Durmstrang Time
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Lucrezia Shiva

Lucrezia Shiva
Liczba postów : 159
Join date : 12/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeNie Maj 12, 2013 11:08 am

***
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSro Maj 22, 2013 9:10 pm

Kolejny rok nauczania w Durmstrangu zapowiadał się wyjątkowo emocjonująco nie tylko dla uczniów. Nauczyciele mieli nie tylko ręce pełne roboty przy normalnych corocznych sprawach, bo doszło do tego przygotowanie Turnieju Trójmagicznego do spółki z Ministerstwem. Każdy dostał jakieś zadanie, na barkach Aurory spoczywały oczywiście kwestie zaklęć, w końcu nie bez powodu jest mistrzynią w swoim fachu.
Po Nocy Duchów, kiedy to zginał jeden z wybranych reprezentantów i nauczyciel Transmutacji, zajęła się dużo bardziej skrupulatną ochroną terenu, nakładała na zamek i tereny szkoły coraz to nowe zaklęcia, niektóre kosmicznie skomplikowane i wyczerpujące, inne z kolei bardzo niepozorne, ale przydatne.
Nie spotkała jeszcze nowego nauczyciela Transmutacji, nie wiedziała nawet kto to jest, ale słyszała, że już ktoś został zatrudniony. Ponoć były uczeń Durmstrangu, więcej informacji na jego temat nie posiadała, nawet nie przypuszczała kto to może być.
Poza nowym nauczycielem, nowinką wartą uwagi byli uczniowie innych szkół. Aurora zdecydowanie zapałała sympatią do niektórych uczennic Hogwartu, ambitnych i przypominających jej ją samą z czasów szkolnych. Nie ubliżając jej uczniom, wydawały się na dużo bardziej... plastyczne umysłowo pod względem edukacji. Lubiła to w uczniach, bo to świadczyło o inteligencji i umiejętności łączenia faktów, a nie tylko wykuwaniu materiału na blachę, żeby zdać na najwyższy stopień.
A w tej oto chwili, obładowana książkami i papierzyskami (wypracowania siódmego roku oraz jej własne notatki z ksiąg, których nie można wynieść z biblioteki) schodziła ze schodów, wyciągając szyję, żeby widzieć drogę zza niesionego stosu. I była już trzy schodki od prostej drogi, kiedy spojrzała przed siebie odruchowo. Widok, jaki napotkała sprawił, że stopą nie trafiła odpowiednio w schodek, ześliznęła się z wychodzonego kamienia, książki i papiery poszybowały w górę, żeby spaść zaraz gdzieś naokoło, a sama Aurora zjechała po tych ostatnich schodkach, obijając sobie tyłek bardzo boleśnie. A tym, co tak strasznie nią wstrząsnęło był...
- BJORN?! CO TY TU ROBISZ?! - Była dosłownie w CIĘŻKIM SZOKU. Spodziewała się zobaczyć tu każdego, nawet reprezentację Korei w Quidditcha, ale nie JEGO! W dodatku stał jakieś trzy metry przed nią i wyglądał tak, jak go zapamiętała.
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeCzw Maj 23, 2013 7:55 pm

W szkole czuć było atmosferę pełną podekscytowania i ciekawości. Na korytarzach roiło się od zagranicznych uczniów, którzy wyraźnie wyróżniali się na tle mundurków Durmstrangu.
Bjorn czuł się tutaj nadzwyczaj dobrze. Nie miał większych problemów z zaaklimatyzowaniem się w zamku. Właściwie rzadko miewał z tym problemy, najprawdopodobniej dzieje się tak przez jego otwartość i pewność siebie.
Zmierzał teraz zdecydowanym krokiem do biblioteki. Nigdy nie podejrzewał, że kiedykolwiek wróci do murów tego zamku, a tym bardziej na stanowisku nauczyciela. Niewiele osób by uwierzyło w słowa: "Bjorn jest nauczycielem". Raczej by wyśmiali tą osobę i powiedzieli, że to niemożliwe. A jeżeli już, to zazdroszczą uczniom. Czy jest czego? Stanvold z pewnością rozumiał ich potrzeby i zachowanie, gdyż sam poniekąd został dużym dzieckiem. Jednak kiedy chce, potrafi być stanowczy i nie pozwali, by uczniowie osiedli na laurach. O nie! Będzie ich cisnął, a co. Zawsze chciał poznęcać się nad uczniami, zobaczyć jak to jest. O tak!
Już miał wejść na schody, kiedy zauważył jakąś kobietę obładowaną papierami i księgami. Zmierzył ją lekko wzrokiem, uśmiechając się pod nosem. Widział tylko jej nogi, ale w zupełności mu to wystarczało. Dzieciaki miały szczęście, same piękne nauczycielki. Już miał coś powiedzieć lub po prostu pomóc w niesieniu tych grubych tomisk, kiedy kobieta podniosła wzrok, wypuściła wszystkie księgi i runęła na ziemię. Mężczyznę zatkało. Jego oczy zrobiły się dwa razy większe, a puls niebezpiecznie podskoczył. Stał jak sparaliżowany, nawet nie myśląc o zatrzymaniu w powietrzu spadających książek, które z wielkim hukiem spadły na posadzkę. Nie wierzył własnym oczom. Nie wierzył. Stał prawie nieoddychając, jednocześnie przewiercając kobietę swoimi ciemnymi oczami.
- Rori... - powiedział cicho, wciąż w transie. Po tylu latach ponownie się spotkali. Nie mógł się ruszyć, po prostu się gapił. Nigdy, ale to NIGDY nie pomyślałby, że ją tu spotka. Każdego, ale JĄ?! To było niesamowite, wręcz nierealne! Stał tak przez dłuższą chwilę, aż w końcu wyjął różdżkę i jednym machnięciem pozbierał wszystkie porozrzucane papiery. Podszedł powoli do Aurory i wyciągnął rękę, by pomóc jej wstać. Jego serce biło na niebezpiecznie szybkich obrotach, a jego duże węgielki chłonęły każdą część jej ciała. Nie mógł się napatrzeć. Nie wierzył, że to ona. Może gdy złapie go za rękę, może gdy poczuje jej dotyk to uwierzy.
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimePią Maj 24, 2013 12:34 am

Od ich ostatniego spotkania minęło jakieś dwadzieścia lat, tyle rzeczy w tym czasie zdążyło się wydarzyć, tak wiele zmienić... a Aurorze wydawało się, że czas zatrzymał się w miejscu. Kiedy tak wpatrywała się w Bjorna z poziomu podłogi, przypomniało jej się, że generalnie właśnie na tych schodach się tak jakby poznali. Tak jakby, bo niby znali się z widzenia, ale to szlaban, w który Aurora została przypadkowo wkręcona przez nieumiejętnie tłumaczącego się Bjorna, sprawił że poznali się dużo bliżej, zapałali do siebie sympatią i w rezultacie zostali parą. Jedną z tych bardziej znanych w Durmstrangu w ich pokoleniu.
Nie przyjęła podanej jej pomocnej dłoni, podniosła się z ziemi samodzielnie, otrzepała pośladki odruchowo i wbiła przenikliwe spojrzenie w mężczyznę.
- Nie mów na mnie "Rori". - Warknęła to chyba tylko dla zasady, żeby nie zostawić bez odzewu tego zdrobnienia jego imienia. Prawda wciąż i niezmienni była taka, że choć nie lubiła jak się tak na nią mówiło, to akurat Bjorn zawsze mógł tak mówić, z jego ust brzmiało to... właściwie.
- Co ty tu robisz? - Spytała już nieco spokojniej, ale wciąż w pewien sposób ofensywnie. Wokoło nich już zebrała się niewielka grupka gapiów, złożona z uczniów Durmstrangu, bo oni znali panią profesor Kemppainen, ale nie mieli pojęcia kim jest owy nowy mężczyzna. Poza tym niespotykane lądowanie na tyłku Aurory wzbudziło zainteresowanie przechodniów, jak dodać do tego latające papierzyska i księgo i jeszcze podniesione głosy - sensacja gotowa! Nie będzie trzeba długo czekać, żeby po szkole poszły jakieś ploty. Tym bardziej, że ta rozmowa nie zapowiadała się na zbytnio, hm... "spokojną".
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimePią Maj 24, 2013 3:04 pm

Owsze, te dwadzieścia lat to okres wielkich zmian. Bjorn nadal żył w przekonaniu, że Aurora ma męża i ukończyła studia magomedyczne. Rori zapewne była pewna, że Bjorn został w Anglii na zawsze i nie spodziewała się go w Norwegii, a tym bardziej - Durmstrangu.
Cóż za ironia losu, że właśnie tutaj musiało nastąpić ich ponowne spotkanie. Mężczyzna doskonale pamiętał jak do tego doszło. W czasach szkolnych należał do swego rodzaju elity i cieszył się sławą. Nie przejmował się nauką, za to był świetnym graczem Quidditcha. Często łamał regulamin, naprawdę często. Pewnego razu los chciał, że w miejscu zbrodni (a dokładniej na tym korytarzu i na tych schodach) znalazła się również Aurora, która została posądzona o współudział w niepożądanym incydencie. Konsekwencją tego wydarzenia był wspólny szlaban. Oh, Bjorn go bardzo miło wspominał. Sam był dość częstym gościem w gabinetach nauczycieli, toteż czuł się jak zwykle swobodnie i chętnie podrywał Rori. Z zewnątrz wyglądało to jak podryw każdej innej dziewczyny, choć Bjorna w środku coś ukuło... Wspólnie spędzony czas zaowocował wręcz idealnym związkiem, który niestety się rozpadł.
Uśmiechnął się lekko pod nosem, gdyż pomimo całego szoku, wizja tamtej sytuacji napawała go śmiechem. Uśmiech ten trwał jednak ułamek sekundy i mężczyzna powrócił do swojej poprzedniej miny.
Uczucie podekscytowania i zaskoczenia pomału oddawało miejsce rozdrażnieniu i złości. Po jej chłodnym komentarzu, uniósł otwarte dłonie na wysokość swoich uszu i opuścił powoli, chcąc powiedzieć okej, okej, niech ci będzie.
Zawsze zwracał się do niej w ten sposób i ciężko było mu używać jej pełnego imienia. Poza tym, nie wiedział o co jej chodzi. Czy to nie przez nią to wszystko się stało? Wszystko, absolutnie wszystko co między nimi zaszło, jest winą Bjorna?
- Uczę - odparł spokojnie, a wygląd jego oczu z tych miśkowych i świecących, momentalnie zamienił się na chłodny i niewzruszony. - Objąłem stanowisko nauczyciela transmutacji - dodał, nie spuszczając z niej wzroku. - A ty, Auroro? - zapytał, gdyż wciąż myślał, że kobieta została Uzdrowicielką, a zadania turniejowe jeszcze się nie zaczęły. Specjalnie zaakcentował ostatni wyraz, bo zwracał się tak do niej bardzo, ale to bardzo rzadko. Jednak skoro sobie tego życzyła...
Mężczyzna również zauważył gapiów. Cóż, to zapewne był interesujący widok. Jednak Bjorn nie skupiał się na nich, bo w jego głowie panował istny mętlik. Nienawidził jej za to, co zrobiła, ale z drugiej strony nadal coś do niej czuł. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale nie wyobrażał sobie, żeby kiedykolwiek mieli do siebie wrócić. Nie po tym.
To smutne, że kiedyś łączyło ich tak piękne uczucie, a teraz po 20 latach, stoją przed sobą i prowadzą oficjalną i oschłą rozmowę.
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 10:09 am

Właśnie tak, Aurora myślała, że Bjorn na stałe osiedlił się w Anglii. Skąd wiedziała, że w ogóle tam był, skoro nie utrzymywali kontaktów? Ma się znajomych tu i tam, czasem coś jej o nim wspomnieli, dopóki kategorycznie nie zabroniła im mówić akurat o nim, bo to zamknięty rozdział jej życia, do którego nie chce nigdy wracać. Choć w tej chwili, kiedy się spotkali po tak długim czasie, powrót do tamtego, co było takie wspaniałe, był nieziemsko kuszący i pociągający.
Jednak w tej chwili poczuła się zagrożona. Na jej prywatny terem, jej miejsce, w którym czuła się dobrze i bezpiecznie, wszedł Niedźwiedź. I to nie byle jaki Niedźwiedź! Była zła, rozżalona, było jej smutno, była sfrustrowana, zawiedziona... W tej chwili obudził w niej całe pokłady negatywnych emocji. Okej, ich kryzys nie był TYLKO jego winą. Było winą wspólną. Tylko że on nie chciał jej wtedy wysłuchać, więc i nie był dla niej wsparciem w dalszej walce, dlatego na chwilę jej zaprzestała.
Zacisnęła dłonie w pięści, kiedy tak wyraźnie nałożył nacisk na jej pełne imię. Nie lubiła, jak tak robił. Nie wiedzieć skąd już w jednej dłoni trzymała różdżkę, więc kilka trzaskających iskier wyskoczyło z jej końca, kiedy Aurora nieco bardziej się rozeźliła.
- Jak to uczysz? - Okej, wiedziała, że potrzebują nauczyciela do transmutacji, wiedział, że zatrudniono kogoś nowego, no ale BJORN? Czy ten pieprzony los nie może dać jej spokoju i pozwolić żyć własnym powolnym rytmem? Musi szykować takie zwroty akcji? Kolejny snop iskier wystrzelił niekontrolowanie z różdżki Aurory, wprost na spodnie Bjorna, pewnie nieco je osmalając.
- Od dziewiętnastu lat niezmiennie tutaj uczę. - Powiedziała to tonem ostrzegawczym, jakby chciała mu powiedzieć, że była tu pierwsza, więc niech on spada, czy coś. Nie powiedziała czego, bo to powinno być dla niego jasne, znał jej drugą pasję i ambicję, zaraz po tej zostania Uzdrowicielem.
- Po co tu wróciłeś? - Może i nie była najmilsza w tej chwili, ale szok i łamiące się znowu serce zabroniły okazywać słabość bezpośrednio. Poza tym była na niego naprawdę wściekła, że nie chciał słuchać jej wyjaśnień, że tak po prostu się rozstali, że nie szukał z nią kontaktu, nie interesował się, czy ona w ogóle jest szczęśliwa w tym swoim małżeństwie, czy nie potrzebuje ratunku. Nic. Zero.
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 11:58 am

A czemu miałby jej słuchać? Zawsze miał dość wybuchowy charakter i nie widział takowej potrzeby. Zawładnęły nim emocje. Poza tym, powiedziała mu, że wychodzi za mąż. Czemu miałby słuchać jej wyjaśnień? Po co miałby interesować tym co się z nią dzieje? A nawet jeśli dowiedziałby się, że to małżeństwo jest naprawdę nieudane? Miałby popędzić do kobiety (która go wcześniej ZDRADZIŁA) i powiedzieć: Oh, biedna. Mówiłem, że to nieodpowiedni facet dla ciebie. Trzeba było mnie nie zostawiać.?
- To aż tak dziwne? - zapytał, na razie nie tracąc nad sobą panowania, choć w środku się gotował. On również nie był zachwycony tym wszystkim! Kochał ją, ona go zostawiła, żył bez niej przez dwadzieścia lat. Powiedzmy, że się do tego przyzwyczaił, a tu nagle BAM! Cała terapia "Zapomnijmy o Rori!" legła w gruzach.
Spojrzał na różdżkę, którą mocno trzymała w dłoni. Z jej końca zaczęły wylatywać iskry, co naprawdę nie zwiastowało niczego dobrego. Po chwili iskry wyleciały ponownie, tym razem spadając na spodnie Bjorna. Poczuł ciepło, które nieco je osmaliły. Jak tak dalej pójdzie, spali go żywcem. Aurora zawsze była osobą dosyć... ułożoną i utalentowaną. A kiedy się denerwowała, potrafiła być naprawdę nieprzewidywalna.
Wyjął różdżkę w celu samoobrony. Nie wiedział co jej mogło do głowy strzelić w tej złości. Wolał być przygotowany. Jednak gdy usłyszał jak długo tutaj jest, szczęka mu opadła. Po prostu go zatkało.
- Od dziewiętnastu lat? - zapytał z nutką niedowierzania w głosie. Nie mogła być Uzdrowicielką. Musiała skończyć inne studia, a tylko jedno przyszło mu do głowy - zaklęcia.
- Nie chciałem zostawać w Anglii na stałe - odparł jeszcze spokojnie, choć mocniej zacisnął pięść na swojej różdżce. Ona również w ogóle nie próbowała się z nim skontaktować. Nie interesowała się tym co u niego się dzieje. Nic. Zero. Null. Może gdyby byli mniej uparci... Może wtedy by się przełamali i odezwali do siebie. Jednak wygląda na to, że każde z nich było zbyt dumne, by zrobić pierwszy krok.
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 1:26 pm

Jakby jej posłuchał, to wiedziałby, że go nie zdradziła. Wiedziałby, że go kocha i walczyła o to, żeby z nim być, zamiast brać ślub z przymusu. Wiedziałby, że robi to, bo rodzice zagrozili jej, że jeśli nie spełni ich woli, to oni rozprawią się z Bjornem i biedak wyląduje w rynsztoku. A doskonale dawała sobie sprawę z tego, że są do tego zdolni i mają odpowiednie środki, żeby faktycznie do tego doprowadzić. Wolała być nieszczęśliwa, żeby on żył swoim życiem, które mu się należy, niż patrzeć jak upada.
Prychnęła, kiedy zadał to pytanie? Dziwne? To był jakiś PARADOKS. Bjorn nauczycielem. Bjorn. On, ten który wywracał szkolę do góry fundamentami, nauczycieli doprowadzał do szewskiej pasji, nigdy nie przykładał większej uwagi do nauki, ale a to był rewelacyjny w sporcie. On, imprezowicz, podrywacz i wolny duch. Owszem, wiedziała, że trochę się zmienił, nieco uspokoił, ale zawsze pozostał tym samym przebojowym Bjornem, który nie pasuje na nauczyciela.
- Dziwne? Nie, Miśku, to takie przewidywalne, że zostałeś nauczycielem. - Rzuciła to tonem jadowitej złośliwości, uśmiechając się wręcz wrednie, bez krzty pozytywnych docinek. Nie, była wściekła, nie było tu miejsca na sympatię. Była zraniona i w ten sposób próbowała odgrodzić się od tego bólu serca.
- Tak, od dziewiętnastu lat. - Prychnęła w jego kierunku.
- Bo nie potrafiłam dalej kształcić się na Uzdrowiciela. - Rzuciła to takim tonem, jakby to faktycznie była jego wina. I rzuciła w niego snopem iskier, które może i go nie spalą, ale lądując na skórze na pewno lekko poparzą.
- Trzeba było zostać w Anglii... - Kolejne machnięcie różdżką i postąpiła krok do przodu. - ... z dala ode mnie... - Kolejny krok i kolejne machnięcie. - ... nie chcę cię widzieć! - Kolejny krok i kolejne machnięcie. I za każdym razem nieco podnosiła głos. Była tak strasznie ściekła, że przez to miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Bezsilność i złość wyciskały z niej łzy. Ale nie pozwoliła sobie nawet na zaszklenie oczu, o nie, żeby on sobie nie pomyślał, że jest słaba. Bo nie jest słaba. Nauczyła się nowego życia, ułożyła je i była z niego całkiem zadowolona... gdyby nagle znowu się w nim nie pojawił i nie rozwalił tego wszystkiego w proch. Nie odzywała się do niego, bo tak bardzo zabolało ją, że odszedł. Nie chciała ani sobie robić nadziei, ani jemu wchodzić w drogę.
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 3:08 pm

Wiedział, że ma nadętych rodziców, dla których ważna jest tylko czystość krwi. Wiedział, że zmuszają ją do małżeństwa. Tyle wiedział. Jednak dalej słuchać nie miał zamiaru. Miał do siebie żal. Mógł się domyślić, że właśnie tak to się skończy. Był wściekły, że nie ma wystarczająco wiele siły, by móc sprzeciwić się ich woli. A on i tak wiele by nie zdziałał. Spotkał się z nimi kilka razy i nie miał zamiaru więcej.
Tak to wyglądało z jego punktu widzenia. Nic więcej nie wiedział.
Odwzajemnił jej uśmiech, przechylając głowę lekko w bok. Słuchał jej wywodów, a sam nie wiedział co ma powiedzieć. Był wściekły, zaskoczony, zszokowany i rozzłoszczony. Poczuł jak kolejny snop iskier ląduje na jego jego skórze, lekko go parząc. Strzepnął je z rękawa swojej kurtki, czując jak wzrasta w nim złość. Zacisnął dłoń na różdżce tak mocno, że aż zbielały mu knykcie. Rori zaczęła wyrzucać z siebie wszystkie myśli, idąc tym samym w jego kierunku i po prostu go atakując. Wzniósł różdżkę na wysokość jej własnej, ale nie zaatakował. Z każdym jej krokiem do przodu, on robił krok do tyłu. Ona dostała ataku furii, a on szybko starał się te ataki odpierać. Musiało to wyglądać nieco komicznie, jak jakieś małżeństwo. Żona wrzeszcząca na męża-pantoflarza, gdy ten zapomniał coś zrobić.
- Przekonałem się o tym już dwadzieścia lat temu - powiedział głośniej, słysząc jak zarzuca mu, że nie chce go więcej widzieć. Kolejny unik. - Mogłaś mi nieco wcześniej powiedzieć... - krok do tyłu i unik. - ...że wychodzisz za mąż, a nie chwilę przed naszym własnym ślubem! - powiedział jeszcze głośniej, robiąc unik i cofając się o kolejny krok. Tłum gapiów robił się jeszcze większy, ale on nawet nie odwrócił głowy w ich stronę. - Oh, Misiu. Wiem, że mamy wszystko zarezerwowane na przyszły tydzień... - powiedział, naśladując jej głos i schylając się, by uciec przed coraz mocniejszym zaklęciem. - ...ale wiesz, poznałam kogoś! - mówił dalej, domyślając się, że kobieta za chwilę wybuchnie. - Rób co chcesz, ja lecę poszukać nowej sukni! - kontynuował, ostatnie wyrazy mówiąc już swoim niskim głosem. W końcu dotknął plecami zimnej ściany. Nie mógł już się cofnać, tak jak Rori nie mogło zrobić kolejnego kroku naprzód. Przestawał nad sobą panować. Jej widok wcale go nie uspokajał ani nie radował. Spojrzał prosto w jej oczy, oddychając nieco głębiej. Czuł jak każda komórka jego ciała zaczyna się trząść, a od stóp do głów przeszła przez niego fala ciepła. Był tak wściekły, że przestał nad sobą panować. To jest minus bycia animagiem, czasami tego po prostu nie kontrolujesz. Do jego oczu zakradły się iskry wściekłości, a źrenice rozszerzyły maksymalnie. Nie wiedział jak często Aurora widziała go w postaci zwierzęcej, ale z pewnością wystarczającą ilość razy, by domyśleć się co się z nim dzieje. Wydobył z siebie cichy, gardłowy dźwięk przypominający warczenie.
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 3:46 pm

Jak widać na załączonym obrazku, rodzice Aurory także nie mieli zamiaru nigdy więcej spotykać się z Bjornem. Jeszcze jakby był czystej krwi, to jakoś by przeboleli wybór córki, oczywiście po kosmicznie długich negocjacjach, miliardzie kłótni i obrazie majestatu, ale jakoś by to zaakceptowali. Ale za nic w świecie nie potrafili zaakceptować tego, że ich córka zaręczyła się (!) i już nawet ustaliła datę ślubu (!!) z mężczyzną półkrwi. Dlatego też zainterweniowali tak, a nie inaczej.
Taaak, zdecydowanie wyglądali w tej chwili jak stare małżeństwo, kłócąc się na środku korytarza pełnego uczniów. Co rusz ktoś wydał z siebie "uuuu", jak widział, że nowy pan profesor przegina. Cóż, znali swoją profesorkę, wiedzieli, że jej nie należy wyzywać na pojedynek w żaden sposób, wiedzieli, że jak się zdenerwuje, to jest nieobliczalna i pewnie w tej chwili współczuli Bjornowi, bo nie znali jeszcze jego możliwości.
Autentycznie ją rozjuszył, jak zaczął nieudolnie naśladować jej głos, wkładając jej w usta zupełnie inne słowa, niż wtedy padły. Rozwścieczona w końcu zatrzymała się, jak on wpadł już na ścianę i rzuciła w niego kilka zaklęć pod rząd. Niegroźnych, ale takich, które miał odczuć. Pewnie jakiś odpowiednik spoliczkowania.
- Nigdy nawet nie pomyślałam, żeby ci to w ten sposób powiedzieć! Przestań robić z siebie ofiarę! Jesteś tak samo winny, jak ja! - Pewnie całkiem sporo razy widziała go w zwierzęcej formie, nawet jeśli nie zawsze on był tego świadom. I zawsze go podziwiała, bo to była w sumie jedyna okazja, żeby stanąć twarzą w twarz z niedźwiedziem bez ryzyka śmierci. Bo to raz się do takiego Misia w zwierzęcej skórze przytulała! Dlatego też dobrze wiedziała co się z nim dzieje, ale... nie bała się. Nigdy się go nie bała. No, może za pierwszym razem trochę się przestraszyła, w końcu przytulasz się do swojego faceta, a on Ci zaraz oznajmia, że jest animagiem i po kilku sekundach stoi przed Tobą ogromne, niebezpieczne zwierzę. Ale szybko się z tym oswoiła i czasem wręcz kwitowała jego popisy wywróceniem oczu.
Jeśli się przemieni, wiedziała, że sobie poradzi z nim, jako niedźwiedziem. Gorzej z otoczeniem, które mogłoby wszcząć mini panikę. Spojrzała na gapiących się na nich studentów i odezwała się podniesionym, złym głosem.
- I czego tu jeszcze stoicie? Won mi z oczu, jeśli nie chcecie oblać roku z zaklęć! - Uczniowie Durmstrangu, znając dobrze panią profesor i wiedząc, że nie rzuca słów na wiatr, momentalnie się zwinęli, zabierając za sobą uczniów przyjezdnych i oszczędzając im niepewności. Korytarz opustoszał w kilka sekund! A Aurora znowu spojrzała na Bjorna, tym razem wyzywająco.
- No dawaj, skarbie... - W jej głosie nie było nutki cynizmu. To byłą cała ironiczna symfonia, ociekająca przesadną słodkością.
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 10:17 pm

Bjorn gardził takimi rodzinami jak państwo Kemppainen. Nie rozumiał jak można czuć aż taką nienawiść do Mugoli, a tym bardziej ludzi półkrwi. Mężczyzna przez tą sporą ilość niemagicznej krwi w swoich żyłach, wcale nie był gorszy. Posiadał taką samą ilość magicznej mocy, co cała reszta osób "czystych". Naprawdę szczerze ich nie cierpiał. Jak i Durmstrangu, bo nie przyjmował do szkoły osób urodzonych w rodzinach mugolskich. A on w tej kwestii był bardzo tolerancyjny i tego nie rozumiał.
Uczniów przybywało, o ich rozmowie wie pewnie cała szkoła. Nie ma to jak zrobić dobre pierwsze wrażenie! Jednak teraz te myśli nie zaprzątały jego głowy. Był zbyt wściekły. Szedł powoli do tyłu, robiąc uniki przy każdym jej ataku.
- Nie robię z siebie ofiary! Właśnie, wina leży u nas OBOJGA, przestań mnie atakować! - powiedział stanowczo, robiąc kolejny unik przed jej zaklęciami. Obawiał się, że za chwilę zaczną mu nad głową latać wszystkie zbroje i dzbany. Nawet przez głowę przeszła mu myśl, czy by nie zamienić jej w jakieś małe i bezbronne zwierzątko. Myszkę? Albo króliczka! Tak, króliczek to jest to. Z takim puszystym białym ogonkiem i miłymi oczkami. Już wyciągnął różdżkę, ale zamiast zrealizować swoje wizje, zrobił kolejny unik.
Lubił biegać po lasach w swojej zwierzęcej formie. W ten sposób uciekał od zgiełku ludzkiego świata i egzystował samymi instynktami. Pamiętał ten dzień, kiedy wyznał jej swój sekret. Zobaczenie jej miny było bezcenne! Choć faktycznie, to musiało być dziwne. Przytulasz się do chłopaka, któremu nagle wyrasta mięciutkie futro.
Przyglądał się jej już zwierzęcymi oczami, jak odganiała swoich studentów. Ci bardzo szybko się rozeszli i w końcu zostali sami. Nie odrywał od niej oczu, które po pewnej chwili wróciły do swojego ludzkiego wymiaru. Musiał się uspokoić, nie mógł pozwolić sobie na zamianę się w niedźwiedzia na środku szkolnego korytarza! Westchnął głęboko, by po niecałej minucie już całkiem zaprzestać przemiany.
Uśmiechnął się smutno, odwracając na chwilę wzrok. Rozluźnił uścisk na różdżce, która wciąż była gotowa do ataku i opuścił ją nieco. Nie miał siły dalej walczyć. A właściwie robić same uniki. Nie widział w tym sensu. W ogóle w niczym w tej chwili nie widział sensu. Nie tak sobie wyobrażał ich ponowne spotkanie, o ile w ogóle takowe rozważał.
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 10:45 pm

Podejście rodziców Aurory dla niej samej było... chore. Nienawidził ich za to potępienie dla osób "nieczystej krwi", bo znała dużo półkrwistych i byli równie dobrze albo i lepsi od niej. No i był tez Bjorn, którego przecież pokochała całym sercem bezpowrotnie. A oni nie potrafili zaakceptować tej miłości i szczęścia córki, bo on miał w sobie pierwiastek mugolski. Bullshit.
Nie tylko on miał kompletnie gdzieś, że mają widownię. Dopiero w momencie kiedy zaczął się niekontrolowanie przemieniać, Aurora z troski o ich bezpieczeństwo pogoniła całą gromadę z korytarza. Co niektórzy naprawdę mogliby podnieść panikę, jakby nagle przed nimi pojawił się wielki niedźwiedź.
Właściwie była wręcz zawiedziona, że się nie przemienił. Bo w takim wypadku nie miała żadnej podstawy żeby miotnąć w niego jakimś silnym zaklęciem, czy choćby kilkoma stojącymi w korytarzu zbrojami. Odsunęła się na dwa kroki już wcześniej, żeby mieć odpowiednio dużo miejsca, jak już będzie przemieniony, ale w takim wypadku... Dystans nieco (ale tylko nieco) rozluźnił bardzo napiętą atmosferę. Co prawda Rori nie poluźniła uścisku palców na różdżce, wciąż był gotowa do ataku, wciąż czekała na atak z jego strony... ale to się nie stało. Wręcz zdała sobie sprawę, że faktycznie to ona jego cały czas atakowała, on pozostał bierny. Czyli wciąż wzbudzał w niej skrajnie silne emocje, wciąż działał jak zapalnik, a ona nadal była przy nim bombą zegarową, z tym że tym razem zamiast wybuchu namiętności, nastąpiłaby eksplozja furii, prowadząca do wizyty w Skrzydle Szpitalnym. Prawdopodobnie. Jeśli by ją nadmiernie poniosło.
Powoli wypuściła powietrze z płuc, rozluźniając przy tym spięte mięśnie, ale wciąż nie odrywała spojrzenia od Bjorna, jakby kontrolowała, czy nagle nie zmieni zdania i nie przemieni się w niedźwiedzia albo nie miotnie w nią jakimś zaklęciem. I jak tylko o tym pomyślała, stwierdziła, że to bardzo głupia myśl, bo... on by tego nigdy nie zrobił. Nie w jej kierunku. Jakkolwiek spokojną osobą by nie była, kiedy wpadała w furię, była naprawdę nieobliczalna. Do tego stopnia, że atakowała nawet kogoś kogo kocha. Odepchnęła natychmiast tę myśl! Nie mogła go kochać! To dawno minęło, przeszłość, skończyło się brutalnie, niemożliwym jest, żeby miało nastąpić ponownie. Oczywiście wiedziała też, że nie zrobiłaby mu krzywdy, nie potrafiłaby (choć w tej chwili wydawało jej się że go nienawidzi! Choćby za to, że nadal go kocha...), ale mogłaby się posunąć za daleko i później bardzo tego żałować.
Także powoli opuściła różdżkę. Chyba obydwoje uznali, że to nie ma sensu ani celu. W końcu przerwała też kontakt wzrokowy, zarumieniona od tych emocji i oddychając nieco bardziej chaotycznie niż do tej pory. Przeszła te kilka kroków w stronę stosu książek i papierów. Chyba najwyższa pora się stad ulotnić, bo najwyraźniej nie są w tanie normalnie porozmawiać. W każdym razie taki miała zamiar!
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 11:40 pm

Bjorn raczej by na nich nie naskoczył. Nie raczej, a na pewno! Po przemianie nadal rozumował jak człowiek, to niemożliwe, żeby zaatakował któregokolwiek z uczniów. Jednak dobrze, że Aurora ich wszystkich rozgoniła, gdyż z pewnością wybuchłaby afera.
Mężczyzna nie miał zamiaru jej atakować. Żałował, że nie zamienił jej w uroczego króliczka, ale miotać zaklęciami w nią nie chciał. Nie widział w tym żadnego sensu. Jeszcze kiedyś będą mieć okazję na pojedynek. Teraz uspokoił swoją zwierzęcą naturę i w ogóle całego siebie. Opanowanie było ważne przy dziedzinie magii, której się poświęcił. A dodając do tego jego umiejętnośc animagii, spokój był rzeczą podstawową! U Bjorna nie było to proste, ale... starał się. Cóż, nie miał już siedemnastu lat, tylko czterdzieści trzy. Nadal pozostał dużym dzieckiem, ale mimo wszystko... dojrzał. Miał na swoim koncie naprawdę wiele kobiet, wiele szlabanów, wiele problemów, ale teraz się uspokoił. Pewnie dlatego, że wcześniej się wyszalał.
Złość z niego uleciała. Już nie był na nią zły. Teraz raczej był po prostu zasmucony i rozgoryczony faktem, jak bardzo się od siebie oddalili. Kiedyś mogli spędzić ze sobą każdą wolną chwilę, znali się doskonale. W niczym nie zgadzali, ale to również miało swego rodzaju urok. A teraz spotykają się i ledwo nie zabijają. Łączyło ich tak piękne uczucie. Nie mógł już na nią patrzeć, coś go po prostu bolało. Czy ją kochał? Nie chciał tak o niej myśleć, już nie. Przerażał go fakt, że nadal coś do niej czuje. Nie powinien. To zamknięty rozdział.
Podniósł wzrok dopiero wtedy, gdy kobieta zaczęła się od niego odsuwać. Przyglądał jej się z daleka, nie mogąc się zmusić do zrobienia jakiegokolwiek kroku. Zastanawiał się, czy najlepiej nie będzie teraz po prostu odejść. Jednak to nie byłoby miśkowe zachowanie. Aż tak się nie zmienił. Podszedł do niej pewnym krokiem i uklęknął z drugiej strony, pomagając pozbierać porozrzucane księgi i papiery, które wcześniej zostały porozrzucane przez tłum gapiów. Uśmiechnął się pod nosem, w końcu wyobrażając sobie tą sytuację ich oczyma.
Pozbierał wszystko ze swojej strony, po czym podszedł powoli do Aurory. - Pomóc ci je zanieść? - zapytał już spokojnie, wyobrażając sobie, jak za chwilę dostanie potężnym zaklęciem. Cóż, pomimo całej nienawiści, którą do niej czuł, nadal drzemały w nim głęboko jakieś pokłady troski. Ta sytuacja za bardzo mu przypominała ich pierwsze spotkanie. Zagryzł lekko policzki, by powstrzymać się przed parsknięciem śmiechem. To jest właśnie Bjorn! Przed chwilą omal nie zamienił się w niedźwiedzia i nie przetransmutował Aurory, a teraz powstrzymuje się przed śmiechem. Brawo!
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 11:59 pm

Nie obawiała się, że Bjorn zaatakuje uczniów. Doskonale wiedziała, że to by nie nastąpiło! Raczej właśnie chciała uniknąć ataku paniki i aferki, która na pewno miałaby miejsce, jakby nagle na korytarzu pojawił się niedźwiedź. Młodsi uczniowie mogliby naprawdę się przestraszyć, a starsi widzieliby w tym nie lada sensacyjkę. Tym bardziej, że teraz po szkole pałęta się całe stado dziennikarzy.
Obydwoje na pewno dojrzeli przez te minione dwadzieścia lat. Auror miała za sobą wiele nieprzyjemności płynących z rozwodu, o który walczyła niemal od początku małżeństwa. Dostała go dopiero po kilku latach. I zaowocowało to całkowitym zerwaniem kontaktów z rodzicami, którzy obrazili się na nią za to, że przeciwstawiła się ich woli. Właściwie to ją wydziedziczyli. Ale to jej nie przeszkadzało, bo miała swoje życie, wzięła je w swoje ręce i nie pozwalała nikomu na próby przejęcia władzy. Ale w chwili, kiedy zobaczyła Bjorna... coś gdzieś legło w gruzach, bo oto okazało się, że jej nowy światek stał na niestabilnym gruncie niedokończonych spraw z przeszłości.
On ochłonął, złość odpuściła, a ona wciąż była wściekła. Nie wiedziała już konkretnie na co, po prostu była. I zamierzała znaleźć się daleko od tego korytarza. I możliwie jak najbardziej unikać kontaktu z Bjornem, bo to... zbyt nieprzyjemne. Bolesne. Zbierała porozrzucane papierzyska i książki bez użycia magii (mogłaby to załatwić jednym machnięciem różdżki!), żeby czymś się zająć, wyładować choć trochę te skumulowane emocje. I jakby tego wszystkiego było mało, znowu pojawił się obok niej. I jakby sytuacja sprzed minuty nie miła miejsca, pomógł jej zbierać wszystko z podłogi. Nic nie powiedziała. Dopiero, jak wszystko było pozbierane, jednym machnięciem różdżki zrobiła z tego jeden stosik, lewitujący u jej boku. I spojrzała na niego z wyrzutem i żalem.
- Nie musisz mi w niczym pomagać. Przez dwadzieścia lat nauczyłam się całkiem nieźle bez ciebie funkcjonować. I radzić. - Może troszkę zbyt ofensywnie to powiedziała, ale wciąż nie uleciały z niej te wszystkie emocje. Zagryzła na moment wargi. Jeśli mają tu razem pracować, to wpadałoby jakoś to rozwiązać.
- Myślę, że najlepiej będzie, jak nie będziemy sobie wchodzić w drogę. Tak będzie... bezpieczniej. Dla uczniów. I dla nas. - Jeśli tak, jak przed chwilą, miałoby wyglądać każde ich spotkanie... Lepiej oszczędzić innym niebezpieczeństwa oberwania jakąś lecącą zbroją.
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeNie Maj 26, 2013 6:18 pm

Bjornowi wiodło się nieco lepiej po ich rozstaniu. Wyjechał do Londynu, by tam kontynuować i zakończyć studia. W ciągu nauki powrócił do swojego "normalnego" stylu życia, czyli pełnego łamania zasad i imprez. Miał wiele dziewczyn i dziwnych przygód, co wcale mu nie uzupełniało pustki po Rori. Nie mógł o niej zapomnieć, za bardzo mu zakręciła w głowie.
Po zakończeniu studiów mieszkał długi czas w Anglii, nie chcąc wracać do Norwegii. Jednak w którymś momencie coś go tknęło, coś kazało mu spakować manatki i wrócić. Pomimo wieloletniego życia w Wielkiej Brytanii, nadal nie czuł się tam jak domownik. Kupił dom w Dremmen i tam się osiedlił, najprawdopodobniej na stałe, choć z nim nigdy tego nie wiadomo.
On już nie czuł złości, po prostu czuł do niej ogromny żal. Wiedział, że wina leży również po jego stronie, ale i tak nie mógł pozbyć się tego uczucia pełnego pretensji.
Pomógł zebrać jej papiery, a ona zaczęła zachowywać się jak dziecko. Złość znowu w nim zebrała, ale nie aż tak jak poprzednio.
Wywrócił oczami, słysząc jej agresywną wypowiedź. Tyle się między nimi zmieniło. Normalnie Bjorn zacząłby się z nią droczyć, denerwować, ale mimo wszystko na żarty. Ona pewnie by się lekko wściekała, ale potem zaczynała śmiać. A teraz? A teraz podchodzili sobie do gardła i żadnemu nie było do śmiechu. Oboje próbowali o sobie zapomnieć, a teraz nagle są zmuszeni ze sobą przebywać.
- Jak chcesz - odpowiedział zrezygnowany, wzruszając ramionami, gdyż nie miał już siły z nią walczyć. Wydawało mu się to bezsensowne.
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeNie Maj 26, 2013 9:57 pm

Jak już zostało to udowodnione w przypadku Charline i Cliffa, ten zamek miał to do sienie, że pchał do siebie ludzi, którzy powinni być razem. Bjorn poczuła nagłe pchnięcie w stronę Norwegii i nie bez powodu znalazł się tu, w Durmstrangu. No czyż nie jest to oczywiste, że jest im po prostu pisane ze sobą być? Chyba znowu całe otoczenie, z autorkami włącznie, właśnie tak twierdzi, tylko oni odpychają tę oczywistość i jak dzieci upierając się przy swojej racji, która jest nic nie warta.
Choć wciąż była zła, to w tej chwili przyglądała się Bjornowi... ze sutkiem. Cały ten czas gdzieś w głębi duszy bardzo za nim tęskniła, chciała go znowu zobaczyć, wiedzieć, czy jest szczęśliwy. A teraz, jak przyszło co do czego... okazuje się, że nie potrafią ze sobą normalnie rozmawiać. Naprawdę aż tak bardzo się od siebie oddalili?
- Tak, własnie tego chcę. - Choć powiedziała to pewnie i twardo, to czy aby na sto procent własnie tego chciała. Nie. Ale nie powie tego głośno, nie przyzna się. Nawet jeśli to wszystko, co między nimi było zostało zakończone, chciałaby żyć z nim w przyjaźni, bez kłótni, skakania sobie do gardeł i takich sytuacji, ja ta sprzed kilku minut. Jeśli jednak nie było to możliwe, bo wciąż wzbudzali w sobie tak bardzo silne emocje... cóż, trzeba zadbać o to, żeby nie doprowadzić znowu do takich sytuacji. Dla bezpieczeństwa otoczenia. I ich nauczycielskich stanowisk! Dyrektorowi na pewno nie spodobałoby się, że dójka nauczycieli rzua w siebie zaklęciami, czy też zamienia się w niedźwiedzie na środku jednego z głównych korytarzy.
- Jeśli tak maja wyglądać nasze... hm, "rozmowy", to oszczędźmy sobie tych nieprzyjemności. Najwyraźniej lepiej nam było z dala od siebie. - To było tak bardzo nieprawdą, że aż każda komórka ciała Aurory protestowała, czuła podskórne mrowienie, które kazało jej rzucić mu się w ramiona. Ale tego nie zrobiła. To już nie była ona. Ta radosna i spontaniczna Rori zaginęła gdzieś pomiędzy niechcianym małżeństwem i męczącym, trudnym rozwodem.
Powrót do góry Go down
Bjorn Stanvold

Bjorn Stanvold
Skąd : Drammen, Norwegia
Liczba postów : 260
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimePon Maj 27, 2013 4:41 pm

No ba! Wszyscy i wszystko daje znaki, by Aurora i Bjorn do siebie powrócili. A szczególnie autorki! Przecież to jest taka piękna i idealna para! Różnią od siebie jak ogień i woda, ale właśnie to jest w nich cudowne. Uzupełniają się i dogadują cez słów. Są najwspanialszą parą ever!
Bjorn nie miał wewnętrznej siły, by nadal się przyglądać Aurorze. Myśli i emocje latały mu dookoła głowy. Ta sytuacja był zbyt niesamowita, on musiał się z tym przespać, ułożyć wszystko w głowie i załapać co tu się działo. W tej chwili spuścił wzrok i przyglądał się zamkowej posadzce. Był rozdarty. Z jednej strony czuł do niej nienawiść i złość, ale z drugiej... Strasznie się za nią stęsknił. Nie mógł się przyzwyczaić to jej braku. Było mu naprawdę ciężko, a teraz raptem ponownie się spotykają.
Podniósł głowę dopiero wtedy, kiedy ponownie usłyszał jej głos. Minę miał poważną i chłodną. Na zewnątrz był niczym posąg, udawał osobę twardą i wcale nie cieszącą się ze spotkania. Wewnątrz było trochę inaczej, ale nie dawał tego po sobie poznać. Jego rozsądek mówił mu, że nie może ponownie wejść w ten związek. Jednak to zabawne, bo jego rozsądek nigdy nie działał tak jak należy.
- Najwyraźniej - potwierdził chłodno, choć wewnątrz zaczynał się łamać. Miał ochotę znowu jej dotknąć, poczuć zapach jej perfum i znowu usłyszeć jej śmiech. Zamiast tego zobaczył jej poważniejszą stronę. Niesympatyczną, oschłą i zimną.
Rori nie miała siły na więcej rozmowy, odwróciła się i zaczęła odchodzić. Właściwie nie mieli już o czym rozmawiać, temat został wyczerpany. Jednak Bjorn nie byłby Bjornem gdyby tak stał i dał jej po prostu odejść. Aurora potrafiła bardzo długo trzymać urazę, ale Misiek taki nie był. Szybko się denerwował, ale równie szybko potrafił się uspokoić. Niespokojna dusza, która po prostu nie potrafiła przyglądać się Rori, która ot tak odchodzi.
Stał przez chwilę jak kołek, przyglądając się swojej dawnej narzeczonej. Szła szybkim tempem, coraz bardziej się od niego oddalając. W końcu coś go tknęło i szybko do niej dobiegł, łapiąc ją za nadgarstek.
- Ror... - zaczął, puszczając jej dłoń. - Znaczy... - kontynuował, sam nie wiedząc po co za nią ruszył. Co miał jej powiedzieć? - Ja... - mówił dalej, próbując sobie ułożyć jakieś sensowne zdanie. Czterdziestoletni facet, a w tej chwili jąkał się jak młody Misiek. - Nie chciałem, żeby to wszystko tak się skończyło - powiedział, przyglądając się kobiecie. Pewnie za chwile dostanie w twarz, albo co gorsza - jakimś silnym zaklęciem. A może go wyśmieje? Prychnie i odejdzie? Pewnie tak, ale musiał jej to powiedzieć. Patrzył jeszcze na nią przez chwilę, po czym odwrócił się i ruszył w kierunku biblioteki. Nie chciał dłużej jej denerwować swoją obecnością, a i on musiał ochłonąć.
Powrót do góry Go down
Aurora Kemppainen

Aurora Kemppainen
Skąd : Alta, Norwegia
Liczba postów : 125
Join date : 18/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimePon Maj 27, 2013 5:03 pm

Nie chciała już rozmawiać. Nie mogła, było to zdecydowanie za wiele na chwilę obecną. Nie dość, że zbyt emocjonalnie zareagowała, to te emocje nie chciały odpuścić, bez przerwy czuła, jak krew jej w żyłach buzuje. I choć rozsądek podpowiadał, że tak jest lepiej, nie powinno się widywać za często i rozmawiać, to serce z bólu krwawiło. Odwróciła się, nic już nie mówiąc i ruszyła szybkim krokiem przed siebie, lewitując obok stosik ksiąg i papierów. I była już prawie przy zakręcie, brakowało dwóch kroków, żeby wyjść z korytarza, w którym wciąż przebywał Bjorn (choć by na drugim jego końcu, to jego obecność wciąż ją przytłaczała, nie mogła swobodnie odetchnąć), kiedy poczuła jego dłoń wyjątkowo delikatnie zamykającą się na nadgarstku. Odwróciła się natychmiast i pierwsze co, to spojrzała właśnie na jego palce trzymające jej chudy nadgarstek. Ten dotyk wręcz parzył, przypominał tak wiele... Nawet jak już zabrał rękę, ona wciąż czuła jego dotyk. Spojrzała mu w oczy, przez moment porzucając maskę złości i żalu, a prawdziwa, szczera i głęboka tęsknota wręcz promieniowała z jej oczu.
- Ja też tego nie chciałam, Bjorn. Nie chciałam, żeby to się w ogóle kończyło. - Zaczęła spokojnie, wręcz smutno, ale koniec jej wypowiedzi znów nabrał ostrzejszych tonów, tak jak i znowu na jej oblicze wstąpiła ta maska surowej, złej i oschłej Aurory. Ale nie, nie posunęła się ani do ręko- ani do różdżkoczynów. Pozostała przy słowach, po których znowu się odwróciła i czym prędzej odeszła. Zdecydowanie dużo lepiej, żeby teraz znaleźli się daleko od siebie. Należy trochę rzeczy przemyśleć przespać się z nimi, ustosunkować i zdystansować. Tak, zdecydowanie,

/zt
Powrót do góry Go down
April Lancaster
Admin
April Lancaster
Skąd : Leeds
Liczba postów : 320
Join date : 09/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeWto Cze 11, 2013 8:28 pm

Zakładamy, że rzecz dzieje się PO balu, lub już blisko jego końca. W każdy razie niektórzy już zgonują, inni jeszcze próbują utrzymać się na nogach, ktoś poszedł w krzaki lub do komórki na miotły, ktoś inny się kłóci, albo zapłakane dziewczę wraca do pokoju w towarzystwie przyjaciółek. A April? A April pijaniutka, jak Zdzichu po wypłacie, szła niespiesznie korytarzem, chichocząc pod nosem z tylko sobie znanego powodu. Zdecydowanie nie szła prosto, co chwilę potykała się o własne nogi, w jednej dłoni trzymała swoje butki na obcasie, bo chyba by się w nich zabiła... I każde kolejne potknięcie, czy wpadnięcie na jakąś zbroję lub ścianę kwitowała kolejnym napadem chichotu. Co chwilę zatrzymywała się gdzieś, opierała o kamienny mur i ruszała dopiero, jak korytarz przestawał wirować. Zdecydowanie zły humor, Ognista, dzikie densy i jeszcze na dokładkę trzy porcje Ognistej nie działają na korzyść słabej głowie! A jutro będzie taki kacyk, że aż będzie miała wyrzuty sumienia... Gdzie ten rozsądek, kiedy go potrzeba?!
Powrót do góry Go down
Go??
Gość

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeWto Cze 11, 2013 8:32 pm

Z pewnością rozsądku na korytarzu nie znajdzie, ale za to przyjemniejsze odbicie się niż od rycerskiego torsu. Dlaczego? Bo kolejna klatka piersiowa, na jaką wpadła nie była żelazna, nie należała do części zbroi a po prostu do Igora. Wyszedł zza rogu i niemalże wywrócił April, której równowaga pozostawiała wiele do życzenia. Objął ją momentalnie pod łopatką jedną ręką, pochylając się, bo ta już na jednej nodze do tyłu się gibała jak kłoda. Nie chciał żeby upadła, ale też nie spodziewał się jej. I on miał lekko przytłumione zmysły, nawet jeśli były wilkołacze. Mlasnął cicho, stawiając ją w pionie i rozglądając się.
- Kto cię do pokoju odprowadza? – No bo w takim stanie sama nie mogła przecież iść. – Kto ci pomagał, Lancaster, hę? – On już znajdzie tego kogoś i mu nawtyka, że ją zostawia na pastwę… Jego samego, Volynskiego. BO ON MIAŁ PLAN I MIAŁ OMIJAĆ APRIL ŁUKIEM.
Powrót do góry Go down
April Lancaster
Admin
April Lancaster
Skąd : Leeds
Liczba postów : 320
Join date : 09/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeWto Cze 11, 2013 8:53 pm

Ach, ten rozsądek, chowa się po kątach i trzeba go szukać z nosem przy ziemi... HA! Właśnie to prawie April spotkało! Kolejne zderzenie z obiektem wchodzącym jej w drogę (no naprawdę, czy te ściany i zbroje nie mogą stać w miejscu? Muszą tak biegać po korytarzu?) było o tyle inne od pozostałych, że nie odbiła się tylko przez własną siłę uderzenia, bo obiekt okazał się również być w ruchu! Zdążyła tylko wydać z siebie krótkie "o!...", jak poczuła dużo przyjemniejszą w dotyku zbroję, ale nie zdążyła już zastanowić się czemu jest miększa, bo leciała do tyłu, z jedną nogą poderwaną nieco do góry. Nim się obejrzała... znowu stała w pionie! Łooo, magia...
Rozejrzała się nie do końca przytomnie, aż skupiła wzrok na Igorze. Ach, to dlatego zbroja była miększa, przyjemniejsza, a ona nie wylądowała na czterech literach i nie śmiała się jak głupia do sufitu. Za to zaśmiała się teraz, bo ją to rozbawiło. Jak wszystko inne po drodze do pokoju. Uśmiech jednak spełzł z twarzy, jak Volynski raczej mało uprzejmie zadał dwa trudne pytania. Naburmuszyła się.
- Nie mam pięciu lat, sama potrafię się odprowadzić do łóżka! Swojego w dodatku! Chociaż... twoje też mogłoby być... - Jakoś szybko jej to naburmuszenie minęło i znowu się uśmiechnęła. I nawet się nie zorientowała, że jedną dłoń, tę nie zajętą butami, opierała na jego torsie. Mac, mac... fajne. Nawet przez te kilka warstw materiału...
Powrót do góry Go down
Go??
Gość

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeWto Cze 11, 2013 9:02 pm

Ściągnął brwi niemalże gniewnie, ale widząc tę specyficzną aurę April. uniósł zaraz jedną wyniośle.
- Jesteś nawalona. - Stwierdził zgodnie z prawdą, kręcąc głową. Nie, że mu to nie pasowało, po prostu nie widziało mu się być niańką dla nikogo, dosłownie. On swoje limity znał, no ale Krukonka nie. Mlasnął bezgłośnie, bo ratunku nie było na horyzoncie. Trudno, trzeba samemu ją zanieść w stronę jej łóżka.
- I mnie obmacujesz na środku korytarza. Fajnie, April, ale rób to, jak będziesz bardziej... Świadoma tego, co robisz. Chodź.. Tam. Nie tam, tam. - Bo chciała iść 'tam', a miała iść 'tam'. I ruszyli się powolnie, chociaż ta zołza ciągle coś go ciągnęła nie tam, gdzie trzeba.
- Zaraz cię tu zostawię na pożarcie... Trytonom. - Akurat tryton tu nie ma racji bytu, ale może tego Lancaster nie przyuważy. Szli dalej, więc Igor tak, jak umiał, starał się ją wspierać i pilnować żeby zębów sobie nie wybiła.
Powrót do góry Go down
April Lancaster
Admin
April Lancaster
Skąd : Leeds
Liczba postów : 320
Join date : 09/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeWto Cze 11, 2013 9:27 pm

Zrobiła minę urażonego dziecka, jakby w tej chwili faktycznie była małą dziewczynką, której ktoś powiedział niemiłe słowo.
- Nie mów tak brzydko... - Może i była PIJANA, ale nie nawalona! Szła prosto (ta, jasne), kontaktowała, nie robiła jakichś głupot. Była tylko pijana! Jednak mina zniknęła tak szybko, jak się pobawiła. Mac-mac, mac-mac! No fajna klata, ej! A jak fajna, to maca, bo jej się podoba. I nie rozumiała, czemu Igor mówił o innych okolicznościach macania, przecież była świadoma tego, co robi! Westchnęła jednak zrezygnowana, jak stwierdziła,ze mają iść "tam". Jej "tam" było na wprost, czyli weszła znowu w tors Igora, ale tym razem odbiła się miękko i nawet nie zachwiała, wciąż ją obejmował. Spojrzała we wskazanym kierunku "tam" i dopiero go obrała, wcześniej w geście oczywistości wskazując go palcem i salutując. I fakt, chciała co chwilę skręcać, ale przecież zna HOGWART! Naprawdę myślała, że jest w Hogwarcie, a do jej wieży drga wiodła "tam", czyli gdzieś indziej, niż ciągnął ją Igor.
- Trytonom? Igor, trytony żyją tylko pod wodą... - Choćby pijana, to wiedziała gdzie wodne stworzenia mieszkają! Ale rozejrzała się na boki, jakby zaraz jakiś miał na nią z widłami skoczyć. Widłami... TRÓJZĘBEM, April, trójzębem...
- Igor, gdzie ty mnie prowadzisz? Przecież znam Hogwart, wieża Ravenclaw jest w tamtym kierunku... - I wskazała przeciwny kierunek i próbowała tam skręcić, a że trzymał ją objętą w pasie, to i pociągnąć go za sobą. Hm, było jej tak całkiem przyjemnie, więc po próbie skręcenia cofnęła się, by znów być bliżej niego.
- Zresztą... nie ważne, możesz mnie prowadzić gdzie tylko chcesz. - I spojrzała nieco w górę i uśmiechnęła się słodko. Och, tak bardzo jej się podobał...
(i cokolwiek zrobi, jutro nie będzie pamiętać, huehue)
Powrót do góry Go down
Go??
Gość

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSro Cze 12, 2013 7:23 am

- Nawalona. - Powtórzył i tak, chociaż już spoglądał przed siebie, więc równie dobrze April mogła nie złączyć tego określenia z samą sobą. Czuł to zawzięte macanie, jakby go tu chciała zaraz rozbierać! A to skubana! Oczywiście nie zrobił z tym nic, bo zajęty był pilnowaniem, aby szła w miarę prosto, to znaczy odpowiednim korytarzem, bo mimo że on trzymał ją zawzięcie, slalom był tak czy siak wykonywany.
- Cudownie, że znasz Hogwart. Szkoda tylko, że to nie jest twoja szkoła. - Parsknął krótko śmiechem, bo to już go rozbawiło. Spoważniał niedługo potem, uśmiechając się już tylko jednostronnie. - Durmstrang, moja droga, Durmstrang. - Jeszcze kilka zakrętów i będzie mógł ją pchnąć lekko w odpowiednie drzwi, dalej może sobie poradzi sama. A może go złośliwie zabierze ze sobą, hm. Tak czy inaczej, on będzie pamiętać.
Jej rączki sumiennie błądziły sobie po jego ciele, więc raz czy dwa wzdrygnął się naturalnie, bo ona za nisko zjechała czy cuś.
- Lancaster, nie tam.. Nie tu. - Laughing A jeśli nie zrozumiała, to on jej dłoń wyżej sobie przeniósł, na bezpieczne miejsce.
Powrót do góry Go down
April Lancaster
Admin
April Lancaster
Skąd : Leeds
Liczba postów : 320
Join date : 09/05/2013

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitimeSro Cze 12, 2013 8:21 am

Rozglądała się na boki z pijackim zainteresowaniem, uśmiechając się lekko. Kilka razy ziewnęła, bo trochę się wytańczyła i alkohol też ją zmęczył, ale nie na tyle, żeby mu zasypiała na ramieniu, jak tak ciągle idą. Nie zareagowała w żaden sposób skrajnie, jak przypomniał jej, że jest w Durmstrangu, jedynie machnęła nieokreślenie ręką i powiedziała krótko "No tak..." i szła sobie dalej, ufając mu, że ją zaprowadzi na miejsce. Chociaż właściwie nie chciała się zatrzymywać, za dobrze jej było tak przytulać się do jego boku.
Faktycznie nie zrozumiała, jak stwierdził, że "nie tam" i "nie tu", myślała, że mówi o kierunku. Jej ręka faktycznie zbłądziła gdzieś... nisko i zauważyła to dopiero, jak przeniósł ją wyżej. Uśmiechnęła się jednak pod nosem. Zdecydowanie będzie próbowała zabrać go ze sobą! Nadal było jej chwilami chłodno w nocy, pomimo ciepłej kołdry i stojącego w pokoju piecyka, a Igor był taki ciepły i tak przyjemnie grzał... No i zdecydowanie przytulanie się do jego szerokiego torsu było czymś, co jej się podobało!
Westchnęła krótko i potknęła się o własne nogi, ale złapała równowagę dość sprawnie, bo wciąż wsparta na Volynskim. Zaraz jednak się zatrzymała bez ostrzeżenia, a że on zapewne nie zorientował się od razu, to jeszcze te dwa kroki zrobiła, mocniej zaciskając dłonie na jego... cokolwiek ma na sobie. Pewnie spojrzał pytająco, czy coś, więc powinna wyjaśnić.
- Muszę do toalety. Poczekaj. - Się wypiło trochę soku i trochę Ognistej, więc się pęcherz odezwał. Rozejrzała się po korytarzu, chyba kojarzyła to miejsce, tu zaraz powinny być toalety... Skierowała się tam, gdzie przypuszczała, że są, puszczając Igora i slalomikiem, na chybocących i plączących się nogach, obijając się o ścianę, szła w wybranym kierunku. Zanim sama dojdzie, to miną wieki!
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Ślepy korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Durmstrang Time :: 
Instytut Magii Durmstrang ϟ
 :: Pozostałe Miejsca
-