spojrzeć na tą osobę, obrzuciła ją uważnym, chłodnym spojrzeniem.
- Są moimi przeciwnikami. Nie mam ochoty traktować je z litością i oszczędzać bo się uszkodzą - powiedziała niezbyt przyjemnym tonem głosu.
Znów odwróciła się w stronę manekina i wymierzyła cios stopą w bok korpusu. Wiedziała o tym, że ten mężczyzna stanął obok niej.
- Pomóc ?. Znasz się ?. Na jakiej podstawie tak twierdzisz ?...Są dwie odpowiedzi zapewne...albo sam tak ćwiczysz albo robisz innym za worek treningowy - mruknęła.
Ona nie była zła, jednak sprawa porwania Yas ją martwiła, stresowała. Dodatkowo to wydarzenie otworzyło dawno zamknięte drzwi do furtki z przeszłości. Wróciły na nowo koszmary związane ze śmiercią rodziców, którą widziała jako dziecko. Widziała każdy szczegół tak dokładnie jakby to wszystko miało miejsce zaledwie wczoraj.
- Amarylis - rzuciła.
W kolejne uderzenie włożyła całą swą siłę, wyprowadzając je na tyle skutecznie że przewróciła manekina.