Durmstrang Time
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Teren zielony

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePon Maj 20, 2013 8:36 pm

***
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePon Maj 20, 2013 8:56 pm

Sam sobie tłumaczył, że ten buziak w policzek też leży w gestach typowych dla przyjaciół. Ba, wielu przyjaciół przecież chodzi za rękę, tuli się bez przyczyny, nawet buziak prosto w usta jest czymś normalnym! Aczkolwiek w ich przypadku... Cliff nie potrafiłby na tym poprzestać, nie potrafiłby robić tego po przyjacielsku. Po prostu nie. Ale ten przelotny buziak w policzek... cóż, i tak przecież zaraz poleciał do dormitorium.
Wrócił na korytarz chwilę przed przyjściem Charlie. Rozejrzał się na boki, ale nie pomyślał nawet, że mogłaby po prostu sobie pójść, rezygnując ze spędzenia czasu razem. Gdyby czekał nie wiadomo ile czasu, to dopiero zacząłby tak myśleć! Na szczęście wróciła niecałą minutę po nim, co skwitował szerokim uśmiechem.
- Planujesz to wszystko przeczytać teraz? Wiesz, noce są nadal chłodne, może nam w nocy być na błoniach zimno... - Taki tam żarcik. Ale jakby faktycznie chciała zostać na dworze, to znalazłby sposób na ocieplenie atmosfery, zadbałby, żeby nie zmarzła. Wziął od niej te książki, żeby pomóc spakować, z czego oczywiście większość wepchnął do swojej torby. Nie będzie przecież dźwigała, kiedy idzie z nim! Nie ruszył od razu, jak ona ruszyła, bo oto dotarło do niego, że magicznie (!) humor Charline uległ poprawie. Mógłby domniemywać co też jest tego przyczyną i bardzo chciał sam nią być, ale pozostawił te kwestię gdzieś za sobą, jak dziewczyna złapała go delikatnie za rękę i pociągnęła. Odruchowo ujął jej palce w tak dobrze znany im sposób, jakby nigdy nie przestali tego robić w tak zwykłych sytuacjach, nie na pokaz.
- Północ zdecydowanie potrafi zaskakiwać. Mam wrażenie, że dzisiaj jest cieplej, niż u nas o tej porze roku. No i przede wszystkim deszczu nie ma. - Norwegia nie była taka zła, choć było tu chłodniej i pewnie śnieg zasypie ich po czubki głów, to jednak miała swój nieodparty urok. I inny klimat.
Spojrzał na własną dłoń, kiedy Charlie ją puściła tak... nagle. Miał ochotę ponownie złapać jej rękę, posyłając niewinne spojrzenie i uroczy uśmiech, ale tego nie zrobił. W zamian, żeby czymś tę rękę zająć, wetknął ją w kieszeń kurtki.
W sumie nie wychodzili daleko za zamek, zajęli kawałek trawki na i tak ogromnym terenie zielonym. Dużo większym, niż ten w Hogwarcie. W słoneczku.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePon Maj 20, 2013 10:36 pm

Kiedy ostrożnie lokowała część książek w torbie ze zdziwieniem, iłym oczywiście, zauważyła, że te, które Cliff przytrzymał chowa do swojej torby. Uśmiechnęła się lekko i za chwilę zaśmiała słysząc ten żarcik sytuacyjny,
- Nie martw się, posiadłam tajemną wiedzę szybkiego czytania. Do nocy zdążymy... - Choć nie miała nic przeciwko wspólnej nocy z Cliffem jak głupio to teraz nie brzmi. Oczywiście chodzi o wspólne spędzenie czasu nawet przy czymś tak banalnym jak wertowanie książek. A nuż znajdzie coś co pomoże mu w jakimś zadaniu?
Tak samo jak Cliff nie mógłby się zatrzymać gdyby ich usta na siebie natrafiły tak Charlie nie mogła zbyt długo trzymać jego dłoni i czuć jak splata swoje palce z jej. Gdyby potrzymałaby jego rękę dłużej to by już jej nie puściła, a nawet przez ten jeden gest zapragnęłaby już i teraz czegoś więcej. Na razie nic nie składało jej się w kupę. Nie wiedziała co robić, w jej głowie panował zwyczajny mętlik, którego jeszcze nie poskromiła, a nie chciała, żeby nagły wybuch emocji sprawił, że ta powoli naprawiana więź nagle się rozpadnie. Wielka szkoda, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że więź nie była krucha i delikatna. Nie zdawała sobie sprawy z tak oczywistej rzeczy, że pewnie kiedy wszystko wyjdzie na jaw będzie jej głupio i będzie zła na siebie, że nie zaryzykowała. Na ten moment jednak, według siebie i swojego rozumowania, nie mogła sobie pozwolić na ryzyko. I tak przez kilka ostatnich dni działo się między nimi więcej niż przez ostatnich kilka miesięcy. To był duży postęp w mniemaniu Ślizgonki, która po puszczeniu dłoni Cliffa nie wiedziała co ze swoją zrobić.
- Nie jest źle. Ostatnio marudziłam, ale naprawdę nie jest mi tu tak najgorzej. Mam kilka nowych pozycji do przeczytania, poza tym Durmstrang jest fajnym przykładem architektury romańskiej. Choć nie jestem tego do końca pewna... - odwróciła się z uśmiechem do chłopaka i przez chwilę szła tyłem dopóki się o coś lekko nie potknęła przez co lekko się zachwiała. Wszystko skwitowała szerokim uśmiechem i wróciła do normalnego „stylu” chodzenia. Przodem znaczy się.
Zacisnęła dłonie na pasku torby i kiedy wyszli na zewnątrz rozejrzała się dookoła jakby zauważała całkowicie inne tereny niż widziała wcześniej. Było naprawdę ładnie kiedy nie było tak zimno.
- Moglibyśmy się kiedyś wybrać i zobaczyć fiordy. - powiedziała nagle odkładając torbę na trawę. - Zawsze byłam ciekawa jak to wygląda. Kawałek morza uwięzionego w lądzie. - spojrzała na Cliffa i uśmiechnęła się po czym wygrzebała ze swojej torby kilka książek, które wypożyczyła z biblioteki.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePon Maj 20, 2013 11:02 pm

- Wyższy level kujońskiego wtajemniczenia? Naucz tego April. Pod warunkiem, że już tego nie opanowała... - Zaśmiał się krótko. Oczywiście nawiązał do April z sympatii, bardzo ją lubił i podziwiał za to, że wchłania wiedzę, niczym gąbka. No i wiedział też jak bardzo przyjaźnią się z Charlie. Sam traktował ją troszkę jak starszy brat, choć zdecydowanie miał z nią nieco mniej kontaktu. Wzmocnił się dopiero kiedy on i panna Botwright zaczęli spędzać ze sobą zdecydowanie więcej czasu.
Jej będzie głupio, a z kolei pan Książę będzie się zanosił śmiechem, że żadne z nich nie powiedziało po prostu "dość!" i nie wyłożyło kart na stół, jasno określając swoje uczucia i czego oczekuje od tej znajomości. Bo to w sumie dość zabawne, że obydwoje tak bardzo chcą być razem, tak strasznie im na sobie zależy i są chorobliwie o siebie zazdrośni, ale myślą, że to jednostronne i rezygnują z otwartych prób przywrócenia związku na rzecz "przyjaźni", która ich nie satysfakcjonuje. A postronny obserwator bez wątpienia strzeliłby sobie w łeb. Tyle szczegółów wręcz krzyczało, że to się nigdy nie skończyło! Ale nie, oni będą brnąć w zaparte.
- Mają rewelacyjne usytuowanie. - Jak widać każde z nich znalazło tu coś, co było osobiście interesujące. Cliff podróżnik zwrócił szczególną uwagę na klimat i położenie geograficzne, już obmyślał kiedy by tu wyskoczyć gdzieś na jakieś małe eksplorowanie najbliższego terenu.
Księciunio nie był by sobą, gdyby nie wykonał bohaterskiego gestu. Jak tylko Charlie się zachwiała, zareagował momentalnie, złapał ją w talii i przytrzymał, aż złapała równowagę. Puścił ją o sekundę za późno, żeby móc zakwalifikować to do zwykłej kumpelskiej pomocy. No w TEN sposób nie patrzy się na zwykłą przyjaciółkę, proszę państwa! Odchrząknął i przesunął dłonią po własnych włosach, nieco je mierzwiąc.
- Uważaj, nie umiem wstawiać wybitych zębów. - Taki trochę suchar, ale w obecnej chwili nic bardziej błyskotliwego nie przyszło mu do głowy. Aż, jak akurat Charline odwróciła wzrok, bezgłośnie nazwał się idiotą.
Rzuciła propozycje zwiedzania fiordów akurat, jak on własnie rozmyślał o tej eksploracji okolicy. Przypadek? Uśmiechnął się szerzej, lokując wygodnie na trawce.
- Hm, jak w któryś weekend będziemy mieli wyjście do miasteczka... - rozejrzał się na boki kontrolnie, uśmiechając się łobuzersko, po czym pochylił się do Charlie i zniżył głos do szeptu - ... możemy zrobić sobie nielegalny wypad kilkadziesiąt kilometrów dalej. - Nie byłoby to problemem, rano by wyszli i na wieczór wrócili, przecież Cliff umie się teleportować, również razem z kimś, zabrałby Charlie choćby na drugi koniec świata, jeśli tylko by sobie tego zażyczyła.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeWto Maj 21, 2013 3:56 pm

Kiedy wspomniał o April uśmiechnęła się mimowolnie. Nic nie mogła na to poradzić, przyjaźniły się i to było zdecydowanie coś silnego. Taka przyjaźń na całe życie. Serio. I faktycznie Cliff miał okazję, żeby poznać tę więź, może nawet czasem był zdenerwowany tym, że Charlie leciała do panny Lancaster z każdą pierdółką. A to by coś opowiedzieć, obgadać, zapytać. W pewnym okresie Czarli musiała silnie dzielić swój czas pomiędzy dwójkę ważnych dla niej ludzi, często więc działo się, że zaciągała April na spotkanie z Cliffem, albo na odwrót. Nie pytała czy mają ochotę. Tak miało być i tyle (nie mylić z despotyzmem. Charline jeszcze nie została opanowana żądzą władzy nad światem).
- April to inna liga. Zna jeszcze więcej tajemnic ode mnie. - odparła wesoło całkowicie nie zrażając się mianem „kujona”. Nie myślała o sobie w ten sposób, po protu była dobra w tym co mogło ją doprowadzić do tego co chciała osiągnąć. Ambicja, nie kujonizm. Drobna Ślizgońska przypadłość. Ale w żadnym wypadku nie obrażała się, ani nie gromiła wzrokiem kiedy od kogoś to słyszała. Zwłaszcza od ludzi, którzy nie uważali tego za wadę i nie drwili.
Botwright od samego początku starała się dociec kiedy został wybudowany zamek, w jakim stylu.. Ot takie jej hobby. Albo może raczej fascynacja. Nawet nie pamiętała kiedy zaczęło ją to interesować, tak po prostu było. W sumie budowle tak jak zaklęcia były pewnym dorobkiem historii zarówno mugoli jak i czarodziei. Może więc dlatego? A może nie.
- Mhm.. - mruknęła tylko potwierdzająco kiwając głową. Skoro tak mówił to na pewno tak było. O ile dziewczę znało się na architekturze o tyle Cliff wiedział wszystko wszelkich rejonach i zwierzętach. Smokach! Teraz ją to zastanowiło! - Można tu spotkać smoka? W tych rejonach? - zapytała od razu kiedy przyszło jej to do głowy. Gdyby miała to wziąć na swój rozum to nie widziałaby tu smoka, raczej gdzieś w cieplejszych klimatach. Ale kto je tam wie... może są jakieś zimoluby wśród tych stworzeń?
- Dzięki. - uśmiechnęła się kiedy już na sto procent odzyskała równowagę i mogła stać, a właściwie iść. Przed siebie. - Jest na to kilka dość prostych zaklęć, ale wolałabym nie. - odparła odwracając się przodem do obranego kierunku i starając się żeby Książę nie zauważył delikatnie zarumienionych policzków. To się powtarzało zdecydowanie zbyt często. Niestety nie miała na to żadnego zaklęcia. A szkoda, chociaż może i nie. Jedną rękę na chwilkę przyłożyła do twarzy.
Zanim jeszcze jej odpowiedział usiadła tuż obok niego i nachyliła się kiedy i on to zrobił. Kiedy wyszeptał pomysł o nielegalnym wymknięciu się spod opieki nauczycieli, którzy podczas takich wypadów starali się gdzieś po okolicach krążyć, w jej oczach zabłysły iskierki ekscytacji. Co też oznaczało, że zgadza się całkowicie.
- Tylko to musi być tajemnica. - mruknęła udając powagę. Szło jej to nawet całkiem dobrze gdyby nie to, że chwilę później uśmiechnęła się wesoło na myśl o takiej ucieczce. Oparła dłonie za plecami i wsytawiłą twarz na te dość skąpe, ale jednak wciąż ciepłe promienie słońca.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeWto Maj 21, 2013 8:40 pm

Ależ Cliffowi kompletnie nie przeszkadzała obecność April. Cieszył się bardzo z tej przyjaźni i rozumiał, bo sam pielęgnował każdą przyjaźń, jaką zawarł. Owszem, czasem był zazdrosny o to, że wtedy jeszcze jego dziewczyna spędza bardzo dużo czasu z kimś innym, kiedy on na przykład chciał z nią pobyć, ale nigdy nie robił jej z tego tytułu wyrzutów. Poza tym April byłą ogarnięta na tyle, że jak byli w trójkę i WIDZIAŁA, że Cliff chce pobyć z Charlie sam, to wynajdywała powód i się ulatniała. Chyba trochę zawstydzona nawet... Cóż, niewinne z niej dziewczę, kurczak nieopierzony jeszcze, ale było to na swój sposób przeurocze.
- No tak... Właściwie gdzie ona tę całą widzę gromadzi? - Autentycznie zaczął się nad tym zastanawiać! Taka niewielka osóbka, a taka wielka wiedza, pamięta chyba WSZYSTKO. Ale odchodząc od tematu ich wspólnej przyjaciółki (tak, Cliff ją do tego grona zaliczał!)...
Rozejrzał się, zastanawiając przez moment, czy akurat gdzieś tu w pobliżu mogliby napotkać smoka. Oczywiście były przeróżne gatunki, niektóre lubiące tropiki, a inne temperatury zdecydowanie ujemne.
- Może nie w bliskim otoczeniu szkoły, ale na pewno w górach można spotkać smoka, kto wie, czy i przy fiordach jakiś gatunek się nie zadomowił. Tak naprawdę wiele z nich jest jeszcze nieodkrytych. - Z tego co pamiętał, to jego ojciec nie był w Norwegii na wyprawie stricte nastawionej na smoki. Więc może on, Cliff, zrobi to pierwszy?
Uśmiechnął się w swój Cliffowy sposób, widząc entuzjazm Charlie na złożoną przez niego propozycję. Nawet jeśli nie był to entuzjazm nakazujący jej skakać z radości, tylko własnie objawił się w tym uśmiechu.
- O to się nie martw, nie chce mieć żadnych pasażerów na gapę. Zdecydowanie chcę ucie tylko z tobą. - Dopiero po dwóch sekundach zorientował się, że właściwie te słowa zabrzmiały bardziej, jakby dotyczyły ich życia, a nie takiej tam wyprawy. Ale już nie sprostował, bo tylko pewnie palnąłby coś głupiego. W zamian wyciągnął ze swojej torby książkę, pergamin i pióro, żeby zająć się tą prac domową. I tak nie będzie mógł się skupić!
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 1:43 pm

- Nie mam pojęcia. - stwierdziła całkiem poważnie. Bo i tak było. Tę tajemną wiedzę April wciąż przed nią skrywała twierdząc, że sama nie wie czemu tak ma. A próbowała kilka razy od niej to wyciągnąć! Najbardziej kiedy jej humor zmieniał się na jęcząco marudny i siedziała wtedy za jej plecami i narzekała na to, że ona potrafi wszystko wciągnąć do głowy jakby to była jakaś piosenka. A ona, biedna Czarli, musi się kuć. Kij z tym, że lubiła się kuć jeśli miała przed sobą ulubiony przedmiot. Najmniej lubiła chyba eliksiry, które rządziły się swoimi prawami i nie mogła takiego poprawić machnięciem różdżki. Dlatego nie wybierała eliksirów kiedy mogła zadecydować o swoim dalszym toku nauczania. Najważniejszą wiedzę posiadła i ta jej zupełnie wystarczała.
- Kiedyś jakiegoś odkryjesz. - powiedziała całkiem poważnie patrząc na teren przed sobą i zastanawiając się czy gdzieś tam właśnie nie lata sobie ta wielka bestia. Aż ją przeszły ciarki. Podziwiała zarówno ojca Cliffa jak i samego chłopaka za tą odwagę. Ona chyba by się bała zbliżać do tych zwierząt, a co dopiero poznawać ich zwyczaje czy obserwowanie całej gromady. Ale w końcu odwaga wiązała się z domem, do jakiego Cliff należał. Jej dom był niesławny i szczycił się posiadaniem groźnych, ale tchórzliwych czarodziei. Każdy z tych wielkich i pragnących władzy bał się czegoś tak bardzo, że zamieniał to nie w swoją zaletę, jak jej radził w jej przypadku Cliff, tylko w coś co obracał przeciwko innym. - Może nawet tutaj? - zerknęła na niego i uśmiechnęła się. Przez chwilę wpatrywała się w jego twarz po czym opuściła wzrok na książki.
Kolejne słowa podziałały na nią kojąco, nawet jeśli w swoim mniemaniu, trochę je nadinterpretowała. Ułożyła się na plecach na trawie i spojrzała na niego.
- Czyli tylko ty i ja. Umowa stoi? - zapytała wyciągając do niego dłoń. Kiedy ją złapał pociągnęła go lekko rewanżując się za upadek sprzed paru dni. Nie było to nic groźnego i mógł wylądować tylko obok niej, w czasie kiedy Charline śmiała się w głos. - Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać – zachichotała przekręcając głowę na bok i uśmiechając się do niego szeroko. - Trzeba ustalić plan działania dla naszej tajnej wyprawy... - powiedziała jeszcze z tymi chochlikami w oczach i poniosła jedną z książek. - „Zaklęcia domowe z przełomu VIIIX i XIX w”. Cóż, z pewnością się przydadzą jak będziemy nad fiordem obierać ziemniaki. - powiedziała otwierając wolumin na przypadkowej stronie.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 2:22 pm

Z kolei Księciunio do żadnego rodzaju kujonów nie należy. Jest zdolny, owszem, świetnie radzi sobie w dziedzinach, które go interesują, ale te, których nie znosi... nie jest w stanie nawet się tego wykuć na blachę, żeby zaraz zapomnieć, jego mózg po prostu odmawia w takich sytuacjach współpracy, buntuje się, zamyka żelazną bramę pamięci. Jednak jakimś cudem zdał nielubiane przedmioty! Zdolna i sprytna z niego bestia.
Podniósł wzrok znad książki i wbił go gdzieś w horyzont, uśmiechając się lekko na słowa Charlie. Tak, miał naprawdę wielka nadzieję na odkrycie przynajmniej jednego gatunku. Chciał się przyczynić do rozwoju współczesnej wiedzy o smokach! Przeniósł spojrzenie na dziewczynę i jeden kącik jego ust delikatnie podniósł się ku górze. Przez moment tak po prostu się w siebie wpatrywali i dopóki nie opuściła głowy, był naprawdę bliski pochylenia się w celu pocałowania jej delikatnie, w podziękowaniu za to, że w niego tak wierzy. No wewnętrznie to normalnie wył do księżyca, rwał włosy z głowy i walił czołem w ścianę. Czemu był tak GŁUPI żeby wtedy zgodzić się z jej zdaniem i poprzeć to rozstanie? NO CZEMU?!
- Jeśli tak się stanie, to będziesz pierwszą, której o tym powiem. - Nie było co do tego wątpliwości! Penie nawet chciałby jej pokazać ten gatunek, ale to tylko i wyłącznie pod warunkiem, że wyraziłaby chęć, nie ciągnąłby jej nigdzie na siłę. No i zasypałby ja opowieściami o tym spotkaniu ze smokiem, swoich obserwacjach, nadziejach i planach dalszych badań.
Kiwnął głową, podając jej rękę, żeby dobić targu.
- Tylko ty i ja. - "Tak jak zawsze powinno być." czyli zdążył ugryźć się w język, zanim powiedział za dużo. Chociaż możliwe, że nawet nie zdążyłby tego powiedzieć, bo został pociągnięty w dół. Podparł się dłonią tuz obok głowy Charli, zawisając nad nią w dość dziwnej pozycji. ale tylko na sekundkę, bo zaraz przekręcił się tak, że leżał już obok, śmiejąc się do towarzystwa, choć nieco nerwowo. W końcu odetchnął powoli, na oślep sięgając po swoją nawet nie zaczętą jeszcze pracę.
- Hm, pod warunkiem, że na fiordach znajdziemy ziemniaki. - Szturchnął ją lekko, zaczepnie, po czym wciąż leząc na plecach, zabrał się za wyszukiwanie w książce potrzebnych informacji. Odruchowo oparł nieco głowę o ramię Charlie, tak mu było wygodniej i tak zawsze robił, a odkąd się rozstai był to pierwszy raz, jak znaleźli się w takiej sytuacji. Zadziałał więc automat.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 3:44 pm

Nad Charlie ambicja czasami brała górę. Dobrze, że miała przy sobie ludzi, którzy potrafili sprowadzić ją z powrotem do poziomu i dać w razie czego przez łeb żeby się ogarnęła. Kiedy się zagalopowała to nie miała sobie równych, niemal zatracała się w pewnych rzeczach kiedy jej nie przypomnieć, że są jeszcze inne sprawy, nad którymi powinna mieć kontrolę.
Charlie tak jak Cliff, ledwo już wytrzymywała. Ciężko było, oj ciężko. Kiedy patrzyła i ta chwila przeciągała się i przeciągała, a w je głowie jawiła się myśl, że mogłaby tak patrzeć. On robił by cokolwiek by chciał, a ona mogłaby na niego patrzeć bez skrepowania. Teraz jednak skrępowanie powoli ją nachodziło i dlatego też przeniosła wzrok. Choć wcale nie chciała. WCALE. No naprawdę, autorka załamuje ręce nad postępowaniem tych głupich głupków. Gdyby Cliff ją pocałował byłoby po sprawie!
- Oczywiście, że się stanie. - odparła znów na niego spoglądając. Oczywiście, że chciałaby wtedy tego smoczka zobaczyć! I wysłuchałaby wszystkich opowieści po kolei. Byłaby dumna niezmiernie z niego i jego wytrwałości. Wiedziała też, że to jego marzenie, że do niego dążył. Miała nadzieję, że jej wsparcie jest w jakiś sposób ważne, bo ona sama czuła czasem potrzebę usłyszenia kilku słów, które pomagały jej na powrót załapać bakcyla.
Wspólne śmianie się było tak naturalne, że trwało jakąś chwilkę zanim Charline się uspokoiła i z całkiem poważną miną mówiła o obieraniu ziemniaków nad fiordami. Ciekawa wizja. - Wiesz, pewnie na szukanie ziemniaków też jest jakieś zaklęcie. Na wszystko jest... - dodała przerzucając kartki książki. Kiedy ją szturchnąl zrobiła to samo i z uśmiechem na ustach, kątem oka zerknęła na pergamin, na którym miał zamiar pisać. W takiej pozycji? Powodzenia. Chyba, że tak jak Charlie planował więcej gadać niż skupiać się na pracy. Kiedy poczuła jak opiera swoją głowę o jej ramię uśmiechnęła się i lekko przechyliła swoją głowę tak, że przytuliła się policzkiem do jego czupryny. - Pytałam już o czym piszesz pracę? - zapytała próbując doszukać się wzrokiem tytułu na książce, którą oglądał.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 4:09 pm

Ni tylko jedna autorka załamuje ręce nad tym, co to się tu dzieje! Ale niestety autorki nie mają wpływu (TROLOLO! xD) na to, co to się dzieje z tymi głupimi głupkami, sami na siebie ściągnęli taką a nie inną formę męczeństwa!
Jakby pocałował, to wszystko samo by się naprostowało i wskoczyło na właściwe tory, ale nie pocałował, bo stwierdził, że pewnie Charlie tego nie chce, a wolał uniknąć sytuacji, w której znowu ucieknie spłoszona i zagubiona. Zdecydowanie wolał nie stawiać wszystkiego na jednej szali, bo obawiał się, że straci nawet te przyjaźń Charlie. Przyjaźń, której nie potrafił nazwać przyjaźnią. To były już za mocne uczucia.
Swoją drogą, Charlie powinna porozmawiać z mamą Cliffa. W końcu ona już od dawna przezywa wyjazdy męża i od jakiegoś czasu też syna na wyprawy, które są naprawdę niebezpieczne, często wracają poharatani, poparzeni, ale przeszczęśliwi. To tak na przyszłość, jakby Charlie chciała widzieć jak to jest żyć z podróżnikiem, hah!
- Pewnie na szukanie ziemniaków jest podobny sposób, jak na szukanie wody. No wiesz... tą taką różdżką z dwiema rączkami. - Oczywiście odłożył książkę na bok, żeby jej w powietrzu narysować tę różdżkę. I aż prychnął krótkim śmiechem, wyobrażając sobie takie właśnie poszukiwania ziemniaków. Doprawdy ciekawa wizja!
Zdecydowanie z pisania pracy domowej będą nici, sukcesem będzie napisanie choćby linijki. Cliffowi naprawdę tej chwili nie spieszyło się do nauki, miał dużo ciekawsze zajęcie. Aż sobie westchnął głęboko, czując opierającą się o niego Charline. Gdzieś tam po jego ustach przemknął uśmiech pełen... spokoju. Podniósł książkę dopiero, kiedy zapytała o temat pracy.
- Nie pytałaś. - Odpowiedział dosłownie na zadane pytanie. No bo zapytała, czy pytała, to odpowiedział! Nie zapytała jaki to temat. Zaśmiał się krótko, jak czekała nadal na odpowiedź.
- Silne zaklęcia ochronne i ich zastosowania. Całkiem przyjemny temat. - Podniósł znowu książkę i leniwie zaczął przerzucać kartki, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co właściwie jest na nich napisane.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 6:10 pm

Znaczy dobrowolna rozmowa z własną teściową? Cóż, może kiedy skończą szkołę to i dziewczę się odważy na taki wyczyn. Oczywiście tylko sobie żartuję.. ale naprawdę Charlie mogła się dowiedzieć konkretniej o tym co ją czeka w przyszłości. Niby się gdzieś tam domyślała, że to wcale nie jest takie wesołe. Wakacje i tak spędzali osobno, więc jej zmartwienia nie były az tak dojmujące. Choć zdarzało jej się martwić kiedy wiedziała, że Cliff jest na takiej wyprawie i od dłuższego czasu nic nie napisał. Tak swoją drogą to ile nasze dzieci są/były już razem? Chyba już jakiś czas. Tak podejrzewam.
- No widzisz. A mi do głowy przyszło tylko te banalne accio. - zaśmiała kiedy Clifford kreślił w powietrzu coś co miało wyglądać na tą śmieszną różdżkę, w którą wierzyli mugole. Może i działała, ale jakoś ciężko jej było uwierzyć, że odłamany rozgałęziony patyk bez magicznego rdzenia mógłby działać w ten sposób. Możliwe, że percepcja Charlie była ograniczona i po prostu nie rozumiała tej zaawansowanej techniki magicznej. Położyła sobie swoją książkę na twarz na chwilę, ale nic to nie pomogło w próbach zaprzestania tego wiecznego uśmiechania się. A następnej odpowiedzi mogła się zwyczajnie spodziewać. No mogła! Ale się nie spodziewała. Tylko uniosła w górę jedną brew w tym lekkim napięciu oczekując, aż powie jej ten tytuł. Pracy. Nawet go lekko szturchnęła.
- Ciekawy. - potwierdziła odkładając swoją książkę na bok i postanawiając trochę podręczyć Clifforda swoja osobą. Przesunęła się tak, że ich głowy leżały obok siebie, a karty książki, którą przeglądał chłopak widziała do góry nogami. - Uwzględnisz obronę przed atakiem ziemniaka z fiordu? Zdaje się, że on może nie chcieć być obierany jakiś staromodnym zaklęciem i jeszcze mi się oberwie. Chociaż może lepiej przygotować się na atak twojego smoka... - zawiesiła głos na chwilę jakby zmutowany ziemniak był na liście niebezpieczeństw równie groźny co smok.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 7:22 pm

Hm, myślę, że te wariaty mogły być razem jakiś rok, jakoś przed wakacjami zostać parom i przed kolejnymi wakacjami się rozstać, więc jeśli mamy jakiś listopad to prawie pół roku "nie są razem". A teściowa na pewno by Charlie polubiła.
- No wiesz, mówisz o sposobie wynajdywania ziemniaków i tylko Accio ci przyszło na myśl? Myślałem już, że mnie zagniesz jakimś... patata venis, czy coś... - Szturchnął ją znowu lekko, mówiąc to. Lubił się z nią przedrzeźniać na tak banalne tematy i sposoby. Jak zmieniła nieco pozycję i położyła się do góry nogami względem trzymanej przez niego książki, odwrócił odrobinę głowę w jej kierunku.
- Nie wiem, czy walka na śmierć i życie z krwiożerczym ziemniakiem z fiordów zaliczy się do kategorii zaklęć ochronnych, ale na pewno do tego nawiążę, w końcu muszę wiedzieć jak cię obronić przed atakiem zbuntowanych produktów spożywczych! - Po rycersku uniósł jedną rękę, zaraz przykładając ją do piersi jakby faktycznie składał jej swoją rycerską obietnicę, że będzie za nią walczył.
- Nie masz się co obawiać smoków, moja miła! Zamknięcie w najwyższej wieży ci nie groźne, nie straszny mi wielki jaszczur stojący na straży! Gorzej właśnie z tymi ziemniakami, bo kompletnie nie wiem jak się przed nimi bronić... Jeszcze. - Pokiwał lekko głową. Rękę, którą wcześniej gestykulował, położył tak, że dłoń swobodnie leżała po drugiej stronie głowy Charlie, Przejechał delikatnie palcami po jej policzku w górę, aż wsunął je delikatnie we włosy i tak od niechcenia zaczął się bawić kosmykami gdzieś przy jej uchu. Otwarta książka leżała z kolei na jego torsie i nie zamierzał poświęcać jej uwagi. Wpatrywał się z uśmiechem w błękitne niebo, chłonął słoneczko i kompletnie odlatywał. Nie, zdecydowanie w tej chwili tych pięciu ostatnich miesięcy nie było. Nadal potrafili się razem śmiać, przekomarzać, wygłupiać, leżeć tak po prostu obok... brakowało mu tego subtelnego ciągłego kontaktu fizycznego, który teraz właśnie dawał ten lekki dotyk w okolicach jej policzka.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 8:44 pm

Charlie tez by polubiła. Przynajmniej miała pozytywne nastawienie. Albo będzie miała. Tak naprawdę to przez ten czas kiedy byli razem nie przyszło jej do głowy, że gdzieś tam poza Hogwartem oboje mają rodziny, które trzeba będzie kiedyś poznać. Oczywiście po tym nagłym zerwaniu myślenie o tym straciło sens. Teraz Czarli zaczęła rozmyślać na nowo choć nie miała pewności, czy Cliff będzie chciał ją z powrotem.
- Patata venis? - zapytała i zaśmiała się wesoło. - Cóż jeśli rozłożyć twoje zaklęcie na czynniki pierwsze moglibyśmy mówić chyba o Ziemniaku z Wenecji? O ile założymy, że venis pochodzi od Venice? - spojrzała na niego pytająco i otworzyła usta szeroko kiedy znów ją szturchnął. - Nie szturchaj mnie tak ciągle Szturchaczu. - powiedziała dość donośnym głosem i oddała mu lekkie szturchnięcie w ramie. - Tak przejdziesz przez pierwsze zadanie w turnieju? Szturchaniem przeciwników? - uśmiechnęła się szeroko i przekręciła głowę na bok by móc swobodnie patrzeć na Clifforda, który właśnie niczym rycerz mówił jej o tym, żeby się nie obawiała smoków. Ani ziemniaków.
- Chciałam powiedzieć, że pokładam w tobie ufność i na ten znak podaruję ci chusteczkę, ale nie mam chusteczki. - wykrzywiła usta w lekką podkówkę. Już dawno nie leżała tak blisko niego. Właściwie ich twarze dzieliły centymetry. Charline najchętniej zmniejszyłaby ten dystans. Na razie jednak uśmiechnęła się łagodnie i po prostu spoglądała na niego. Jego dotyk nie spłoszył jej tak jak przy poprzednim spotkaniu, przeciwnie uważała go za dobry znak i nawet przymknęła na chwilę oczy kiedy subtelnie przesunął dłonią po jej policzku.
Przez chwilę milczała wsłuchując się w śpiew ptaków, który dochodził gdzieś z daleka. Nie chciała psuć tej chwili zbędnym mówieniem, a jak widać na załączonym obrazku kiedy zaczynała to mówiła o.. ziemniakach i innych bzdurach.
- Widziałam twój wywiad. - szepnęła z zamkniętymi oczami kiedy jej się o tym przypomniało. Tak naprawdę obejrzała go trzy razy, ale przecież Cliff nie musiał tego od razu wiedzieć, że robiła to żeby móc go posłuchać i popatrzeć na niego bez żadnego skrępowania. - Dużo mówiłeś o przyjaźni. - dodała za chwilę obracając głowę w jego stronę. Szczególnie interesowała ją jedna kwestia, ale przecież poruszenie jej tak oficjalnie... Nie wchodziło w grę. Charls obawiała się, że zamiast swojego imienia usłyszy inne. Wolała jeszcze przez jakiś czas żyć w nieświadomości.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeSob Maj 25, 2013 9:48 pm

- Myślałem raczej o VENIO z łaciny. Ale odmiana w tym dziwnym języku nigdy nie była moją mocną stroną. - Gdzieś tam coś tego języka tez liznął, w końcu się po świecie podróżuje, rożnych ludzi spotyka, różne miejsca odwiedza. Ale po co komu wymarły język? Dlatego też nie przywiązywał do niego wagi. - No kto, jak kto, ale ty, fanatyczko zaklęciowa, powinnaś takie rzeczy wiedzieć. - Też na nią spojrzał i pokazał jej język, śmiejąc się tak totalnie rozluźnionym.
- Tak! To moja tajna broń! - I znowu ją lekko szturchnął. Generalnie zacząłby ją w tej chwili łaskotać, gdyby nie pozycja, w jakiej lezą. Po prostu dość ciężko byłoby teraz tego dokonać, a poza tym dobrze mu było, mając Charlie tak blisko.
- Hm, właściwie nie mam miecza ani lancy... - Uśmiechnął się przelotnie półgębkiem, bo jakoś tak jego myśli na moment uciekły w kierunku dużo mniej niewinnym, niż dosłowne znaczenie tych słów. - ... dysponuję jedynie różdżką, więc możemy uznać, że w naszym układzie chusteczką będzie... - Uniósł lekko głowę, żeby się jej przyjrzeć, ale niemal od razu położył znowu głowę na trawie, tak bardzo blisko jej głowy. - ... na pewno coś wmyślisz, w końcu na wszystko jest zaklęcie. - Troszkę ją przedrzeźniał. Zaśmiał się krótko przy tym. On też po prostu leżał i wpatrywał się błękit nieba (wpatrywanie się w jej oczy mogło grozić utrata kontroli i całkowitym zmniejszeniem dystansu), słuchając świergotu ptaków. Uśmiech nieco spełzł mu z twarzy, kiedy Charlie wspomniała o wywiadzie. I choć nie odsunął dłoni, to przestał ją miziać.
Nie od razu, bo dopiero po kilku sekundach odetchnął głęboko i też odwrócił głowę w jej kierunku, żeby móc na nią spojrzeć. Chciał z nią o tym porozmawiać od razu po wywiadzie, ale nie było okazji i jakoś tak... uciekło mu to z głowy. A teraz... mógł to z siebie wyrzucić.
- Nie wiem, czy pamiętasz, ale jak zaczęliśmy naukę w Hogwarcie, w początkowych klasach miałem najlepsza przyjaciółkę. Właśnie Theę. Tę samą, która przeprowadzała ze mną wywiad. Po trzecim roku po prostu... przepadła. Zero znaku życia, nie odpisywała na listy, nie kontaktowała się ze mną w ogóle. Myślałem, że nie żyje. - Skrzywił się lekko na tę myśl. Źle mu z tym było, ale naprawdę tak myślał, dopóki nie zobaczył jej w studio. - Do czasu wywiadu. Powiedziała, że przerwała edukację, bo nienawidzi magii. I nas. Po prostu... uciekła z naszego świata, z własnego życia. - Wzruszył ramionami, bo nie wiedział jak inaczej określić to, co Thea zrobiła. Może i już się nie przyjaźnili, ale w świetle tamtej przyjaźni, która na pewno trwałaby nadal, Cliffowi było źle z myślą, że ona wciąż cierpi, że bez przerwy jest... przerażona. Bo nie widział dla tego innego wytłumaczenia.
W pewnym momencie podniósł się do siadu gwałtownie i oparł przedramiona o własne kolana, zaciskając gniewnie szczęki.
- Nie widziałem jej cztery lata, myślałem, że jest martwa... a ona sobie w najlepsze urządza zabawę w bycie mugolem! - Nie mówił tego w sposób potępiający dla Thei, a właśnie będąc naprawdę zmartwionym. Taki już jest, że przyjaźń jest dla niego niesamowicie ważna, przyjaciele na zawsze pozostają w jego sercu i zawsze będzie dla nich podporą, jeśli tego zachcą. Troszczy się o nich, bo ich kocha. A w przypadku Thei... nie mógł nic zrobić, skazała go na przekonanie, że stracił przyjaciółkę bezpowrotnie.
- Mówiłem tyle o przyjaźni, bo chciałem ją uświadomić, że odcinanie się od swojej przeszłości w tak drastyczny sposób nie jest niczym dobrym. I żeby wiedziała, że może na mnie liczyć, cokolwiek by się nie stało, bo choć postąpiła brutalnie, to nie przestała być dla mnie ważną osobą i o niej nie zapomniałem, ani nie zapomnę. - To wszystko tak strasznie leżało mu na sercu. Dopiero kiedy mógł komuś o tym powiedzieć, mógł też trzeźwiej zacząć o tym myśleć.
Generalnie autorka uważa, że Charlie powinna Cliffa przytulić! Choć troszkę.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeNie Maj 26, 2013 9:51 pm

- Źle do tego podchodzisz. W zaklęciach trzeba dbać o każdy szczegół, od venis jest zdecydowanie bliżej do angielskiego venice, albo bodajże venisse z włoskiego. - uniosłą palec do góry i miała ochotę nim pacnąć po jego wystawionym języku, ale jedynie zaśmiała się i spojrzała na niego kątem oka na tyle na ile dała radę w tej pozycji. Odbiła to sobie jeszcze raz go szturchając. Nawet go z zaskoczenia lekko tyknęła palcem w bok, a raczej gdzieś w okolicach żeber. Dlatego lekko. Bok dałby lepszy rezultat, ale co poradzić. - Na pewno zbijesz ich z tropu tą bronią. Niewątpliwie. - powiedziała zanim jeszcze wyciągnął różdżkę zamiast lancy i tarczy. Kiedy się podniósł i na nią spojrzał jedynym godnym zastępcą chusteczki wydawał jej się być pocałunek i tylko to kołatało jej w głowie zaraz jednak się zaśmiała kiedy rzucił jej w twarz jej własnym tekstem. Fakt. Często to powtarzała, ale przecież i od reguły były wyjątki.
- Jak coś wymyślę, to dam ci znać. - odparła krzyżując ręce na piersiach. Na chwilę zamilkła, ale już wiedziała, że jej kolejne pytanie poruszyło Cliffa kiedy tylko usłyszała jego westchnienie. To ją trochę zaniepokoiło i sprawiło, że automatycznie obróciła się na bok żeby móc bez żadnych przeszkód spoglądać na Cliffa. Była gotowa wysłuchać wszystko to co go dręczyło, więc się nie odzywała.
Słyszała o jego przyjaciółce, która nagle zniknęła. Opowiadał jej o tym raz i choć sama nie bardzo kojarzyła Theę z tych pierwszych lat nauki to wiedziała jak ważna była dla chłopaka. Dlatego teraz fakt, że dziennikarka, która przeprowadzała z nim wywiad, jest tą zaginioną Theą wprawił ją w lekkie osłupienie. Za chwilę poczuła też oburzenie. Nie rozumiała pobudek przyjaciółki Cliffa. Nawet jeśli nie chciała żyć w świecie magii to nie musiała odcinać się od ludzi, którym na niej zależało. W mimice i gestach Gryfona widziała każdy jego nerw, który został poruszony wraz z wspomnieniem o wywiadzie. I tylko przez to w ciągu jednej krótkiej chwili przestała pałać sympatią do niej. Niby jej nie znała... I być może nie wiedziała czegoś o jej życiu. Wiedziała tylko to, że jej Cliff nie zasługiwał na coś takiego. Już przeżył myśl o tym, że ona zniknęła, że nie żyje. Teraz przechodził to od nowa.
Kiedy się poderwał Charlie też się podniosła i przysunęła się trochę bliżej, bo siedziała teraz za jego plecami. Wysłuchała do końca jego słów i zgodnie z sugestią autorki objęła go od tyłu opierając brodę na jego ramieniu. W środku targała nią złość, ale czy sama nie zachowywała by się jak Cliff gdyby była w podobnej sytuacji? Przyjaciele też byli dla niej ponad wszystko. Przez kilka chwil przytulała się do niego milcząc. W końcu jednak oderwała się i przesunęła tak, ze siedziała teraz przed nim i spoglądała prosto w jego oczy.
- Masz pełne prawo być zły i rozżalony. To co zrobiła... Nie wiem czemu to zrobiła, nie znam jej i nie chcę tego oceniać. Ale to co zrobiła tobie i swoim przyjaciołom... - Charlie mówiła cicho i na chwilę opuściła wzrok próbując znaleźć jakieś słowo żeby wyrazić swoje myśli. - Nie powinna była. Ale każdy popełnia błędy. - w tej chwili sama zaprzeczyła swoim myślom, w których niemal klęła na dziennikarkę, która w taki sposób odcięła się od przeszłości, a teraz jak gdyby nigdy nic wróciła do świata magii, do magicznych mediów. Ale przecież Charline też miała swoje za pazurkami. Pochopne decyzje podejmowane pod wpływem emocji... Ich sytuacja była idealnym przykładem błędu Ślizgonki. - Skoro obsługuje medialną stronę Turnieju... może spróbuj do niej jakoś dotrzeć, jest jeszcze tyle czasu. Może to pozwoli ci zrozumieć jej postępowanie. - uśmiechnęła się lekko i złapała jego dłoń. Przez chwilę się zawahała, ale dała spokój z tą całą kokieterią. Usiadła bliżej niego i przytuliła się do niego.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeNie Maj 26, 2013 10:27 pm

- Z naszej dwójki, to ty jesteś specjalistą od zaklęć. - Uśmiechnął się w stylu "co złego, to nie ja", bo choć on sam był w tej dziedzinie całkiem niezły, to Charlie zdecydowanie była kilka szczebli wyżej od niego. Ugryzł się w język, zanim bezmyślnie dodał "patrz jak idealnie się uzupełniamy". Ale tak właśnie uważał! Zaśmiał się krótko i odruchowo przyłożył dłoń do tego miejsca, gdzie przed chwilą wylądował jej palec.
Kwestia rycerzy, lanc i chusteczek zniknęła w cieniu tematu byłej przyjaciółki Cliffa. Owszem, przeżywał teraz jej stratę na nowo, bo teraz już znał kierujące nią pobudki (mniej więcej), miał okazje z nią porozmawiać i czuł, że ten cały kartonowy świat, który sobie zbudowała jest tak marna atrapą rzeczywistości, że sama podświadomie wyczuwa, że siebie oszukuje. Nawet jeśli otoczeniu i sobie samej chce wmówić, że jest szczęśliwa, a magia została dawno wymazana z jej życia. I dużo łatwiej było mu o tym myśleć, kiedy w końcu komuś o tym powiedział. A konkretnie właśnie Charlie, bo po tym własnie wywiadzie miał ochotę porozmawiać z nikim innym, a z nią.
Odetchnął krótko, kiedy go objęła. Zdecydowanie nadal jej bliskość koiła jego nerwy. Odruchowo objął jej ręce, które oplatały go gdzieś na wysokości brzucha. Jak tylko zmieniła pozycję, żeby znaleźć się przed nim, spojrzał na nią po prostu zmartwiony. Złość i rozżalenie gdzieś uleciała, pozostała troska, którą otaczał bliskie sercu osoby.
- Po wywiadzie powiedziała mi, żebym o niej zapomniał. - Skrzywił się lekko na to wspomnienie i tylko na moment przeniósł wzrok na ich złączone dłonie. Kciukiem pogładził jej skórę i znowu spojrzał jej w oczy. - Że łatwiej jej jest uciekać. - Może nie powiedziała tego dosłownie, ale taki był ogólny sens. A dla Cliffa ucieczka nie była rozwiązaniem ani ułatwieniem na dłuższą metę. Była tchórzostwem. Przeszłość i tak prędzej czy później upomni się o swoje. Najwyrźaniej w przypadku Thei tą przyszłością było spotkanie z przyjaciółmi i znajomymi sprzed kilku lat.
Objął ją i przymknął oczy, kiedy tak się przytuliła. Już nic nie mówił, bo i po co tracić więcej słów? Były teraz zbędne. Tym bardziej, że nie przytulał Charlie od... dawna. I bardzo mu tego brakowało, a teraz miał do tego okazję. Zdecydowanie nadal była balsamem dla jego niespokojnej duszy, problemy gdzieś ulatywały, myśli się rozjaśniały, nerwy kompletnie odpuszczały. Cała rzeczywistość nabierała cieplejszych i przyjemniejszych barw. Mógłby tak pozostać na długo.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeWto Maj 28, 2013 3:10 pm

- No właśnie, więc nie podważaj moich kompetencji. - Lubiła z nim rozmawiać. Sprzeczać się. Zresztą sprzeczki, oprócz tych kilku pod koniec zeszłego roku, były bardzo niegroźne i prowadzone w bardzo żartobliwym tonie. Teraz kiedy to wszystko się w niej znów obudziło, poczuła jak bardzo tęskniła za zwyczajnym spędzaniem z nim czasu. Ponadto swój niezbyt dobry humor zaczęła sobie tłumaczyć tym faktem, ze nie miała go przy sobie. To dość logiczne, zwłaszcza jeśli się w tej chwili widziało tę dwójkę. Uzupełniali się. Prosta sprawa. Charlie niemal tak samo jak on przeżywała fakt pojawienia się Thei z powrotem w jego życiu. Zmartwiła się jego nagłą zamianą humoru kiedy zeszli na ten temat i już to jej się nie spodobało. Ale rozmowa pomagała. Ślizgonka wiedziała to teraz i żałowała, że nie wpadło na to te pół roku wcześniej kiedy zamiast porozmawiać postawiła wszystko na jedną kartę.
- Spróbuj jej uświadomić, że to nie jest rozwiązanie. - powiedziała cicho sama nie będąc do końca pewna, czy jej rada jest na pewno dobra. Nigdy nie była w takiej sytuacji i nie wyobrażała sobie nawet jak bardzo źle musi się z tym czuć Cliff. - Albo uszanuj jej decyzję. Może sama kiedyś zrozumie, że nie można się tak odcinać. Może nie będzie to trwało długo... w końcu nagle została wrzucona w świat, który odrzuciła. - przez chwilę jeszcze gładziła palcami jego dłoń zanim ostatecznie się przytuliła. Ułożyła głowę na jego ramieniu i odetchnęla głębiej. - Nie będzie mogła się opierać, w końcu świat magii jest bardzo pociągający. No i ma tu przyjaciół, którzy o niej nie zapomnieli. - dodała jeszcze postanawiając na razie nie mówić więcej. Przekręciła głowę i wtuliła twarz w jego szyję. Choć na krótką chwilkę. Jej tez to pomogło. Problem tkwił w tym, że wcale nie miała ochoty się od niego odsuwać i siadać obok. To miejsce pomiędzy jego ramionami było dla niej stworzone.
- Będzie dobrze. - powiedziała jeszcze trochę do siebie, a trochę do Cliffa.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeWto Maj 28, 2013 3:48 pm

Westchnął krótko. Czy były w stanie teraz odpuścić? Cliff, jak i autorka, obawiają się, że jest to niemożliwe. Po kilku latach w pewien sposób odzyskał lub też miał możliwość odzyskania najlepszej przyjaciółki, miałby tak po prostu przejść obok okazji? Nie, zdecydowanie nie potrafił odpuszczać. To samo tyczyło się Charline, nie potrafił jej sobie odpuścić, zawojowała jego światem.
Przymknął oczy, opierając policzek o jej włosy. Było mu w tej chwili tak... błogo. Choć wciąż gdzieś go kuły te wszystkie myśli, zmartwienia i troski, to jednak nie przywiązywał do nich wagi.
- Mam nadzieję. - Nie dopowiedział nic więcej, jedynie wyraził szczerą nadzieję, że faktycznie będzie dobrze, że wszystko się ułoży. I nie myślał w tym przypadku tylko o Thei, bo również inna sprawa wymagała ułożenia po myśli.
Nie miał pojęcia ile tak siedzą, w pewnej chwili nawet zaczął ją delikatnie głaskać po ramieniu, przeczesywać włosy palcami, bawić się kosmykami. Ocknął się z tego błogostanu dopiero, kiedy ochota na zrobienie czegoś więcej była zdecydowanie za silna, żeby dłużej z nią walczyć. Pocałował ja w czubek głowy i odsunął się na tyle, żeby móc z delikatnym uśmiechem spojrzeć jej w oczy.
- Dziękuję. - Właściwie gdyby nie ona to pewnie wciąż nadmiernie zamartwiałby się tym, co teraz wydawało się dużo łatwiejsze. Ponowną ochotę pocałowania jej przelał na czułego buziaczka w czółko, odgarnięcie włosów za ucho, pogładzenie policzka kciukiem. Jakby tylko nie obawiał się, że ją spłoszy i znowu skłoni do ucieczki, już dawno bezbłędnie odnalazłby jej usta i całował bez pamięci. Ale w takim wypadku...
- No... tośmy się pouczyli! - Zaśmiał się bezgłośnie w rozbawieniu tą sytuacją. Od razu wiedział, że tak będzie! Tak jak na początku ich związku, kiedy byli sobą nawzajem zbyt zaaferowani, żeby być w stanie siedzieć obok spokojnie i się uczyć. To przyszło dopiero z czasem.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeCzw Maj 30, 2013 9:49 pm

Czarli raczej domyślała się tego, że Cliff nie odpuści. Miał w sobie te typowo gryfońskie cechy, które wewnętrznie nakazywały mu walczyć i być odważnym. Bardzo to w nim ceniła... Poza tym sama od zawsze była uparta i niejednokrotnie ludzie się o tym przekonywali. To co zaproponowała było po prostu jedną z opcji, które przyszły jej do głowy. Ciężko było spojrzeć na taki problem, ale sama czasem wolała się dowiedzieć jakie jest zdanie kogoś innego w niektórych sprawach. Najczęściej konsultowała się z dwiema osobami i chyba nie muszę przypominać z jakimi. To dosć łatwe do rozpracowania.
Nie odezwała się w końcu kiedy usłyszała spokojną odpowiedź Cliffa. Po prostu poddała się tej chwili, która znacznie bardziej przypominała randkę, niż planowane uczenie się czy chociażby spotkanie dwójki przyjaciół. Z każdą chwilą obchodziło ją to mniej i z każdą coraz bardziej ją kusiło żeby zrobić coś więcej. Kiedy czuła jego delikatne głaskanie i to jak bawi się jej włosami... czuła się błogo i jakby nie było żadnych problemów dookoła niej. Wyciszyła się i mogłaby tak trwać jeszcze w tej nieskrępowanej ciszy, ale poczuła całusa Cliffa po czym lekko się odsunął. Wciąż nie mówiła nic tylko uśmiechnęła się subtelnie gdy jej podziękował. W jej mniemaniu nie zrobiła nic takiego, po prostu porozmawiali, wysłuchała go.
- To nic takiego. - powiedziała w końcu kiedy znów ją pocałował, tym razem w czoło, co wywołało u niej falę przyjemnego ciepła. Położyła rękę na jego dłoni i uśmiechnęła się szerzej kiedy powiedział o uczeniu się.
- Taak.. - przeciągnęła to jedno słowo i pokręciła z rozbawieniem głową. O ile na początku w myślach powtarzała sobie, że to będzie tylko nauka – sama w t do końca nie wierzyła. W końcu zabrała dłoń i poprawiła włosy zakładając je za uszy i uśmiechnęła się. Naprawdę rzadko zdarzały jej się momenty, w których mówiła tak niewiele. Ale teraz nie było to spowodowane jakimś zbędnym skrępowaniem, wręcz przeciwnie. Nie musiała mówić dużo, by się z nim rozumieć. - Znajdzie się czas i na naukę w końcu. - mruknęła bez większego entuzjazmu, bo choć lubiła się uczyć to teraz... nie miała na to najmniejszej ochoty.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimeCzw Maj 30, 2013 11:27 pm

To, że go wysłuchała, zdecydowanie dużo dla niego znaczyło. Jakkolwiek Cliff nie kochałby swoich przyjaciół, to wiedział, że w wielu przypadkach ciężko jest im słuchać. Charlie jest jedną z tych osób, którym wiedział, że może powiedzieć wszystko i zawsze zostanie wysłuchany. I wiedział, że nie czuła się zobowiązana odpowiadać, bo wystarczyło, że słuchała, a on mówiąc, sam od razu odpowiadał sobie na niezadane pytania. Był jej wdzięczny, że po prostu potrafiła przy nim być bez względu na okoliczności. No, może ten jeden incydent, kiedy to się rozstali nie kwalifikował się do tej kategorii, ale przecież człowiek się uczy na błędach, prawda?
- Masz rację, nigdzie nam się nie spieszy. - Posłał jej szeroki uśmiech i przygarnął znowu do siebie, żeby przytulić. Zbyt dobrze mu było tak po prostu z nią siedzieć i się tulić, żeby teraz to przerywać. Właściwie nawet posunął się krok dalej i pociągnął ją za sobą, zmieniając pozycję na lezącą. W ten sposób, że po części to ona leżała na nim. Zdecydowanie to "uczenie się z przyjacielem" coraz mniej wyglądało jak niewinne zaglądanie w książki dwóch obojętnych sobie emocjonalnie osób. I szczerze miał to kompletnie gdzieś.
Właściwie w tej chwili, skoro już został wspomniany wywiad i krótka burza wzniecona wspomnieniem o Thei opadła, Cliffowi przypomniało się, że przecież musi jeszcze jedną ważną rzecz zrobić. Właściwie ważniejszą od pierwszego zadania turniejowego, ważniejszą od wygranej.
- Charlie... masz już sukienkę na bal? - Właściwie zaczął trochę od dupy strony, ale zapytanie od razu wprost było takie... szablonowo nudne. - Bo powinna pasować do mojej muchy. - Jeśli poparzyła na niego zaskoczona, to uśmiechnął się coraz szerzej, wciąż obejmując ją i trzymając blisko siebie. - No dobra, może nie pasować, ja dopasuję się do ciebie. Pójdziesz ze mną na Bal? - Odgarnął jej jakiś zbłąkany targany delikatnym wiatrem kosmyk za ucho.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePią Maj 31, 2013 9:27 am

To chyba było normalne wśród przyjaciół? Że potrafili wysłuchać i w razie czego coś doradzić? Bo oprócz tego, że strasznie tęskniła i nie chciała już dłużej pozostawać tylko na stopie przyjaźni, to wciąż uważała go za swojego przyjaciela. I zawsze będzie uważała, nawet jeśli będą razem. Albo nie będą... ale tego Charline nie brała pod uwagę. Poza tym zważywszy na obecną sytuację... Chyba nikt już nie wątpił jak to się wszystko zakończy przy odrobinie dobrej woli obojga z głównych zainteresowanych.
Zaśmiała się kiedy nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo Cliff przygarnął ją z powrotem do siebie i pociągnął na ziemię. Nic się właściwie nie stało, tylko dziewczyna częściowo na nim leżała. Przesunęła się lekko układając jedynie głowę na jego klatce piersiowej i po prostu się przytulając. Leżała tak chwilę znowu starając się nie naruszać ciszy, ale kiedy usłyszała pytanie Cliffa uniosła się na łokciach i spojrzała na niego.
- Jeszcze się nie mogę zdecydować. - odpowiedziała całkiem zwyczajnie jakby jeszcze się nie domyśliła o co chodzi. Bo tak było naprawdę. Nie skojarzyła pytania o sukienkę na bal z zaproszeniem. Jakby wbiła sobie w głowę, że to niemożliwe, że przecież nie, że musi się postarać o jego uwagę, a nie tak po prostu ją otrzymywać po tej całej aferze z zerwaniem pod koniec VI roku. Jego dalsza wypowiedź trochę zbiła ją z pantałyku i wyglądała na zaskoczoną. Nie mogła się wysłowić choć doskonale wiedziała co chce powiedzieć. I w końcu wraz z jego uśmiechem poczuła jak na jej twarzy też się ten pojawia. Z braku języka w gębie po prosto w pierwszej chwili pokiwała głową. Rozpromieniła się kiedy nawet w taki niewerbalny sposób zgodziła się na jego zaproszenie. Zagarnęła włosy na jedną stronę. - Chętnie pójdę z tobą na bal. - wydusiła z siebie w końcu uśmiechając się wesoło.
Musiała minąć chwila zanim odzyskała swój rezon i mogła z jakąś dziką radością w sercu napawać się tym co się stało. Nagle Durmstrang wydał jej się pięknym miejscem.
- To jaką będziesz miał muchę? - zapytała z uśmiechem i na powrót ułożyła się obok niego. Leżąc bokiem położyła rękę na jego klatce piersiowej i spoglądała na jego twarz o ile było to wykonalne.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePią Maj 31, 2013 10:19 am

Właściwie nie brał pod uwagę sytuacji, kiedy to Charlie mówi "nie", a takowa mogła przecież nastąpić. Zaczął się nad tym zastanawiać dopiero, jak zadał pytanie. Co by zrobił, jakby mu oznajmiła, że idzie z innym? Chyba by z zazdrości coś rozwalił, jak już zostałby sam. Albo jakby powiedziała, że nie, bo mieli przecież być tylko przyjaciółmi? Przyjaciele też chodzą na bal razem! Zresztą kto wie, Charline jest uparta, nie raz się o tym Księciunio przekonał na własnej skórze. Ku jego uldze uśmiechnęła się wyjątkowo radośnie i to mu wystarczyło za odpowiedź. Dla potwierdzenia, jakby jednak nie uwierzył, jej słowa już całkowicie przypieczętowały deklarację. I Cliffowi nie tylko serduszko urosło, ale i jego ego dumnie się napuszyło.
W pierwszym odruchu euforii znowu miał ochotę zrobić to, czego robić nie powinien, dlatego całą siłą woli powstrzymał się przed wycałowaniem jej i ograniczył jedynie do przytulenia w tej pozycji horyzontalnej. Jakimś wspaniałym zrządzeniem losu wszystko nagle stało się dużo prostsze. Chyba naprawdę przejmował się tym, że Charlie może się nie zgodzić i to tak mu zaprzątało umysł ostatnimi czasy.
- Myślałem o bordowej, żeby było Gryfońsko, ale... właściwie i tak tego koloru nie rozróżnię, więc jest mi obojętne. Chyba kolorystyczny dobór strojów spadnie całkiem na ciebie. - Dał jej delikatnego prztyczka w nos. Mogła się tym zająć, on ma Turniej do rozkurwienia, że się tak mało kulturalnie wyrażę.
- Za kilka dni zaczyna się nauka tańca, widziałaś ogłoszenie? - Właściwie Cliff pewnie umie tańczyć, bo niewiele się to różni od poruszania na miotle, czy starciach ze smokami lub innymi gatunkami. To też swego rodzaju taniec! Tylko że jest strasznie wysoki, Charlie będzie musiała uzbroić się w szpilki.
Powrót do góry Go down
Charline Botwright

Charline Botwright
Skąd : london; UK
Liczba postów : 268
Join date : 07/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePią Maj 31, 2013 3:45 pm

Nie było powodów do niepokoju. Niestety oba głupki poimo tej całej sytuacji trzymali się uparcie tego, że nie chcą ójść dalej! Byłoby miło jakby w końcu się ogarnęli. Już nie mogę dłużej patrzeć na ich motaninę bez głupiego uśmiechu na twarzy. Uśmiechu delikatnego politowania – dla uściślenia. Te przytulanie, bawienie się włosami, trzymanie się za ręce. Och taaak. Przyjaciele zdecydowanie tak reagują na wieść, że będą szli razem na bal. Dajmy im w to jednak jeszcze przez chwilę wierzyć. Zadanie się zbliża i sami zrozumieją jak bardzo byli niemądrzy. Oby. Autorka ma taką szczerą nadzieję.
Charlie... Cóż, Charlie była prze szczęśliwa, a w jej głowie momentalnie pojawiły się myśli na temat tego w co się ubierze. O dziwo, wcześniej o tym nie myślała, ale też nie myślała, że pójdzie na bal z Cliffem, a to już zapaliło w niej ognik podekscytowania. W głowie przypominała sobie wszystkie swoje sukienki i ewentualnie te, które zostały w domu, a które mogły w łatwy sposób być jej przekazane przez rodziców w paczce na przykład.
Spojrzała na niego uważniej zabawnie mrużąc jedno oko i marszcząc nos kiedy go lekko pacnął.
- Bordowy by pasował. - powiedziała w końcu uśmiechając się normalnie. - Albo ty nałożysz zieloną muchę, a ja czerwoną sukienkę. Idealne dopasowanie do naszych domów, zero kontrowersji wśród kolegów. - zaśmiała się na razie nie myśląc jeszcze o tym, że przed balem będzie się odbywało pierwsze zadanie. Oczywiście miała jego świadomość, ale wiedziała, że Cliff sobie poradzi. Wiedziała też, że będzie się denerwować, ale na razie odłożyła te myśli na drugie miejsce zaraz po chwilowej euforii związanej z balem.
- Widziałam. - odparła kiwając głową. Akurat tańczyć potrafiła znakomicie. Nie dlatego, że uczyła się w ramach etykiety czy czegoś w podobnym guście, po prostu lubiła tańczyć i kiedy wracała do domu w wakacje to nie raz i nie dwa wybierała się na imprezy organizowane zarówno przez czarodziei, jak i na te mugolskie. Lepiej nie mówić nikomu z domu węża o jej znajomych ze świata bez magii, bo jeszcze by na nią łypali okiem bardziej niż teraz. - Ale powiem ci, że jestem świetna. - powiedziała nieskromnie uśmiechając się szeroko.
Powrót do góry Go down
Clifford Prince

Clifford Prince
Skąd : Plymouth
Liczba postów : 191
Join date : 09/05/2013

Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitimePią Maj 31, 2013 4:15 pm

Druga autorka podziela tę nadzieję i liczy, że głupolki się ogarną. Jeśli nie po pierwszym zadaniu, w którym Cliff bez wątpienia sobie poradzi, bo jest Cliffem, to na tym całym śmiesznym balu, jak już zobaczy ją w jakiejś powalającej kreacji. Padnie i nie powstanie, Charlie będzie musiała go ciągać po parkiecie, żeby nie było, że reprezentant nie próbował tańczyć. I jestem zdania, że należy już powolutku ten wąteczek kończyć, skoro czeka nas nauka tańca (która swoją droga będzie doprawdy interesującym widowiskiem, zważywszy, że uczyć będą Rori z Miśkiem, a przy uczniach żadne z nich nie ryknie na drugie ani niczym ciężkim, czy też niestosownym zaklęciem nie przywali xD ).
- Tak, to ma sens. Tym bardziej, że dla mnie i tak obydwoje będziemy w jednym kolorze, więc who cares? Właściwie jakby się uprzeć, to skołowałbym nawet zielony frak, smoking, czy co tam sobie innego zapragniesz. - Zaśmiał się krótko. Tak jak zwykle naprawdę bardzo się wstydził swojej wady widzenia barw, tak przy niej mógł żartować z tego bez stresu. Przy nikim innym by takim tekstem nie rzucił! Na jej kolejne słowa, te dotyczące tańca, teatralnie odetchnął z ulga i przetarł czoło wierzchem dłoni.
- Co za ulga, nie zginiemy ani się nie zbłaźnimy! Całe szczęście, że moja... że uratujesz sytuację. I mój reprezentancki tyłek. - Zagalopował się. Prawie nazwał ją swoją dziewczyną, tak bardzo komfortowo i naturalnie czuł się w tym zdecydowanie-nie-przyjacielskim zaleganiu na zielonej trawce. Miał jedynie nadzieję, że to znowu jej nie spłoszy! Nie chciał nadmiernym gadaniem próbować wymazać te słowa, przegadać, odwracać jej uwagę. Trzeba było się z tym zmierzyć. Miał jednak nadzieję, że nie będzie to bolesna konfrontacja.
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Teren zielony Empty
PisanieTemat: Re: Teren zielony   Teren zielony Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 

Teren zielony

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Durmstrang Time :: 
wyspa Totsvik ϟ
 :: Wyspa Totsvik :: Błonia
-