Alayne McPearson Skąd : Dolina Godryka Liczba postów : 3 Join date : 23/01/2014
| Temat: Alayne Éowyn McPearson Czw Sty 23, 2014 2:42 pm | |
| ”Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.” Alayne ”Ally” Éowyn McPearson Charlotte Free Imiona: Alayne Éowyn Nazwisko: McPearson Wiek: 16 lat, jednak ona woli mówić, że prawie siedemnaście. Data urodzenia: 1 czerwca Miejsce zamieszkania: Wielka Brytania, Dolina Godryka Była szkoła i dom: Hogwart, Hufflepuff Dom w Durmstrangu: Juncoris Rok: VI Status materialny: zamożny Status krwi: ćwierćkrwi Dodatkowe: szukająca Różdżka: 7 cali, skrzydło chochlika, dąb szypułkowy, giętka
OPIS POSTACI Widzisz tę dziewczynę? Tę wysoką, chudą tyczkę z włosami we wszystkich barwach tęczy, która właśnie biega jak opętana, tańczy tudzież śpiewa, przy każdej z tych czynności obdarzając wszystkich wokół, łącznie z nieznajomymi uściskiem? To właśnie Alayne McPearson, osoba, której wiarę w ludzi i wieczną radość życia ciężko zachwiać. Jedni ją za to kochają, inni nie mogą znieść. Po której stronie ty się znajdziesz? Nasza bohaterka to przede wszystkim niepoprawna marzycielka, jednak nie z rodzaju tych, które wpatrują się romantycznie w zachód słońca, pogrążone we własnych rozmyślaniach. O nie, to z pewnością ostatnia rzecz, jakiej powinniście oczekiwać po Ally. Puchonka o swoich wizjach, marzeniach i wszystkim tym, co jej przyjdzie do ufarbowanego łba opowiada każdemu, kto się nawinie. Nawet, jeśli absolutnie się spieszy i ani mu to po drodze, ani też specjalnie nie ma chęci słuchać Alayne. Co ją to obchodzi, ona będzie za nim łazić, nawet biegać, póki nie skończy mówić. Znacie kogoś, kogo uważacie za koszmarną gadułę? Przy tej różowej zmorze można go nazwać małomównym. Los niestety obdarzył naszą bohaterkę buzią ładną (choć gdybyście spytali o to ją, odparłaby, że wygląda jak rozciągnięty gremlin), jednak uroda dziewczyny bardziej pasowałaby do opryskliwej, nieprzyjemnej buntowniczki niż do istoty tak pełnej miłości do bliźnich, jaką jest panna McPearson. Tak, macie tu do czynienia z tym typem człowieka, który pokochałby absolutnie wszystkich – Ślizgoni, Gryfoni, Puchoni, Krukoni, Durm... Durmstrandczycy (”tak to się wymawia, tak?”), Beauxbatończycy, czarni, biali, nawet kryminaliści – wszystko to ludzie do kochania! I tulenia, pocieszania, spędzania razem czasu – tak po prostu! Oczywiście, jeśli nie mówimy o miłości romantycznej, tej bowiem Alayne nigdy nie doświadczyła i nie wygląda, by miało się to szybko zmienić. Nie, żeby nie było już w przeszłości kilku chętnych, by ten stan rzeczy uległ modyfikacji, jednak jej odporność na wiedzę dotyczącą uczuć romantycznych, całowania i tak dalej łatwo zniechęca nawet tych wytrwalszych kandydatów. Jako stworzonko niewiarygodnie wręcz żywe, energiczne i skłonne do psot o każdej porze dnia i nocy, Ally ma ogromne poczucie humoru. Może nawet zbyt duże, bowiem śmieszą ją nawet najtańsze suchary, jakich wypowiedzenie może spowodować suszę w promieniu kilku najbliższych kilometrów. Często da się usłyszeć jej radosny śmiech, niemożliwy do opanowania chichot lub przynajmniej ujrzeć szeroki uśmiech. Kocha robić ludziom żarty, choć oczywiście nie takie, przez które byłoby im przykro. Bo to byłoby złe, bliźnim nie wolno czynić krzywdy! A ponieważ inni różnie i różniaście na dowcipy reagują, bezpieczniejszym wyjściem jest organizowanie imprez, najlepiej w cudownym towarzystwie równie zwariowanych przyjaciół. Wystarczy butelka z czymś do picia, nawet niekoniecznie alkoholowym, jedna pomarańcza, grono przyjaciół i zaintonowanie głupiej piosenki lub zainicjowanie tańca-połamańca, by coś zaczęło się dziać! Choć ma mnóstwo dobrych chęci i chciałaby pomóc każdemu, kto tego potrzebuje, lepiej nie przyjmować jej propozycji, bowiem Alayne to pierwszorzędna niezdara i pechowiec, który próbując coś naprawić, zapewne jeszcze bardziej to zepsuje. Ona nawet rzeczy niezniszczalne potrafi doprowadzić do stanu nieużywalności – chodzą słuchy, iż zepsuła kiedyś metalową kulkę. Ponieważ więc niewielu jest chętnych na korzystanie z pomocy Ally, dziewczyna nadrabia to jeszcze większą ilością empatii i próbami pocieszania lepszymi i bardziej natrętnymi od metod wszystkich mugolskich terapeutów razem wziętych.
Życiorys Alayne nie jest szczególnie porywający – przyszła na świat jako córka mugolskiego pisarza, specjalizującego się w opowiadaniach fantasy oraz czarownicy półkrwi, która zarabiała na życie malarstwem. Niestety, Ally nigdy nie poznała swojej matki – Lorreine Stone-McPearson – bowiem ta zmarła przy porodzie, o co jednak nigdy nie czuła się obwiniana w domu, bowiem Stephen McPearson wychował swą jedynaczkę w atmosferze ciepła i miłości. Oczywiście, na swój własny, pokręcony sposób, bowiem to właśnie po nim córeczka odziedziczyła mocno zaburzone postrzeganie rzeczywistości mówiące, że wszyscy są dobrzy, każdy zasługuje na miłość i tak dalej. Jej nauka w Hogwarcie również wyglądała dosyć typowo – poznała przyjaciół, których przekonała do misji życia, jaką jest głoszenie miłosierdzia i obdarzanie uściskami każdego, nawet mordujących cię wzrokiem i grożących różdżkami Ślizgonów, uczyła się przeciętnie – a czasem nawet tragicznie, bo jej się wymowa czy zastosowanie zaklęć myliły, o tym, co trzeba wrzucić do kociołka, nie mówiąc – jednak nauczyciele nawet ją lubili z powodu jej energiczności i zapału do pracy. Gdy usłyszała o Turnieju Trójmagicznym, oczywistym było, że musiała się dopisać do listy osób, które chcą wyjechać do Durmstrangu, jednak ani jej w głowie był udział w samych zadaniach! Ona po prostu chciała poznać jeszcze więcej osób i głosić ideę wszechmiłości oraz pomagać każdemu w odległej szkole o nie najlepszej opinii. Ostatnie pół roku? Cóż, spędziła je, podobnie, jak większość uczniów zmasakrowanego Hogwartu w zamku Durmstrangu, obserwując z pewnym niezrozumieniem to wszystko, co się działo. Tak, niby wie, że obecnie jest tragicznie niebezpiecznie, jednak z typową dla siebie wiarą w świat uważa, iż to jedynie chwilowe i wszystko skończy się dobrze. Regularnie telefonują do siebie z ojcem – który na całe szczęście jakoś ukrył fakt, że ma córkę-czarownicę, bo pewnie nie wyszedłby z tego żywy – i ogółem Alayne stara się pocieszyć wszystkich wokół, że lada dzień koszmar się skończy, a znany im świat będzie tak bezpieczny, jak dawniej. Fakt, że ona sama jak zwykle tryska optymizmem i zdaje się nie rozumieć wagi sytuacji wielu osobom raczej nie odpowiada.
DODATKOWE – dwa przedmioty, z których jest absolutnie tragiczna to Eliksiry i Obrona Przed Czarną Magią. Z obu otrzymała na sumach ocenę Okropny, choć przy tym drugim egzaminator wahał się nad Trollem. Jest za to świetna z... Wróżbiarstwa i Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Taaak, to jej wróży wielką karierę w przyszłości; - ojciec zaraził ją miłością do literatury fantasy, więc potrafi całymi dniami zaczytywać się w dziełach Tolkiena, Martina, a nawet przetłumaczonego na angielski Sapkowskiego. Niestety, jest kobietą-spoilerem, więc nie pytajcie jej o ulubione książki, bo zapewne opowie wam całą fabułę; - z okazji dwunastych urodzin dostała od tatusia niezłą sumkę, by „kupiła sobie na tej Wielokątnej coś, o czym zawsze marzyła”. Kupiła sobie więc miotłę, jedną z lepszych, choć nie najlepszą, bo jej troszkę pieniążków zabrakło i po wakacjach zgłosiła się na eliminacje do domowej drużyny quidditcha. I się dostała, jakimś cudem!; - jej włosy pierwszy raz zmieniły kolor z pomocą magii, gdy miała osiem lat. Była to oznaka zdolności magicznych w ogóle, nie zaś metamorfomagii, spodobała się jej jednak na tyle, iż od tamtej pory nigdy nie wróciła do naturalnego koloru, wykorzystując najpierw mugolskie farby i szampony koloryzujące, a następnie zaklęcia. Najczęściej zmienia kolor włosów na różowy, jednak czasem eksperymentuje z niebieskim, białym lub fioletowym. Nikt jednak nie wie, jaką barwę jej włosy miały naturalnie; - ma słabą pamięć do zaklęć i innych spraw, jakie są potrzebne do nauki, jednak zdecydowanie aż za dobrze pamięta usłyszane piosenki. Wystarczy puścić jej jakąś tylko raz, a będzie znała doskonale melodię i tekst. Tak, umie śpiewać. Gorzej, że robi to zbyt często, jak na gust otoczenia; - jest powszechnie uważana nie tylko za upierdliwca i osobę upośledzoną, lecz również za ekscentryczkę. Czemu? Pobądź z nią przez pięć minut, to zrozumiesz doskonale. Autor: ja ^^ Multikonta: Avalon, Ted
Ostatnio zmieniony przez Alayne McPearson dnia Sro Lut 12, 2014 9:31 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|