Dom:Phenixis xx Wiek:16 xx Różdżka:11 i 3/4 cala, jabłoń, pióro feniksa xx Hobby: sport w szczególności Quidditch(uwielbia latać na miotle), strojenie psikusów, muzyka(śpiewa i gra), OPCM i nocne wypady do lasu xx Mocne Strony: świetnie lata na miotle i jest zwinna, swoją drobną posturę nadrabia sprytem, uparcie i odważnie dąży do celu, jest dobra z OPCM i zaklęć, jest animagiem, oraz potrafi radzić sobie bez magii Słabe Strony: strasznie roztrzepana, zazwyczaj najpierw robi potem myśli, strasznie boi się jednorożców, nadmierna ciekawość, eliksiry I Zadanie: 0 pkt II Zadanie: 0 pkt III Zadanie: 0 pkt
Czara Ognia
Zgłoszenie do Turnieju.
W swojej niebieskiej mundurko-szacie Alex wraz z resztą francuskiej delegacji wyróżniała się spośród krwistoczerwonych i czarnych szat pozostałych dwóch szkół. Choć nigdy nie przepadała za tymi strojami, w Durmstrangu wydawały się one przydatne, aby nie zginąć w tłumie uczniów. W połączeniu ze swoją urodą sprawiałaby wrażenie aniołka, gdyby nie roztrzepane włosy i wesołe ogniki w oczach. Jako iż panna Devost była ciekawska, przez 2 tygodnie zdążyła opanować już przemieszczanie się po zamku. Była podekscytowana całym pobytem tutaj. Poznaniem nowych ludzi, wrogów a także szkoły. No i przede wszystkim Turniej Trójmagiczny. Gdy podczas pobytu w Beauxbatons usłyszała o owym wydarzeniu, głębiła wszystkie książki na ten temat. Czuła że to coś dla niej. Mimo tych wszystkich negatywów, ostrzeżeń i zagrożeń, Alex i tak chciała się zgłosić. Dlaczego? Sama nie umiała tego dokładnie sprecyzować. Na pewno nie chodziło o pieniądze ani chwałę. Na pewno jednym z impulsów było wspomnienie śmierci rodziców. Chciała sprawdzić czy jest tak silna aby poradzić sobie w życiu, w każdych, nawet zwykłych kłopotach. Ogółem chciała poznać siebie i zobaczyć na co ją stać. Ona nie lubiła żyć w rutynie. Dla niej ważniejsza od tlenu była adrenalina. Austalijskie przysłowie mówiło że jeżeli „Ktoś dokładnie wie, czego chce, powinien być na tyle mądry, żeby zadowolić się połową.”. Alex całkowicie się z tym nie zgadzała. A może po prostu była głupia? Tą sprawę przedyskutujemy kiedy indziej. Panna Devost zazwyczaj nie żałowała swoich decyzji. Bo to przecież błędy czynią nas tymi, kim jesteśmy. Także zdecydowanym i wesołym krokiem weszła do Szafirowej Sali. W środku znajdowała się wielu uczniów rozmawiających w dużej mierze o zbliżającym się turnieju. Po drodze podrapała się jeszcze charakterystycznie za uchem. Gdy w końcu znalazła się przed czarą, wyciągnęła z kieszeni karteczkę z imieniem i nazwiskiem. Rozwinęła ją, spojrzała na napis: "Alexandrie Kelly Devost" , po czym z uśmiechem wrzuciła ją do czary. Gdy zgłoszenie zostało przyjęte, dziewczyna odwróciła się na pięcie i zadowolona skierowała się w stronę wyjścia podśpiewując starą australijską piosenkę. Teraz pozostawało tylko czekać.
I'm the winner
Wygram bo
Nikt inny się tego nie spodziewa. Ludzie szufladkują mnie pod stereotypową Francuzkę. Co nie którzy wiedzą że wcale się tam nie zaliczam. Jeżeli już coś sobie wyznaczę trwam w tym aż tego dokonam. Uparcie i odważnie. Potrafię radzić sobie bez magii a tekże przyłożyć w mugolskim stylu. Jestem sprytna i zwinna a także dobra w OPCM i zaklęciach. Jestem także animagiem, ale cicho sza... to tajemnica^^. No i jeżeli już zostałam wylosowana to nie mogę dać za wygraną.