Durmstrang Time
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Napoleon McGowan

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Bruno McGowan

Bruno McGowan
Skąd : Londyn
Liczba postów : 57
Join date : 14/09/2013

Napoleon McGowan Empty
PisanieTemat: Napoleon McGowan   Napoleon McGowan Icon_minitimeNie Wrz 15, 2013 10:05 am

"Każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy."
Napoleon McGowan Tumblr_m0l6b4WlxA1r7keoxo1_500
Napoleon Bruno McGowan
James McAvoy

      Imiona: Napoleon Bruno
      Nazwisko: McGowan
      Wiek: 29
      Data urodzenia: 5 XI
      Miejsce zamieszkania: Londyn
      Praca: auror, nauczyciel OPCM
      Status materialny: przeciętny
      Status krwi: półkrwi
      Dodatkowe: animag (czarny kocur)
      Różdżka: włos z ogona testrala, jabłoń, 10 cali, sztywna


Napoleon McGowan Tumblr_m8sx77WVPY1qe3i7so1_500
OPIS POSTACI


      - Wywiad z rodziną to część standardowej procedury. Pana syn ma zamiar zostać aurorem, więc my musimy wszystkiego się o nim dowiedzieć. Proszę się tak nie pieklić - powtórzył spokojnie brodaty mężczyzna, siadając na dużym i miękkim fotelu. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu, próbując zapamiętać każdy szczegół. Po chwili skupił się ponownie na Panu McGowanie, który siedział naprzeciw niego z naburmuszoną i wstrząśniętą miną. Mężczyzna nie lubił pracować z mugolami, oni nigdy niczego nie rozumieli...
      - Dobrze, już dobrze! Wszystko opowiem... - odpowiedział niechętnie i jeszcze raz zmierzył wzrokiem dziwnego przybysza. Nigdy nie rozumiał magicznego świata, choć oczywiście bardzo go fascynował. - Od czego mam zacząć? - zapytał.
      - Od początku - odparł na to Brodaty i przygotował pióro do szybkiego notowania. McGowan natomiast odchrząknął i układał sobie jeszcze w głowie pierwsze zdania opowieści. - Urodziłem się tutaj, w Edynburgu... Tutaj się wychowywałem, przeżywałem pierwsze problemy, dorastałem... Poszedłem na studia. Od zawsze interesowała mnie przeszłość i zdecydowanie bardziej wolałem siedzieć w starym zamku aniżeli nowoczesnym centrum handlowym. Na jednej z wycieczek spotkałem piękną kobietę, która niesamowicie zawróciła mi w głowie... Próbowałem do niej zagadać, ale jakoś nie miałem odwagi... - tu mężczyzna uśmiechnął się lekko i westchnął cichutko. - ...Los jednak mi pomógł i w końcu zdobyłem się na ten wyczyn. Nazywała się Lydia i miała piękne, niebieskie oczy. Okazało się, że również studiuje historie, co niesamowicie mnie ucieszyło - powiedział, robiąc krótką przerwę i biorąc łyk gorącej kawy. - Mieliśmy naprawdę wiele wspólnych tematów! Jeszcze tego samego dnia umówiliśmy się i przegadaliśmy razem cały wieczór. Kilka lat później wzięliśmy ślub - dodał, spoglądając na tajemniczego nieznajomego. Wyglądał trochę strasznie. Ta broda, długa blizna na twarzy. Niski głos, który czuło się aż gdzieś tam w środku. - A chwilę po ślubie Lydia zdradziła mi, że jest w ciąży. Niesamowicie się na ten fakt cieszyłem! Zawsze marzyłem o synu i los po raz kolejny się do mnie uśmiechnął i właśnie synem uraczył. Jednak przed porodem Lydia powiedziała mi, że chce rodzić w Św. Mungu. W życiu nie słyszałem o takim szpitalu i.... tak... wyjawiła mi prawdę. Że jest czarownicą. Że umie czarować. Że owszem, studiowała historię - ale magii. Że chodziła do szkoły magi. Że cała jej rodzina potrafi czarować. Że ja jestem mugolem. To był szok! Nawet pan sobie tego nie wyobraża co to znaczy! Do tej pory wszystko istniało w bajkach, filmach, książkach... Ale nie naprawdę! Wyśmiałem ją, wysłałem do psychiatryka, zwaliłem winę na ciąże. Obraziłem się na nią i zerwałem kontakt. To było strasznie głupie z mojej strony, ale za bardzo się przeraziłem... Lydia nie miała mi tego za złe, doskonale spodziewała się takiej reakcji. Codziennie do mnie dzwoniła i wysyłała listy. Wszystko tłumaczyła, uspokajała. A ja nadal nie mogłem się przekonać. W którymś momencie nawet Lydia zwątpiła i przestała się do mnie odzywać. Nie miałem pojęcia co z porodem, czy mam już dziecko czy nie. Któregoś dnia otrzymałem powiadomienie o narodzinach. To był syn. Przemyślałem wszystko i choć uważałem to za szaleństwo - wróciłem. Pojechałem do Londynu, do szpitala Św. Munga i kiedy zobaczyłem ich razem wiedziałem, że to nie był błąd. Od razu zapomniałem o wszystkich dziwnościach i paranormalnych sprawach... - powiedział, uśmiechając się szeroko sam do siebie na to wspomnienie i ponownie sięgając po kubek z kawą. W tej chwili do pomieszczenia weszła urocza kobieta z długimi, blond włosami związanymi w wysoki kok i postawiła na stole talerz babeczek. - Dziękuję bardzo za pana opowieść. Pani Lydio? Czy mógłbym prosić o ciąg dalszy? - zapytał Brodaty, zwracając się w stronę kobiety. Ta kiwnęła głową i usiadła obok męża. Szybko wyjaśnił jej na czym skończył, a ona uśmiechnęła się tylko i spojrzała na przybysza. - Tak... Nazwaliśmy go Napoleon, to przez nasze zamiłowanie do historii. On sam tego imienia nie cierpi, ale nie rozumiem dlaczego... - zastanowiła się przez chwilę, a Brodaty zamaskował parsknięcie śmiechem poprzez sięgnięcie po świeżą babeczkę. - Rozwijał się doskonale, wręcz książkowo. Dosyć szybko zauważyłam u niego również magiczne moce, co niesamowicie mnie ucieszyło. Nigdy nie należał do tych dzieci, których wszędzie było pełno i nie dało się nad nimi zapanować... Zawsze był spokojny i lubił przebywać w samotności. Często się od nas oddalał, nie cierpiał rodzinnych spotkań i gwaru... Był też zawsze bardzo spostrzegawczy i pamiętliwy... - ucięła na chwilkę, obserwując jak mężczyzna zajada się jej słodkościami. - Choć oczywiście nie raz zalazł nam za skórę i nie raz musiał odsiedzieć jakiś szlaban. Zawsze był indywidualistą i liczył się tylko ze swoim zdaniem. Ciężko go było przekonać do swoich racji czy czymś przekupić. Trzymał się swoich ideałów i właściwie wszystkie z tych cech tkwią w nim nadal... W wieku 11 lat oczywiście dostał list z Hogwartu i dostał się do Gryffindoru. Byłam z niego taka dumna! Co prawda myślałam, że trafi do Ravenclawu bo u mnie wszyscy tam trafiali, ale i tak byłam przeszczęśliwa! A potem zaczęły się problemy... - kobieta zaśmiała się melodyjnie, wygładzając bluzkę. - Napoleon wyznaczył swoją własną ścieżkę i szedł po niej bez względu na wszystko. Nie raz dostawaliśmy list o jego przewinieniach i szlabanach. Nie dawał sobie w kaszę dmuchać ani nikomu się podporządkowywać. Od zawsze fascynował go mój brat, który również był aurorem - tutaj Brodaty się ożywił i postawił trzecią już babeczkę na talerzyk, skupiając się mocniej na opowieści. - Tak, tak... Niestety zmarł podczas jednej z akcji, co było szokiem dla całej rodziny, ale i dla małego. Leo naprawdę go podziwiał... - Lydia westchnęła cichutko i uspokoiła buzujące w niej emocje. - W bodajże czwartej klasie stwierdził, że również chce pracować w tym zawodzie. Nie byłam zachwycona i nadal nie jestem, ale... skoro tak chce... W każdym razie dążył do wyznaczonego przez siebie celu bardzo dzielnie! Podciągnął się z odpowiednich przedmiotów, zawsze miał w sobie takie zacięcie. Świetnie zdał SUM-y i kształcił się dalej. Aż nadszedł ten dzień, no i... Zobaczymy jak to będzie dalej - zakończyła i uśmiechnęła się lekko do nieznajomego. Ten tylko kiwnął głową, prosząc ich o opuszczenie pomieszczenia i zawołanie zainteresowanego. Tak właśnie zrobili, a Brodaty zamknął za nimi drzwi i przywitał się z Leo. - Nazywasz się Napoleon Mcgowan i urodziłeś się piątego listopada? - zapytał, unosząc brwi znad stosu papierów. - Tak, choć wolałbym żeby zwracano się do mnie Bruno - odparł spokojnie. Brodaty przyglądał mu się uważnie i wstępnie oceniał jego predyspozycje do zawodu. Oczywiście i tak będzie musiał przejść setki testów, jednak pierwsze wrażenie również jest ważne. Chłopak nie był wysoki ani dobrze zbudowany, jednak w jego oczach widać było bystrość i inteligencję. Siedział pewny siebie, a głos jak na razie mu się nie załamywał. - No dobrze... BRUNO. Czemu akurat auror? - zapytał, zaśmiawszy się krótko.
      - Znam wiele osób, którym ktoś zamordował bliskich. Nawet u mnie w rodzinie był taki incydent. U pana zapewne też - powiedział, patrząc mężczyźnie prosto w oczy.
      - Zgadłeś. Dawno temu zginęła moja mama - zgodził się Brodaty, który zaczął być zaciekawiony młodym chłopakiem. - I chyba chciałem się zemścić. Ale ty miałeś cudowne dzieciństwo i nadal masz wspaniałych rodziców. Choć nieco szalonych. No i ten Napoleon... - powiedział poważnie, choć ostatnie słowa już wypowiadał cicho się śmiejąc.
      - Czy tylko skrzywdzeni przez los ludzie chcą zmieniać świat? Może ja chcę tej krzywdzie zapobiec? - zapytał.
      - To ja tu jestem od zadawania pytań. Zdajesz sobie sprawę, że te szkolenia to nie są przelewki i tylko najlepsi je zdają? Bywają lata podczas których ani jedna osoba nie przejdzie dalej. Musisz wykazać się odwagą, sprytem, inteligencją, spostrzegawczością, szybkim kojarzeniem faktów... - zaczął wymieniać, zapisując sobie coś jeszcze na pergaminie.
      - Oczywiście, że zdaje sobie sprawę. I zdam te testy
      - Albo jesteś zbyt pewny siebie albo jesteś strasznym optymistą - stwierdził nieznajomy, kręcąc lekko głową.
      - Po prostu znam swoją wartość. I wiem, że dam z siebie wszystko - zapewnił, zaczynając być podirytowanym mężczyzną z Ministerstwa.
      - Młody, nie denerwuj się. Ja tylko muszę przeprowadzić z tobą wywiad. Jeszcze kilka pytań i zdecyduję czy cię przepuścić dalej - odparł, bazgroląc coś w swoich notatkach. - Myślisz, że cię przepuszczę? - zapytał nagle z ciekawości.
      - Tak - odparł bez namysłu, na co Brodaty ponownie się zaśmiał.
      - Zawsze mówisz prosto z mostu to co myślisz?
      - Tak - powtórzył, uśmiechając się lekko.
      - Przechodzisz

      Bruno przez następne lata chodził na tysiące szkoleń. Tak jak powiedział Brodaty, nie były one proste. Musiał nauczyć się mówić w obcym języku, poprawić swoją kondycję (dzięki czemu przestał mieć chłopięce kształty, a nabrał mięśni i męskiej postury), nauczyć się maskować, poznać wiele zaklęć ofensywnych i defensywnych, zgłębić podstawy czarnej magii, eliksirów, transmutacji, zielarstwa i właściwie wszystkich innych dziedzin. Do tego setki testów psychologicznych, upewniających że Bruno jest zdolny do pracowania w tym zawodzie. Wiele osób po drodze wysiadło, ale na szczęście Leo wytrzymał do końca. Ostateczne egzaminy to był niesamowity stres, nawet dla niego. Na szczęście je zdał, co uczcił razem z resztą przyjaciół podczas imprezy stulecia. Trochę... Ekhm... się upił, co skończyło się wieloma przygodami, za które wstydzi się do dzisiaj. Przespał się tam nawet z jedną dziewczyną, która zawsze mu się podobała, ale jakoś nie było okazji dłużej pogadać. Okazało się, że są dla siebie po prostu stworzeni i chwilę później już byli ze sobą w związku. Niestety praca aurora jest naprawdę ciężka, o czym Bruno boleśnie się przekonał. Podczas jednej akcji zginęła jego narzeczona i najlepszy przyjaciel, co go niesamowicie przybiło. Zamknął się w sobie i wziął długi urlop. Musiał przewartościować kilka rzeczy, zastanowić się nad wieloma innymi. To było dla niego naprawdę ciężkie przeżycie i trochę się zmienił. Po kilku miesiącach uświadomił sobie, że teraz tym bardziej musi wrócić do tej pracy. I wrócił ze zdwojoną siłą i zacięciem. Po trzech latach od tego zdarzenia, został wydelegowany do norweskiej szkoły magii, by tam zająć się bezpieczeństwem uczniów i pracowników szkoły. Chwilę później zaproponowano mu również objęcie stanowiska nauczyciela OPCM, gdyż takowego brakowało. Bruno nie był do tego przychylnie nastawiony, ale w końcu się zgodził. W tym skandynawskim państwie dzieją się dziwne rzeczy, a Bruno zastanawia się co jemu przyniesie pobyt w tym miejscu.


DODATKOWE

      ○ Nienawidzi swojego pierwszego imienia i zawsze przedstawia się jako Bruno. Jeżeli już naprawdę musisz używać Napoleona, to chociaż Leo, choć i tak włos mu się jeży na głowie gdy to słyszy.
      ○ Jest animagiem, zamienia się w dużego czarnego kocura.
      ○ Zawsze nosi przy sobie wisiorek ze znakiem runicznym mannaz, od kiedy jakaś wróżbitka stwierdziła, że będzie go chronił. Niby w te bzdury nie wierzy, ale czuje się bez niego dziwnie.
      ○ Nie rozstaje się również z antidotum na niektóre trucizny; zboczenie zawodowe.
      ○ W szkole zawsze miał problemy z ONMS. Zwierzęta nigdy go nie lubiły, więc i on nie darzył ich większą sympatią. Zawsze go gryzą, drapią i robią wszystko to co mogą.
      ○ Oprócz kotów. Te zawsze do niego lgnęły, a on do nich.
      ○ Dziękuje światu za stworzenie MagicFonów, bo z sowami to by nie wyrobił.
      ○ Młodziak, staż ma stosunkowo krótki, ale nie można go przez to lekceważyć.
      ○ Ma na ciele kilka blizn, które przypominają mu o niektórych pamiętnych dniach.
      ○ Mówi biegle po niemiecku i rosyjsku, przez co najczęściej jest wysyłany na wschód.
      ○ Potrafi grać na fortepianie.
      ○ Nienawidzi historii przez wzgląd na rodziców, ale chcąc nie chcąc zna ją naprawdę dobrze.
      ○ Ma słabość do ciemnowłosych kobiet i Fasolek Wszystkich Smaków.
      ○ W ogóle do słodyczy i Kremowego Piwa.

Napoleon McGowan Tumblr_lq6p4htUYW1ql141xo1_500
Autor: Ela
Multikonta: Bjorn, Gerard, Jons, Walter


Ostatnio zmieniony przez Bruno McGowan dnia Pon Sty 27, 2014 8:11 pm, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Tamsin Dragonfly
Admin
Tamsin Dragonfly
Skąd : Anglia
Liczba postów : 128
Join date : 26/11/2011

Napoleon McGowan Empty
PisanieTemat: Re: Napoleon McGowan   Napoleon McGowan Icon_minitimePon Wrz 16, 2013 3:42 pm

oczywiście akceptuje <3

PS: podobał mi się pomysł z tym wywiadem.
Powrót do góry Go down
Bruno McGowan

Bruno McGowan
Skąd : Londyn
Liczba postów : 57
Join date : 14/09/2013

Napoleon McGowan Empty
PisanieTemat: Re: Napoleon McGowan   Napoleon McGowan Icon_minitimePon Sty 27, 2014 8:16 pm

    WYRAŻAM ZGODĘ NA:

      →ingerencje: wszystko!
      →porwanie: {TAK}
      →włamanie lub kradzież: {TAK}
      →umieszczenie mojej postaci w szpitalu {TAK}
      →umieszczenie mojej postaci w więzieniu: {TAK}
      →lekkie uszkodzenie ciała: {TAK}
      →poważne uszkodzenie ciała {TAK}
      →trwałe uszkodzenie ciała: {NIE}
      →wpływ na psychikę: {NIE}
      →chorobę: {TAK}
      →śmierć mojej postaci: {NIE}


    SPECJALNE UMIEJĘTNOŚCI:

      →teleportacja: {TAK}
      →teleportacja łączna: {TAK}
      →zaklęcie patronusa: {TAK + kot ORAZ inferius}
      →zaklęcia niewerbalne: {TAK}
      →oklumencja: {TAK}
      →legilimencja: {TAK (choć wciąż to doskonali)}
      →animagia: {TAK + czarny kocur}
      →zaklęcia niewybaczalne: {NIE}
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Napoleon McGowan Empty
PisanieTemat: Re: Napoleon McGowan   Napoleon McGowan Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Napoleon McGowan

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Napoleon McGowan

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Durmstrang Time :: 
i solemnly swear that i'm up to no good ϟ
 :: Prezentacje Czarodziei :: Dorośli Czarodzieje
-