Go??Gość
| Temat: Persyfona Blacknight Sob Maj 18, 2013 7:34 pm | |
| Skąd się biorą Chowańce? Persyfona Pandora/Percy Blacknight Weronika Mamot Imiona: Persyfona Pandora (nie zmieniło się od ostatnich dwóch powtórzeń) Nazwisko: Blacknight (wbrew pozorom nie wyszłam za mąż przez ostatnie pięć minut) Wiek: nadal siedemnaście Data urodzenia: drugi października Miejsce zamieszkania: Glasgow, Szkocja Szkoła: Hogwart Dom: Slytherin Rok: VII Status materialny: biedny Status krwii: czysta krew Dodatkowe: buntownik Patronus: nietoperz Bogin: rosiczka Różdżka: Czarny bez, jedenaście i ćwierć cala, sztywna, włos z głowy sfinksa OPIS POSTACI Bezinteresowna, miła, życzliwa, lubująca się we wszystkim co milusie, rószofe i pluszfe... Kto mi dał tą kartkę do ręki? Nie daruję, jak spotkam tego śmiałka to wszystkie kostki porachuje. Powoli i spokojnie będę się przyglądać konaniu delikwenta, do momentu gdy nie wyda ostatniego tchnienia. Czyż nie jest to wspaniała wizja spędzenia lipcowego popołudnia. Cóż jest to na pewno przyjemny pomysł, ale nie dla mnie. Po ostatnich ekscesach związanych z moją osobą, szanowny dyrektor zakazał mi zbliżania się do wieży astronomicznej na całe dwa tygodnie, a na dodatek musiałam odpracować tydzień pomagania w szklarni. Nie było to przyjemne zajęcie dla mnie, ponieważ wielka rosiczka kilka lat temu chciała sobie zrobić ze mnie podwieczorek. Na szczęście nie skończyło się to, aż tak strasznie. Cóż wróćmy jednak do mojego jakże fascynującego charakterku. Nigdy nie był on jakiś szczególny. Nie pasowałam w żaden przypisywany mi stereotyp. Źle to ujęłam, nie ja nie pasowałam to ten wzór szwankował i nie pozwalał mi się nigdzie odnaleźć. Widzicie to wszystko wina tych z góry, ja jestem czysta jak łezka, no dobra mam parę wpadek na moim kącie, dobra dużo zadowoleni. Znajdźcie sobie innego kozła ofiarnego, ja się tak nie bawię. Koniec! Kropka! Wiecie w sumie to ja zawsze byłam taka trochę niecierpliwa. Tatuś zawsze twierdził, że jestem w gorącej wodzie kąpana. Szybciej tam do cholery! Nie wiem o co mu chodziło. Przecież ktoś komu brakuje mojej diabelskiej cierpliwości już dawno wyjął by różdżkę, rzucił jakieś zaklęcie i bez pardonu wywaliła tą idiotkę z łazienki. Ja zachowałam się jak oaza spokoju. Inni natomiast uważają że bywam niemiła. To nie prawda ja jestem bardzo niemiła i niekulturalna. (Nie zapominajcie o tym.) Czemu nikt nie spostrzega mojej boskości? Jednak nie obawiajcie się to już niedługo się zmieni, kiedy w końcu zdobędę panowanie nad światem . Czy ja przypadkiem mówiłam coś o panowaniu nad światem, chyba się przesłyszeliście, ja powiedziałam podlewane świtem. Mam zamiar zająć się kwiatkami od następnej wiosny. Spostrzegłam w sobie ostatnio brak wiary w cokolwiek. Biorąc to za swego rodzaju problem zaczęłam twierdzić, iż sama jestem sobie Panem, Bogiem, Władcą i Sorbetem Cytrynowym więc czemu i nie waszym. W tym momencie zaczyna się we mnie rodzić wielkie poczucie potrzeby panowania nad czymś. Jako że świat jest największy padło na niego. Rozmyślając nad tym doszłam do wniosku, że najlepiej przy okazji było by też stworzyć jakąś religię. Co powiecie na Pandonizm? Nie podoba się wam! Spadać na bambusy, nie potraficie poznać się na wielkim geniuszu. Jeśli zaś chodzi o jakże chwalebnej ideologii rodziców to jakoś jej nie popierałam. W cale nie dążę do celu po trupach, wydaje Wam się! Cały czas staracie się ze mnie zrobić złą osobę. To są jakieś kłamstwa i insynuacje. Tylko mi przypada prawo to robić. Co mogłabym jeszcze o sobie powiedzieć by przekonać was w stu procentach, że następnym dyktatorem powinna być moja osoba. Uprzedzam w cale nie mam zamiaru wybijać mugoli, szlam i im podobnym. Jest to stary i przereklamowany system, ja będę fajniejsza wybije wszystkich czarodziei, oprócz moich wiernych wyznawców, żeby nikt mnie nie mógł obalić. To jest myśl, a wiecie jak tego dokonam. Plan jest prosty i w tej prostocie wprost genialny. Użyję kobiecych torebek, które będę zrzucać w biednych nie spodziewających się niczego ludzi. Cóż na co dzień jednak nie przejawiam zbyt dużych chęci zgładzenia świata. Cichutko czekam na odpowiednią chwilę zbierając osoby, które mogły by mi pomóc do czasu ujawnienia się mojego plany będę żyć normalnie, „nie rzucając się zbytnio” w oczy. No dobra postaram się nie rzucać w oczy. Jednak to może być trudne przy moich jakże wielkich umiejętnościach maskowania się. Oprócz żądzy posiadania mam w sobie jeszcze inne pragnienia. Pragnienie wiedzy, w sumie to nawet lubię nie tyle się uczyć co czytać. Podręczniki nie należą do najbardziej fascynujących lektur dlatego ich akurat nie wertuje, ale cóż na tym się szeroka gama literatury nie kończy. Nie ważne czy napisał to mugol, wampir, czarodziej, a może galaretka wiśniowa jeśli coś ma litery i nie jest fascynujące jak instrukcja obsługi pralki, to pochłonięcie tego nie zabiera mi zbyt dużo czasu. Kiedy nie „zjadam” nowych powieści, nie odsiaduje jakiegoś szlabanu (za niewinność oczywiście) ubóstwiam sobie snuć długie męczące monologi egzystencjalne. Rozpoczynające się od tego, że jest za gorąco, albo od tak z nudów. Nie powiedziałabym o sobie odważna, raczej głupia. Mimo, że moje pomysły często pozwalają mi wyjść cało z kłopotów. Jak wtedy, kiedy cztery lata temu podpadłam tamtym szóstoklasistom z Puchonolandu przez godzinę ganili mnie po całej szkole, już prawie mnie mieli przy gabinecie profesora od mugoloznastwa, gdy wpadł mi do głowy pomysł by ukryć się na parapecie po drugiej stronie okna. Do dziś nie wiem jakim cudem w tedy nie spadłam. Jednak jak widać Opaczność jest po mojej stronie. Oprócz tego wiedzieliście, że wymyślono o mnie wierszyk. Już wam go cytuje. „-Na tapczanie siedzi leń, nic nie robi cały dzień. -O wypraszam to sobie jak to ja nic nie robię. A kto sobie cukierki czaruje, kto podteksty knuje, kto ludzi wyśmiewa i mężczyzny olśniewa. Kto najładniejsze skarpetki nosi i nikogo o nic nie prosi, zawsze ma najtrafniejsze zdanie i na śniadanie zaprasza nianie.” Widzicie jaki ładny wierszyk. A może chcielibyście się ze mną wybrać na herbatkę z prądem. Tak! To miło, ale wy stawiacie. Mamusia zawsze dawała mi do zrozumienia, że jestem skąpa jak mój ojciec. Nie wiem o co jej chodziło przecież fakt, że wolę wydawać pieniądze innych niż własne nie jest niczym dziwnym. Czyż nie? Wiecie trochę mnie zmęczyło to mówienie o mnie. Może wrócimy do tego innym razem. Zgadzacie się ok. To do nie zobaczenia. . DODATKOWE uwielbia czekoladę nigdy się nie zakochała nie widzi kolorów od ósmego roku życia, nauczyła się je jednak rozpoznawać po odcieniach szarości maluje, rysuje, szkicuje, trochę rzeźbi i próbuje szyć, ale cały czas kaleczy się w place gra na skrzypcach kiedyś uczyła się strzelać z łuku, nadal potrafi trafić w tarcze nie ma orientacji w terenie jest sportową sierotą (oprócz łuku, ale to stara historia) kocha sorbet cytrynowy ma lęk przez taksówkarzami i pralką nigdy nie leciała samolotem
Autor: Panda Zgadzam się na ingerencje: wszystkiego co macie, im więcej nieprzewidzianych wypadków, urazów, złamań i wstrząsów mózgu tym fajniej, tydzień bez szlabanu lub wizyty w skrzydle szpitalnym, to tydzień stracony :3 so many wars we fight |
|
April LancasterAdmin Skąd : Leeds Liczba postów : 320 Join date : 09/05/2013
| Temat: Re: Persyfona Blacknight Sob Maj 18, 2013 7:47 pm | |
| akcept, witamy na pokładzie! <3 |
|