Holly Brooks jest dziewczyną o niskim wzroście – ma jedynie 158 centymetrów wzrostu, I wiele osób wyśmiewa się z tego powodu. Waga jest jak najbardziej odpowiednia, bo ma 52 kilogramy. Jest chuda, mimo iż uwielbia słodycze. Gdzieniegdzie widać wystające kości. W naturalnej postaci ma długie brązowe włosy. Oczy  ma zielone, wydają się czasem niebieskie i cieszy się, że ma akurat takie. Ubiera się jak najbardziej po mugolskiemu, tylko w szkole, gdy jest to wymagane, ubiera szaty. Cała jej postać jest dla wielu osób urocza. Włosy często zmienia na lazurowo niebieskie, lubi też przemieniać się w wyższą, niż jest. Ale już tak się przyzwyczaiła do swego wzrostu, że rzadko go zmienia.
Osoba, która należy do Junicorsis, ceni sobie naukę i oczywiście jedną z takich osób jest właśnie Holly. Można ją śmiało nazwać kujonką. Szkoda tylko, że nie nosi okularów. Ale pewnie by szpeciły jej okrągłą twarz. Mniejsza z wyglądem! Holly jest bardzo tolerancyjna, no bo sama jest krwi brudnej. Wręcz nienawidzi czarnej magii. Brzydzi ją tak bardzo, że chciała się wypisać z zajęć Czarnej Magii, no ale… musiała. Bo ją znajomi zmusili. A jak już ją się zmusi, to nic nie spowoduje, że zmieni zdanie. Holland jest bardzo uległą i nieśmiałą osóbką, a zarazem (co dziwne) upartą. Rzadko kiedy jednak objawia swój upór – chyba tylko wtedy, kiedy już ma dosyć swej uległości. Ma bardzo bujną wyobraźnię i często na lekcjach ucieka duchem na błonia, do ogrodu lub w daleką przyszłość. Panna Brooks to osóbka ambitna i zawsze będzie dążyć jak najdłużej do wybranego celu. Tiara Przydziału w Hogwarcie mogłaby ją wybrać do Slytherinu, gdyby nie czystość krwi.
Dziewczyna urodziła się 2 stycznia około siedemnaście lat temu w ubogiej dzielnicy Londynu. Matka i ojciec Holland – obydwoje uzależnieni od alkoholu – wynajmowali małą kawalerkę. Gdy urodziła im się córka, postanowili już więcej nie pić. Jakoś im się udawało i w ten sposób mieli więcej pieniędzy na utrzymanie się. Ale pewnego dnia musieli ulec nałogowi. Holly miała wtedy siedem lat. Matka i ojciec pijani wracali do domu. Byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli samochodu pędzącego przez ulicę. Wkroczyli na pasy i… no właśnie. Zginęli tragicznie. Ich ciała były niemal zbezczeszczone. Kierowca uciekł z miejsca zdarzenia. A w tym samym czasie Holly zaczęła się niepokoić. Zaczęła zastanawiać się nad ucieczką z domu. Spakowała starą torbę matki, wzięła trochę jedzenia, ubrań i innych niezbędnych rzeczy, w tym długo oszczędzane na coś pieniądze i… zwiała. Po prostu zwiała. Kiedy znudziła jej się tułaczka po mieście, zaczęła szukać kogoś, kto by ją przyjął do swego domu. Szukała takiej osoby długo. Ale w końcu znalazła. Kobietę o nazwisku Mariah Adams. Była czarodziejką czystej krwi. Tak, tak, czarodziejką! I to w dodatku jasnowidzem. Holly miała chyba niesamowite szczęście. Gdy zauważyła w zachowaniu dziewczynki coś podejrzanego, wzięła jej włos i niego wyczytała wszystko. Dzięki niej Holland dowiedziała się o swym darze, o swych przodkach i tak dalej, i tak dalej. W wieku 11 lat poszła do Hogwartu, do Ravenclawu. Gdy dowiedziała się o Turnieju Trójmagicznym, postanowiła spróbować szczęścia i pojechać do Durmstrangu, by być może zostać jednym z reprezentantów. Nie udało jej się, ale gorąco kibicowała Hogwartowi. Potem wybuchła wojna czarodziejów... no i tak została do końca swej edukacji w Durmstrangu. Dołączyła do grona uczniów Junicorsis

Multikonta: Felicity Morgan, Ellen Solberg i pewno to koniec.